Dlaczego tylko 6 odcinków? Nowy niemiecki serial Netflixa to następca "Dark", choć nie bez wad
"Plemiona Europy" to nowy serial wyprodukowany przez ludzi odpowiedzialnych za świetnie przyjęty przez widzów i recenzentów "Dark". Czy jest godnym następcą niemieckiego hitu Netflixa? Ma z nim sporo cech wspólnych, ale po zaledwie 6-odcinkach pierwszego sezonu trudno to jeszcze ocenić. Nie zmienia to faktu, że może spodobać się fanom jednego z najlepszych seriali ostatnich lat.
- "Plemiona Europy" to nowy niemiecki serial oryginalny Netflixa od producentów "Dark"
- Pokazuje futurystyczną Europę po upadku znanej nam cywilizacji. Zamiast państw są tytułowe plemiona
- Serial nie jest bez wad, ale i tak wciąga. Powinien się spodobać nie tylko fanom "Dark", ale i "The 100", czy serii "Igrzyska śmierci"
- Premiera pierwszego sezonu: 19 lutego na Netflixie
Pomysł na serial narodził się w głowie Philipa Kocha, a bezpośrednią inspiracją z pewnością był Brexit i ciągłe konflikty pomiędzy pozostałymi krajami Unii Europejskiej. Wyobraził sobie, jakby w niedalekiej przyszłości wyglądał podzielony Stary Kontynent. I nie jest to zbyt krzepiąca wizja. Jednak "Plemiona Europy" nie są serialem politycznym, ale science-fiction w starym, choć nie tak bardzo starym, stylu.
Fot. Netflix
Post-apokaliptyczna Europa nie jest przyjaznym miejscem
Już w kilku pierwszych scenach serial wywołał u mnie przypływ nostalgii za klasykami s-f z lat 90. w stylu "Gwiezdnych wrót" bądź "Ziemia 2". I nie chodzi mi o to, że są podobne fabularnie, bo pod tym względem różni je wszystko, ale bardziej chodzi o atmosferę. Od razu wiemy, że mamy do czynienia z produkcją telewizyjną - trochę kiczowatą i tanią, ale i tak wciągającą.Serial od początku urzeka również settingiem, czyli ogólnie mówiąc: miejscem i czasem akcji powiązanymi z konkretną stylistyką. "Plemiona Europy" są serialem post-apokaliptycznym dziejącym się w 2074 roku na terenie współczesnych Niemiec i okolic. Po tajemniczej katastrofie sprzed 45 lat nie ma już państw, są za to tytułowe, walczące między sobą plemiona.
Fot. Netflix
Wrony to z kolei noszący się na czarno fanatycy BDSM, niewolnictwa i industrialu, okupanci dawnego Berlina. Jest też plemię wojskowych Szkarłatnych - to oni chcą ponownie zjednoczyć Europę - oraz Femen stworzony przez same kobiety, które jednak w serialu pojawiają się tylko na moment.
Fot. Netflix
"Plemiona Europy" to trzy seriale w jednym
Plemiona kojarzą się głównie ze starożytnością i choć świat cofnął się o epokę (nie ma już internetu, a takie gadżety jak tablety czy lustrzanki funkcjonują tylko w zbiorach kolekcjonerów antyków), to ludzie wciąż korzystają z dawnych wynalazków - szczególnie jeśli chodzi o broń i pojazdy. Jest jeszcze jedno "plemię" - Atlanci, o których też zbyt wiele nie wiadomo, oprócz tego, że posługują się zaawansowaną technologią - taką już typowo science-fiction.Fabuła pierwszego sezonu toczy się równolegle z trzech perspektyw - rozdzielonego na początku rodzeństwa. Każde z nich ma własną "misję", dzięki temu poszczególne wątki przybierają postać poniekąd serialu drogi, szpiegowskiego i więziennego. Nie zawsze jednak jest tak interesująco, jak może się wydawać. Najsłabiej w moim odczuciu wypadła historia Liv (Henriette Confurius) - rozwleczona i oparta na niezbyt porywających dialogach.
Fot. Netflix
Niemiecka odpowiedź na "The 100"
"Plemiona Europy" są w pewnym sensie "niemiecką odpowiedzą na 'The 100'", serial który również traktował o upadku cywilizacji. Biorąc pod uwagę ostatnie wydarzenia w UE czy nawet w Stanach, są bardzo aktualne, ale raczej trudno brać je jako profetyczną przestrogę.Są mniej zagmatwane i bardziej przewidywalne od "Dark", ale ujęcia i ogólna atmosfera bardzo przypomina wcześniejszy hit zza Odry. Są też bardzo nierówne - mają wiele mocnych scen, które równoważą słabsze, czasem wręcz irytujące fragmenty. Warto jednak obejrzeć sezon do końca.
Fot. Netflix
Nie widzę jednak w tym nic złego, jeśli się dobrze przy nim bawiłem. Kilka razy złapałem się na tym, że "o, to już koniec odcinka?". Nie ulega wątpliwości, że na dobre rozkręci się w drugim sezonie, a został urwany w takim momencie, że takowy musi powstać. I oby stało się to jak najszybciej.