Polska ambasador oburzona, bo nazwał rząd PiS "nacjonalistami". Szwedzki radny odpowiada
Magnus Runsten, radny ze Sztokholmu, nazwał polskie i węgierskie "władze prawicowymi nacjonalistami". Swoją opinię, która nie spodobała się ambasadzie RP, wyraził na łamach szwedzkiego portalu. Reakcja ambasador zaskoczyła jednak redakcję i stowarzyszenie dziennikarzy. Teraz na łamach portalu na interwencję polskiej placówki odpowiedział autor.
"Przywiązanie do tradycyjnych wartości i konserwatyzm nie mają nic wspólnego z nagannymi cechami kojarzonymi z nacjonalizmem. Będziemy bardzo wdzięczni za poprawienie informacji zawartych w artykule" – napisała ambasador, interweniując w liście do redaktora naczelnego.
Czytaj także: Skandal wokół polskiej ambasador w Szwecji. Interweniowała, bo źle napisano o rządzie PiS
Jak się okazało, list wywołał jednak zdumienie dziennikarzy. Na interwencję zareagował szef portalu, a także Szwedzki Związek Dziennikarzy i Europejska Federacja Dziennikarzy.
"Nie było naszą intencją ingerowanie w wolność słowa, które szanujemy i które jest respektowane w Polsce, gdzie funkcjonują różnorodne media, które mają pełną swobodę prezentowania odmiennych poglądów i wartości. Naszą intencją było odniesienie się do sformułowania o "nacjonalistycznym rządzie" – wyjaśniała potem ambasada.
Magnus Runsten odpowiada ambasador RP
20 stycznia na stronie portalu pojawiła się zaś obszerna odpowiedź samego autora. Bez względu, czy ktoś się z nią zgadza, czy nie, sporo mówi o tym, jak widzą nas dziś za granicą.
"Zauważyłem, że mój tekst i określenie "prawicowy nacjonalizm" nie zostały docenione przez przedstawicielkę polskiego rządu w Szwecji. To, że ambasador dzieli się swoimi poglądami w sprawie indywidualnych artykułów opiniotwórczych jest niezwykły w krajach demokratycznych, ale czasem zdarza się w krajach bez demokracji i wolności wyrażania opinii. Smutne jest obserwować, że w tym sensie Polska również zmierza w tym złym kierunku" – pisze Magnus Runsten, radny Sztokholmu z ramienia Partii Zielonych.
Artykuł nosi tytuł "Powodów do niepokoju o rozwój wydarzeń w Polsce jest więcej". Runsten zaznacza w nim, że jego krytyka nie odnosi się ani do polskiego narodu, ani do polskiej kultury. "Dzięki UE polski naród i polska kultura rozwinęły bliskie relacje ze Szwecją" – zauważa. Pisze też o wspólnych, unijnych wartościach opartych na poszanowaniu praw człowieka i praworządności.
"Polski naród ma prawo do wolnych mediów, demokracji, funkcjonujących zasad prawa i kochania kogo chce bez interwencji państwa" – czytamy.
Przestrzega Szwedów i apeluje o czujność
Po czym stwierdza, że są inne powody do obaw o rozwój wydarzeń w Polsce. Jakie? Wymienia trzy punkty: prawa LGBT (pisze konkretnie o strefach wolnych od LGBT), wolne media oraz prawo do swobodnego kształtowania opinii oraz demokracja i upolitycznienie sądów. Cytuje raporty, które w tym zakresie słabo dla Polski wypadają.
"Jeśli ambasador chce odnieść się do tych przykładów, może to być bardziej interesujące i owocne dla dyskusji. Wątpię, by jakakolwiek korekta czy uzupełnienie dotycząca treści, określeń, czy wniosków w opublikowanych już tekstach, była korzystna" – pisze.
Przestrzega też, by Szwedzi byli czujni w kwestii "autorytarnego, nacjonalistycznego ruchu, który rodzi się również w Szwecji". "Rozwój wydarzeń w Polsce, na Węgrzech, w USA za prezydentury Trumpa, to ważne przykłady, z których powinniśmy się uczyć, by uniknąć podobnej sytuacji w Szwecji" – uważa.