TVP szczuje na nią, bo wydała wyrok ws. "tęczowych Maryjek". Tak dziś niszczy się sędziów

Katarzyna Zuchowicz
Dawno wyrok sądu nie wyzwolił takiej nienawiści i jadu po prawej stronie jak decyzja ws. "tęczowych Maryjek". TVP Info szybko prześwietliło sędzię Agnieszkę Warchoł z Płocka i przekopało przez jej życie prywatne, celem stał się też jej partner. Wystarczyło, by wywołać lawinę hejtu. Sędziowie są poruszeni. – To dotyka wielu sędziów, którzy wydają wyroki nie po myśli władzy – mówią.
Sędzia Agnieszka Warchoł z Płocka znalazła się na celowniku prawicy za wyrok ws. "tęczowych Maryjek". Fot. Tomasz Waszczuk / Agencja Gazeta



– Wysłuchałam uzasadnienia. Ktoś może się z nim nie zgadzać, ale ono spełnia absolutnie wszelkie przesłanki prawne, faktyczne, logiki wywodu, wypowiedzi. Jako sędzia mogę powiedzieć, że wszystkie elementy uzasadnienia i wyroku są prawidłowe. Naprawdę świetnia zrobiona robota. Tam nie ma niczego, co mogłoby sugerować, że sędzia nie była na przykład bezstronną – reaguje w rozmowie z naTemat sędzia Olimpia Barańska-Małuszek, która orzeka w Sądzie Rejonowym w Gorzowie.

Jak inni sędziowie śledziła w mediach nagonkę na Agnieszkę Warchoł, która 2 marca uniewinniła trzy kobiety za to, że w kwietniu 2019 roku, w reakcji na homofobiczny wystrój kościoła z okazji świąt wielkanocnych, okleiły okolice świątyni wizerunkiem Matki Boskiej na tle tęczy.
Jest oburzona. – To dotyka wielu sędziów, którzy wydają wyroki nie po myśli władzy. Od razu są atakowani bezpośrednio i osobiście. Wszelkie ataki na sędzię, która wydała wyrok ws. "tęczowych Maryjek" są brudną robotą mediów prorządowych. Pokazują najgorszą twarz tych ludzi i bardzo źle o nich świadczą. Tak się po prostu nie robi – mówi sędzia.

Podkreśla: – Uderzanie w sędziego, dokopywanie się do spraw prywatnych i intymnych, szkalowanie go w mediach prorządowych, zasługuje na potępienie i naganę. Pokazuje z jakimi ludźmi mamy w Polsce do czynienia, że posuną się do wszystkiego, żeby kogoś obrazić i poniżyć. To olbrzymi stres również dla rodziny i znajomych sędziego, który czyta i słyszy o sobie w prorządowych mediach.

Wściekłość na prawicy


Po wyroku z 2 marca zwolennicy prawicy wpadli w szał. "Sąd przyzwala na eskalację aktów profanacji", "Sędzia z Płocka otworzyła drogę do profanacji symboli katolickich", "Broni LGBT i profanacji Maryi", "Przyzwoliła na profanację wizerunku Matki Boskiej" – od kilku dni tak gotuje się wokół wyroku i sędzi Agnieszki Warchoł.

"Sąd, który powinien stać na straży pokoju społecznego, zapala w ten sposób zielone światło dla bluźnierców i gorszycieli. Lewaccy bojówkarze mogą czuć się zaproszeni do ponawiania profanacji" – grzmiał katolicki portal Polonia Christiana. – Widać w tych działaniach intencję mającą na celu zranienie, obrażenie uczuć religijnych – wtórował w Radiu Maryja Grzegorz Górny z tygodnika "Sieci". Przykłady można mnożyć.

"Uzasadnienie brzmi bardziej jak publicystyka homoaktywisty niż jak wyrok wydany w imieniu Rzeczypospolitej. Sędzia rozwija w nim m.in. własne rozumienie nauki Kościoła Katolickiego na temat homoseksualizmu oraz używa wyrażeń żywcem wyjętych z podręcznika lewackiej nowomowy" – wściekała się Kaja Godek.

TVP Info prześwietliło zaś życie prywatne sędzi Agnieszki Warchoł i dokopało się do jej partnera, aktora i radnego z Płocka, Mariusza Pogonowskiego. "Sędzia, która uznała profanację Matki Boskiej logiem LGBT za zgodną z prawem, to partnerka polityka broniącego LGBT na posiedzeniach rady miasta Płock" – dowiedziała się cała Polska. I ruszyła kolejna fala.

To jest szczucie na sędziów


– Nie miałem żadnych wątpliwości, że jeżeli wyrok nie będzie zgodny z wnioskami prokuratury, to w mediach publicznych, sprzyjających większości rządzącej rozpocznie się nagonka. To jest bardzo symptomatyczne. Zawsze, gdy wyrok jest dla nich niewygodny, to przeprowadza się nagonkę. Natomiast jeśli wyrok byłby po ich myśli, wówczas w TVP mówi się, że sprawę rozstrzygnął niezależny sąd – reaguje w rozmowie z naTemat sędzia Bartłomiej Przymusiński, rzecznik prasowy Stowarzyszenia Sędziów Polskich "Iustitia”.

– To jest szczucie. Ze smutkiem muszę powiedzieć, że jako sędziowie chyba się już do tego przyzwyczailiśmy. Szczuje się na nas już od pięciu lat. W okrutny i niewybredny sposób. Dlatego jako środowisko sędziowskie oczywiście jesteśmy oburzeni tą historią, ale już nie zaskoczeni, ponieważ telewizja publiczna stała się narzędziem propagandy, a nie narzędziem przekazywania rzetelnych informacji – dodaje.

