Dlaczego PiS nie chce dać 80 mln na psychiatrię dziecięcą? "Poprawka nie wynikała z troski"

Anna Dryjańska
Senatorowie PiS, w tym 7 lekarzy, zagłosowali we wtorek przeciwko poprawce przyznającej 80 mln zł na psychiatrię dziecięcą. Dlaczego? naTemat zapytał o to samych zainteresowanych.
Od lewej: senator Rafał Ślusarz i wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski. fot. Rafał Ślusarz / Facebook


Poprawkę do projektu ustawy budżetowej przyznającą 80 mln zł na psychiatrię dziecięcą zgłosiła wicemarszałkini Senatu Gabriela Morawska–Stanecka (Lewica). Izba wyższa przyjęła poprawkę stosunkiem głosów 52:47. Przeciw byli politycy PiS.

Teraz jednak projekt – wraz z poprawką – wróci do Sejmu, gdzie większość ma Prawo i Sprawiedliwość. Jeśli posłowie zagłosują jak senatorowie, 80 mln zł na psychiatrię dziecięcą nie będzie. O to, dlaczego głosowali przeciw, naTemat zapytał kilkoro senatorów PiS z wykształceniem medycznym, którzy choćby z racji zawodu mogą wiedzieć, że Polska znajduje się na drugim miejscu w Europie w niechlubnym rankingu samobójstw i prób samobójczych dzieci i młodzieży (dane fundacji Dajemy Dzieciom Siłę).


Bardzo krótko sprawę komentuje senator Rafał Ślusarz (Legnica). "Poprawka nie wynikała z troski o psychiatrię dziecięcą" – odpisuje sms-em. Na dalsze pytania – czy intencje osoby składającej poprawkę powinny mieć znaczenie i czy psychiatria dziecięca nie potrzebuje dofinansowania – odpowiedzi już nie udziela.

"Kto by leczył te dzieci?"

Z senator Bogusławą Orzechowską (Elbląg) rozmawiamy przez telefon. – Głosuję za poprawkami, które mają sens, mogą realnie coś zmienić – mówi naTemat. – 80 milionów na psychiatrię dziecięcą brzmi dobrze, ale na co konkretnie poszłyby te pieniądze? Przecież funkcjonowanie szpitali i poradni psychiatrycznych jest finansowane z innych źródeł – tłumaczy.

Jej zdaniem propozycja dofinansowania nie dotykała sedna. – Problemem psychiatrii dziecięcej w Polsce jest zbyt mała liczba specjalistów. Gdyby przedłożono poprawkę mającą na celu zwiększenie liczby takich lekarzy, to bym ją poparła. Brak kadry – to jest problem, od którego rozwiązania trzeba zacząć – uzasadnia senator Bogusława Orzechowska.

Jest przekonana, że 80 mln zł poszłoby na budowę nowej placówki dla dzieci, a to mijałoby się z celem, gdy już teraz nie ma tylu specjalistów, co trzeba. – Skoro funkcjonowanie istniejących placówek psychiatrycznych jest finansowane z innych źródeł, to te 80 mln mogłoby pójść na budowę nowego szpitala psychiatrycznego dla dzieci. Ale kto by w nim pracował, skoro brakuje lekarzy? Kto by leczył te dzieci? – pyta retorycznie senator Orzechowska.

"Każda pomoc będzie udzielona"

Głosowanie przeciw wyjaśnia wicemarszałek Senatu Stanisław Karczewski. – To bardzo proste. Przez ostatnie lata rekordowo zwiększyliśmy nakłady na opiekę zdrowotną, w której mieszczą się wszystkie dziedziny świadczeń medycznych, w tym psychiatria dziecięca. Zgłaszanie odrębnej poprawki, której treść co prawda łapie za serce, jest nielogiczne, demagogiczne i jest czystą hipokryzją – mówi polityk.

