Tragiczny wypadek na Pilsku. Instruktor narciarstwa nie przeżył zderzenia z drzewem
To prawdopodobnie pierwszy od momentu ponownego otwarcia stoków tak tragiczny w skutkach wypadek narciarza. 34-letni instruktor narciarstwa z impetem uderzył w drzewo na zboczach góry Pilsko. Mimo wysiłków ratowników medycznych, mężczyzna zmarł na miejscu. Przyjaciele i znajomi z branży narciarskiej zorganizowali już zbiórkę na pomoc dla rodziny zmarłego.
Tłumy narciarzy zjeżdżających na stokach mogą jednak prowadzić do niebezpiecznych sytuacji. "Od momentu ponownego otwarcia ośrodków narciarskich (tj. piątek 12.02) ratownicy Grupy Beskidzkiej GOPR udzielili pomocy poszkodowanym w ponad 100 zdarzeniach na stokach" – poinformowali na Facebooku ratownicy GOPR Beskidy.
W poniedziałek, 15 lutego na górze Pilsko doszło do wypadku, który niestety zakończył się śmiercią. 34-letni instruktor narciarstwa na wąskim odcinku trasy z dużą siłą uderzył w drzewo. Zderzył się z pniem w tak fatalny sposób, że pękły mu żebra. GOPR-owcy na skuterach przyjechali niemal natychmiast, młodego człowieka reanimowano, a dalej o jego życie walczyli lekarze w helikopterze – bezskutecznie.
"Wojtek Wawrzyniak. Ojciec 11 miesięcznej Zuzi. Mąż Ani. Instruktor, pasjonat narciarstwa. Dusza towarzystwa. Przyjaciel. Wspaniały, pełen energii, zawsze pozytywnie nastawiony do życia z sercem na dłoni, młody człowiek..." – czytamy w opisie zbiórki.
Przyjaciele rodziny zachęcają wszystkich znajomych, kursantów, osoby z branży narciarskiej i nie tylko do wsparcia. "To nie powinno się nigdy wydarzyć!" – napisali.