Sędzia Olimpia Barańska-Małuszek: – Ataki mediów prorządowych służą jedynie zdyskredytowaniu osoby sędziego. Nie odnoszą się merytorycznie do sprawy. Nawet jeśli wyrok wydaje się kontrowersyjny, to rozmawiajmy o wyroku, a nie o osobie sędziego. Nie komentujemy w ten sposób decyzji polityków władzy. Życie prywatne pani sędzi, jeśli nie było wniosku o wyłączenie, nie powinno mieć absolutnie żadnego znaczenia dla oceny wyroku czy prowadzenia sprawy. Strony mogły złożyć wnioski o wyłączenie sędziego przez cały czas trwania procesu. Nic takiego nie nastąpiło.
sędzia Olimpia Barańska-Małuszek

Takie działania mediów publicznych, które w oczach opinii publicznej dyskredytują sędziego za wyrok, który może się komuś nie podobać, powodują osłabienie naszego kraju, bo jednocześnie osłabia się wymiar sprawiedliwości. Powoduje to chaos, niepewność, nieufność obywateli wobec wymiaru sprawiedliwości.

"To nie jest konflikt interesów"


Sędzia Warchoł i Mariusz Pogonowski już na prawicy zostali osądzeni. "Razem bronią LBGT. Ona w sądzie, on jako radny" – podała TVP Info. Na końcu rzuciła pytanie bez odpowiedzi, ale łatwo podsycające nastrój: "Czy przy orzekaniu przez partnerkę Pogonowskiego w sprawie o obrazę uczuć religijnych przez logo LGBT mogło dojść do konfliktu interesów?".
Informację dalej przekazał ją m.in. europoseł Patryk Jaki, na co ostro zareagowała posłanka Joanna Scheuring-Wielgus. "Klasyczny przykład szczucia. Nadziewa się na ruszt kobietę i ogląda z każdej strony. Kim jest, kim jest jej partner. Wprost sugeruje się, że jej partner wpływa na treści wyroków. To takie pisowsko-ziobrowskie myślenie" – komentowała na Facebooku. – Wątek związany z rodziną pani sędzi pokazuje, jak niewielką wyobraźnię mają osoby, które używają tego typu argumentów. Gdybyśmy szli tym tropem, za chwilę moglibyśmy dojść do wniosku, że nikt, kto ma męża wyznania katolickiego nie powinien orzekać w takiej sprawie. Nie mówiąc o tym, że sam jest wyznania katolickiego. Przypomnę, że sędziowie orzekają na podstawie prawa, zgodnie z własnym sumieniem. Nie wyobrażam sobie, żebym jako sędzie kierował się tym, co uważa moja druga połowa – mówi sędzia Przymusiński.

– Zastanawiam się, jaką trzeba być osobą, żeby takie zarzuty formułować. To jest obliczone na to, by podjudzać w społeczeństwie przekonanie, że o wszystkim mają decydować jakieś znajomości, układy. Dlaczego nikt nie mówi, że np. pilot, czy lekarz może być pod wpływem żony? To absurd. Nie uważam, żeby tu był konflikt interesów. Poglądy współmałżonka nie mają wpływu na działalność zawodową sędziego. Zapewniam, że jako stowarzyszenie udzielimy jej wszelkiej niezbędnej pomocy – dodaje.

– Mimo że możemy mieć prywatnie różne poglądy, to wyroki muszą być zgodne z prawem, z poczuciem sprawiedliwości i sumieniem sędziego. Ja też wydawałam wyroki w sprawach, w których osobiście mogłam nie zgadzać się z jakimś poglądem strony, ale wyrok musiał być zgodny z prawem. Nie mogłam orzec w ramach mojego widzimisię. Pamiętajmy, że sędzia występuje na sali sądowej jako sąd, czyli reprezentuje Rzeczpospolitą Polską, a nie ogłasza wyroków we własnym imieniu. To nie jest jego osobiste działanie, tylko urzędowe – podkreśla sędzia Barańska-Małuszek.

Agnieszka Warchoł i Mariusz Pogonowski


W internecie więcej jest informacji o Mariuszu Pogonowskim niż o sędzi Warchoł. W Sądzie Okręgowym w Płocku pełni funkcję koordynatora do spraw współpracy międzynarodowej i praw człowieka w sprawach karnych. Mariusz Pogonowski jest płockim radnym od 2018 roku. "Był pomysłodawcą inicjatywy przeciw nienawiści 'PLocknij się', sprzeciwił się zaproponowanemu przez PiS stanowisku dotyczącemu osób LGBT, uznając, że prowadzi ono do ich wykluczenia" – pisała o nim płocka "Wyborcza".

Sprzeciwił się projektowi uchwały radnych PiS z Płocka w sprawie "obrony tradycyjnych wartości" i za to szczególnie jest dziś atakowany.

– Nie ma czegoś takiego jak "ideologia LGBT”. LGBT to ludzie, geje, lesbijki, osoby biseksualne i transpłciowe, które jak wszyscy ze swoją tożsamością płciową się rodzą. To nasi sąsiedzi, współpracownicy, nasze dzieci, czasem – współmałżonkowie. I jak wszyscy mają prawo do szacunku. Stanowisko zaproponowane przez radnych klubu PiS wykluczałoby ich ze wspólnoty, narażałoby ich na przemoc – mówił w 2019 roku podczas sesji Rady.