Jego los podzielił ludzi, żyje nim prawica. Oto 6 faktów, które warto znać ws. Polaka w śpiączce
Los Polaka w śpiączce, który od trzech miesięcy leży w szpitalu w Plymouth, poruszył mnóstwo ludzi, a w ostatnich dniach stał jedną z najważniejszych spraw dla polskiej dyplomacji. Polskie władze walczą o przetransportowanie go do kraju, w sieci trwa wojna światopoglądowa wokół prawa do życia. Oto, co warto wiedzieć o tej sprawie.
- Kim jest Polak w śpiączce, które polskie władze chcą sprowadzić do Polski? Jaki jest jego stan?
- Co robią polskie władze, by sprowadzić go do Polski?
- Jak reagują politycy i opinia publiczna?
O sprawie Polaka w śpiączce głośno jest od kilku tygodniu. Zaangażował się w nią polski rząd, prezydent, Prokuratura Okręgowa w Warszawie, Ordo Iuris i rzesze rodaków, którzy chcą ratować życie mężczyzny i grzmią o skazaniu go na śmierć głodową.
Sprawa jest trudna i delikatna. W Polsce przerodziła się w ogólnonarodową debatę, której tak naprawdę do debaty daleko. "Kto chce uśmiercić Polaka w angielskim szpitalu?", "Cywilizacja śmierci w natarciu" – grzmią na prawicy.
– Uważam, że to jest naprawdę obrzydliwe, jeżeli ktoś próbuje robić politykę w takiej sytuacji. To jest niesamowite, jak ten obóz potrafi wykorzystywać tragedie ludzkie do tego, by zajmować się polityką – ocenił Borys Budka.
Pogubiłeś się już ws. Polaka w śpiączce? Oto najważniejsze fakty w tej historii.
1. Kim jest Polak w śpiączce?
Mężczyzna przedstawiany jest w mediach jako R.S. Nie znamy jego tożsamości. Wiadomo jedynie, że mieszka w Wielkiej Brytanii od kilkunastu lat. Od 6 listopada jest w śpiączce – to wynik zatrzymania akcji serca na 45 minut. Szpital w Plymouth poinformował, że doszło do poważnego i trwałego uszkodzenia mózgu.
"Przypadek R.S. jest dla nas bardzo smutny (...). Początkowo był w śpiączce, ale teraz przeszedł do stanu wegetatywnego, z niewielką szansą przejścia do niskiego poziomu minimalnej świadomości" – przekazał rzecznik szpitala.
Aparatura podtrzymując Polaka przy życiu kilkukrotnie była już odłączana.
Według przekazów ze szpitala, żona i dzieci mężczyzny byli za odłączeniem go od aparatury podtrzymującej go przy życiu. Mają twierdzić, że mężczyzna nie chciałby żyć w stanie, w jakim się znajduje. Żona nie zgadzała się na jego transport do Polski.2. Rodzina podzielona ws. chorego
O życie Polaka walczy jego rodzina w kraju: matka i siostra oraz druga siostra i jej córka, które mieszkają w Wielkiej Brytanii.
"Siostra RS twierdzi, że jej brat reagował gestami głowy na kierowane do niego słowa, a także płakał. Może to oznaczać, że rehabilitacja i prawdopodobne przywrócenie do świadomości nie jest nieprawdopodobne" – podawał "Do Rzeczy". W rozmowie z PAP matka mężczyzny mówiła, że "w trakcie wizyty członków rodziny w szpitalu Polak płakał, ruszał głową, reagował na głos".
3. Polak jest katolikiem
Rodzina przekonuje, że Polak jest praktykującym katolikiem i – jak czytamy w relacjach mediów – "z pewnością zgadzał się z katolickim stanowiskiem poszanowania życia od poczęcia do naturalnej śmierci".
Ten element bardzo podkreślają prawicowe media. "Brytyjscy lekarze po raz czwarty odłączyli od dostaw pożywienia znajdującego się w stanie śpiączki polskiego katolika" – pisała o nim Polonia Christiana.