Wicemarszałek Karczewski dodaje, że najmłodsi pacjenci nie powinni się martwić dostępem do leczenia psychiatrycznego.

– Świadczenia z zakresu psychiatrii dziecięcej są nielimitowane, także każda pomoc medyczna, jeśli będzie potrzebna, będzie udzielona niezależnie od kosztu. Poprawka opozycji wprowadzałaby zamęt w kształcie budżetu. Jest potrzeba zwiększenia liczby lekarzy psychiatrów dziecięcych, ale ta poprawka w żaden sposób na to by nie wpłynęła – tłumaczy senator.

Wicemarszałek podkreśla, że przyjęcie wszystkich propozycji opozycyjnych wywróciłoby finanse państwa do góry nogami. – Poprawki opozycji zwiększyłyby obciążenie budżetu łącznie o 10 mld zł, jest to nieodpowiedzialne i prowadziłoby do zrujnowania budżetu – mówi senator Karczewski.

"Błędne koło"

Odrzuceniem poprawki oburzona jest jej autorka, wicemarszałkini Gabriela Morawska–Stanecka (Katowice). – Psychiatria w Polsce leży, a stan psychiatrii dziecięcej jest jeszcze gorszy – mówi polityczka. Nie zgadza się z zastrzeżeniami senator Orzechowskiej.

– To rolą rządu, Ministerstwa Zdrowia i NFZ jest rozdysponowanie tych pieniędzy tak, by dostęp dzieci i młodzieży do opieki medycznej się poprawił – wyjaśnia przedstawicielka Lewicy. Dodaje, że w podobny sposób pieniądze są przekazywane na inne dziedziny medycyny. Według niej sytuacja "zaczyna przypominać błędne koło": nie ma pieniędzy – nie ma specjalistów; nie ma specjalistów – nie ma pieniędzy.

– Już teraz przodujemy w europejskich rankingach samobójstw dzieci i młodzieży. Odizolowanie związanie z pandemią może to tylko pogorszyć – mówi wicemarszałkini Morawska–Stanecka. Zwraca również uwagę na to, że równie gremialnie PiS zagłosował przeciwko innej jej poprawce: przekazaniu 100 mln zł na leczenie niepłodności metodą in vitro.

Według niej politycy PiS są przeciw wszystkiemu, co wymyśli opozycja, "jeszcze zanim dowiedzą się o co chodzi". – Senatorowie PiS zagłosowali też przeciwko rezolucji wspierającej społeczeństwo amerykańskie po próbie zamachu stanu. Do głowy by mi nie przyszło, że nawet w takiej sprawie górę weźmie zacietrzewienie – komentuje wicemarszałkini Gabriela Morawska–Stanecka.

Kompletnie nie zgadza się z tym wicemarszałek Karczewski.

– Stwierdzenia, jakobyśmy z założenia byli na "nie” wobec projektów opozycji, jest cyniczne i nieprawdziwe. Wielokrotnie przegłosowywaliśmy dane projekty czy poprawki całym Senatem – mówi senator.

– Najlepszym przykładem jest dzisiejsze posiedzenie, podczas którego za projektami ustaw zgłoszonych przez opozycję głosowali wszyscy senatorowie. Były to między innymi: ustawa o zmianie ustawy prawo łowieckie, ustawa o zmianie ustawy o Trybunale Stanu, ustawa o zmianie ustawy o samorządzie powiatowym i samorządzie województwa oraz ustawa o zmianie ustawy o kosztach sądowych w sprawach cywilnych – wylicza wicemarszałek Stanisław Karczewski.

Napisz do autorki: anna.dryjanska[at]natemat.pl


Przeczytaj też:

Dramatyczna historia o tym, jak wygląda opieka psychiatryczna nad dziećmi. "Wszędzie ślady krwi"

Gwałt na 15-latce w szpitalu psychiatrycznym dla dorosłych. Nie byłoby tej tragedii, gdyby słuchano ekspertów