Gliński nie miał litości dla szefa Filmoteki Narodowej. Odwołał go za film o... wibratorach

Łukasz Grzegorczyk
Piotr Gliński odwołał Dariusza Wieromiejczyka, szefa Filmoteki Narodowej - Instytutu Audiowizualnego. Powodem miało być włączenie do przeglądu filmów kobiecych dokumentu o produkcji wibratorów oraz filmu o przemocy seksualnej wobec kobiet. "Gazeta Wyborcza" odsłania kulisy tej dymisji.
Piotr Gliński odwołał Dariusza Wieromiejczyka, szefa Filmoteki Narodowej - Instytutu Audiowizualnego. Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta
Dariusz Wieromiejczyk to reżyser i producent, który – co ciekawe – krytycznie odnosi się np. do Strajku Kobiet, a protesty w kościołach nazywa "bluźnierstwem i profanacją". Nie uchroniło go to jednak przed stratą stanowiska.

Z informacji "Wyborczej" wynika, że za dymisją stoją Radosław Śmigulski, dyrektor Polskiego Instytutu Sztuki Filmowej, oraz reżyser i producent Robert Kaczmarek, od niedawna przewodniczący Rady PISF. To podobno z ich kręgu do wicepremiera Piotra Glińskiego trafił "donos" na kobiecy festiwal.

Wyjaśnijmy po kolei, o co chodzi w tej sprawie. W środę 3 marca do Wieromiejczyka zadzwonił wiceminister kultury Jarosław Sellin z poleceniem, że ma "zdjąć" festiwal Herstorie na Dzień Kobiet, który miał się odbyć online w Ninatece w dniach 4-8 marca.


Wieromiejczyk chciał się dowiedzieć, jakie filmy mogły nie spodobać się w resorcie kultury. Wskazano mu dwie produkcje: "Vibrant Village" (2019, reż. Weronika Jurkiewicz) oraz "Nie masz dystansu" (2017, reż. Karina Paciorkowska).

Jak podkreśla "Wyborcza", pierwszy z nich to siedmiominutowy dokument o węgierskiej wiosce, w której mieści się wytwórnia wibratorów. Drugi – czterominutowa animacja o werbalnej przemocy wobec kobiet. Wśród przykładów jest cytat z Krystyny Pawłowicz.

Wieromiejczyk po obejrzeniu filmów miał uznać, że nie ma powodu, by je usunąć z listy.
Kiedy zaczął się domagać wyjaśnień i rozmowy z Glińskim, wyznaczono mu spotkanie z ministrem na 4 marca. Po krótkiej rozmowie wyszedł z dymisją. Wcześniej próbował się jeszcze bronić w piśmie do ministra.

"Filmy dotyczą po prostu kobiecych problemów we współczesnym świecie. Nie ma w nich nic szokującego, deprawującego, moralnie wstrętnego" – przekonywał.
Czytaj także: Gliński gratuluje Holland. Reżyserka została prezydentem Europejskiej Akademii Filmowej
źródło: wyborcza.pl