Nowe fakty ws. taśm Obajtka. Ujawniono pismo, w którym wujowie uznali go za "świetnego dyrektora"

Zuzanna Tomaszewicz
"Gazeta Wyborcza" opublikowała niedawno taśmy Daniela Obajtka, z których wynika, że prezes Orlenu chciał wykończyć firmę swojego wujka. "Fakt" dotarł jednak do dokumentów z 2006 roku i 2011 roku, zgodnie z którymi wujowie wystawili mu najpierw świetną opinię, a następnie negatywną. "Musiało minąć pięć lat, by właściciele zmienili zdanie o 180 stopni" – czytamy w tabloidzie.
"Fakt" ujawnił nowe informacje ws. taśm Daniela Obajtka. Fot. Adam Stępień / Agencja Gazeta
W piątek "Gazeta Wyborcza" opublikowała taśmy Daniela Objatka z czasów, gdy ten był jeszcze burmistrzem Pcimia. Wynika z nich, że obecny prezes Orlenu chciał wykończyć firmę swojego wujka, w której sam był kiedyś zatrudniony. Obajtek kierował wtedy z tylnego siedzenia konkurencyjną spółką, choć jako samorządowiec nie miał prawa tego robić.

Obajtek jako 19-latek dostał u swoich wujów Romana i Józefa Lisów, prowadzących w Stróży w gminie Pcim firmę Elektroplast, swoją pierwszą pracę. Przedsiębiorstwo powstało w 1991 r., działa w branży elektroinstalacyjnej i jest jednym z największych pracodawców w regionie.
"Fakt" dotarł do oświadczenia, które wujowie wydali, gdy Obajtek otrzymał posadę wójta Pcimia. "Zarząd Spółki ‘Elektroplast’ (…) oświadcza, że pozytywnie ocenia całokształt pracy p. Daniela Obajtka w firmie ‘Elektroplast’ Sp. z.o.o. z siedzibą w Stróży" – brzmi treść dokumentu.


Tabloid ujawnił również treść opinii z 2011 roku, w której "zarząd firmy ‘Elektroplast’ wystawia jednoznacznie negatywną opinię pracownikowi Danielowi Obajtkowi". "W odczuciu władz firmy działał on przez wiele lat na szkodę zakładu, w którym był zatrudniony" – napisano.

– Zaczęły się pojawiać oświadczenia majątkowe, z których wynikało, że jego dochody nie były współmierne do tego, co zarabiał u nas, a zarabiał oficjalnie tylko u nas. Skoro nie był już dyrektorem w naszej firmie, zaczął przekazywać informacje o naszej firmie konkurencji – wyjaśnił w rozmowie z gazetą Roman Lis. Tak tłumaczył zmianę opinii w dokumencie z 2011 roku.
Czytaj także: "Ma to drugie dno". Wicerzecznik PiS broni Obajtka po wycieku kompromitujących taśm
źródło: "Fakt"