"Bałam się taty, bo go nie widywałam". Córka i żona Małysza szczerze o dawnym życiu

Ola Gersz
W 2001 roku Adam Małysz po raz pierwszy wygrał Turniej Czterech Skoczni, a w Polsce rozpoczęła się "małyszomania". Kiedy polski skoczek narciarski triumfował w kolejnych konkursach, a histeria fanów sięgała zenitu, żona i córka Małysza – Izabela i Karolina – musiały poradzić sobie z nową rzeczywistością. Jak wyjawiły w "Dzień Dobry TVN", nie było łatwo.
Izabela Małysz wspominała karierę Adama Małysza. O przeszłości opowiedziała również jej córka Karolina Fot. Łukasz Giza / Agencja Gazeta
Czytaj także: Małyszowie wyjawili rodzinne tajemnice w rozmowie z Dorotą Wellman. "Sytuacja zatoczyła koło i jest tak, jak było"

Adam Małysz wystąpił w środę w "Dzień Dobry TVN" z okazji 20. rocznicy swojego triumfu w Turnieju Czterech Skoczni, który stał się początkiem jego imponującej kariery sportowej. W specjalnym materiale pojawiły się również jego córka i żona, które szczerze opowiedziały, jak czuły się, gdy Małysz był polskim bohaterem narodowym.

– Adam rozdawał autografy przez dwie godziny, a ja robiłam zakupy – opowiadała Izabela Małysz, żona Adama Małysza od 1997 roku. Z kolei córka byłego skoczka Karolina Małysz wyznała, że było jej ciężko, gdy wszyscy zaczepiali jej tatę. – Bałam się też go, bo go nie widywałam – dodała 23-latka, która niebawem stanie na ślubnym kobiercu. O cieniach sławy opowiedział również sam sportowiec. – Najtrudniejsze na pewno było to, że jako Adam Małysz, ten "normalny", czyli ten, który nie jest sportowcem, nie jest gdzieś tam uwielbiany przez kibiców, musiałem funkcjonować. Miałem rodzinę i z tą rodziną gdzieś się ciężko było w ogóle przemieszczać i pokazywać, dlatego że od razu byliśmy oblegani – mówił w "Dzień Dobry TVN".


Problematyczne były również rodzinne wakacje. – Ja miałem tylko wolny kwiecień, gdzie mogłem pojechać gdzieś na urlop z rodziną – podkreślił skoczek. – Musieliśmy jakieś egzotyczne kraje wybierać, ze względu na czas, żeby było ciepło, a po drugie – wybierać tak, żeby było mało Polaków, bo zdarzało się tak, że gdzieś pojechaliśmy, no i ludzie non stop podchodzili czy to na plaży, czy gdzieś tam w restauracjach, więc nie było to na pewno proste – opowiadał Adam Małysz, obecnie dyrektor koordynator ds. skoków narciarskich i kombinacji norweskiej w Polskim Związku Narciarskim.