W ratunek Polaka zaangażowali się biskupi w Wielkiej Brytanii, którzy w jego sprawie napisali list do Ministerstwa Zdrowia, o czym informuje serwis watykański w sieci.
By powstrzymać szpital przed odłączeniem Polaka od aparatury, matka i siostra złożyły wniosek do Europejskiego Trybunału Praw Człowieka w Strasburgu, ale ich skarga nie została przyjęta. Do trybunały apelowały dwukrotnie.4. Jak wyglądała batalia w sądach
Wcześniej sprawą Polaka zajmował się Sąd Opiekuńczy w Wielkiej Brytanii, gdy szpital w Plymouth zwrócił się do niego z wnioskiem o zgodę na odłączenie chorego od aparatury. 15 grudnia sąd przychylił się do tego wniosku. Sąd nie przyjął też opinii neurologa Patricka Pullicino, który uważał, że mężczyzna ma szansę na poprawę. Na tę opinię powoływała się rodzina chorego. Uznano, że Pullicino jest księdzem, działa w organizacji broniącej prawa do życia od poczęcia i jego opinia mogła nie być bezstronna. Odrzucono też nagranie smartfonem jako dowód.
W ostatnich dniach do konsulatu RP w Londynie został wysłany paszport dyplomatyczny dla Polaka. O przyznaniu mu statusu dyplomatycznego mają teraz zdecydować władze Wielkiej Brytanii.5. Co robią polskie władze
– Wystąpiłem do ministra sprawiedliwości Wielkiej Brytanii z wnioskiem o przekazanie naszego rodaka do Polski – poinformował 23 stycznia wiceminister sprawiedliwości i pełnomocnik rządu do spraw praw człowieka Marcin Warchoł.
Siostra Polaka, Agata, dziękowała za to na antenie TVP Info. – Bardzo jestem wdzięczna Ministerstwu Sprawiedliwości za tę inicjatywę, za działanie. Czekamy, co teraz dalej, żeby to jak najszybciej, ponieważ brat w dalszym ciągu jest bez wody i bez odżywiania – mówiła.
W sprawę zaangażowane jest MSZ. Jak wynika z komunikatu, podejmują "wszelkie możliwe działania na poziomie politycznym, prawnym i konsularnym".
Czytaj także: "To tragiczna sytuacja". Szpital wydał oświadczenie w sprawie Polaka w śpiączce 20 stycznia osobiście informował o tym szef dyplomacji Zbigniew Rau. "Podejmuję wszelkie możliwe działania, aby został Mu nadany status dyplomatyczny" – informował na Twitterze.
To, co w kraju dzieje się wokół Polaka m.in. prawicowy Tomasz Terlikowski nazwał histeria. "Z żalem przyglądam się histerii – niestety podkręcanej także przez polityków – wokół Polaka w Wielkiej Brytanii. Histerii, która niestety, niewiele ma wspólnego z troską o obronę życia, jaka właściwa jest bioetykom katolickim" – ocenił.6. Reakcje na sytuację Polaka
Marlena Maląg, minister rodziny i polityki społecznej, uznała jego słowa za niegodne.
Z kolei Krystyna Pawłowicz ostro zareagowała pod adresem szpitala.
Gorąco jest w katolickich mediach, o komentarzach nie wspominając. "Za decyzjami takimi jak ta o odłączeniu Polaka od aparatury stoją lata presji ideologicznej zwolenników eutanazji. Ta presja doprowadziła do zjawiska, które nazwałbym degeneracją idei praw człowieka" – tak na przykład w "Naszym Dzienniku" mówił wiceminister sprawiedliwości Marcin Romanowski.
"To jest sztuczne podtrzymywanie, jeżeli to jest sytuacja naturalna, to postawmy jedzenie obok jego łóżka i zobaczmy, czy będzie w stanie zjeść" – stwierdził z kolei poseł Lewicy Maciej Gdula.
– Stan brata się pogorszył. Nie wiemy, ile czasu mu zostało – poinformowała tymczasem w poniedziałek siostra Polaka.