Policja sprawdza, kto dał wolne kobietom na protest Strajku Kobiet. "To próba zastraszenia"

Aneta Olender
Do Urzędu Marszałkowskiego Województwa Zachodniopomorskiego wpłynęło pismo z policji. Śledczy chcą wiedzieć, którzy dyrektorzy pozwolili pracownicom swoich wydziałów wyjść z pracy i wziąć udział w proteście po decyzji TK ws. aborcji.
Policja sprawdza, kto dał kobietom wolne w czasie protestu. Fot. Twitter.com/StrajkKobiet
"W związku z jutrzejszym Strajkiem Kobiet poprosiłem wszystkich dyrektorów w Urzędzie Marszałkowskim o umożliwienie Paniom wzięcia dnia wolnego lub wyjścia prywatnego, do odpracowania po godzinach lub innego dnia" – napisał 27 października Olgierd Geblewicz, marszałek województwa zachodniopomorskiego, czyli dzień przed protestem zorganizowanym przez Strajk Kobiet.


Trzy miesiące po tym, jak kobiety wyszły na ulice, policja na polecenie prokuratury chce zdobyć dane dotyczące dyrektorów konkretnych działów urzędu, którzy dali pracownicom wolne. – To była moja indywidualna decyzja, jako pracodawcy. Nie dam się zastraszyć – stwierdził marszałek.

Jego zdaniem ta sytuacja jest kuriozalna. – Jeśli wszczynane są śledztwa w związku ze zwykłym korzystaniem przez ludzi z praw obywatelskich, to znaczy, że nie tylko z demokracją, ale z tą władzą jest coś nie tak – mówił.

– Ściganie kobiet za to, że protestują - i to protestują nie dlatego, że lubią marznąć czy narażać się na choroby - ale dlatego, że władza dopuściła się nagłego i barbarzyńskiego ataku na ich prawa jest w mojej ocenie absolutnie niegodziwe – podkreślał Geblewicz.
Olgierd Geblewicz
marszałek województwa zachodniopomorskiego

Ja podkreślam, że to była moja indywidualna decyzja, jako pracodawcy. Dlatego, że jest to naszym obowiązkiem, żeby zapewnić obywatelom demokratycznego kraju możliwość realizacji praw obywatelskich. Po drugie, jest to zgodne z kodeksem pracy i planem organizacyjnym.

Marszałek dodał także, że prawem każdego pracownika jest wzięcie wolnych godzin, a później odpracowanie ich, bez konieczności tłumaczenia się, co w tym czasie robił. – Cała ta sytuacja wydaje się być absolutnie kuriozalna. To próba zastraszenia odważnych kobiet i osób, które je wspierają w jakikolwiek sposób. My zastraszyć się jednak nie damy – podkreśla.

Czytaj także: "Taniej wychodzi aborcja, niż kurtka". Poradnik "WO Extra", jak ubrać się na protest, to wtopa roku

Źródło: Onet