Romaszewska niewpuszczona na pogrzeb Lityńskiego. "Po prostu płakać mi się chce"
Zofia Romaszewska nie została wpuszczona do kościoła na pogrzeb Jana Lityńskiego. W rozmowie z Onetem nie ukrywała, że jest wstrząśnięta tą sytuacją. Niektórzy zwracają jednak uwagę, że ze względu na obostrzenia epidemiczne w nabożeństwie brała udział tylko najbliższa rodzina.
Jego wpis natychmiast podchwycili inni i zaczęło się szukanie winnych. Wiele osób zwraca uwagę, że Zofia Romaszewska nie została wpuszczona do kościoła, ze względu na różnice w poglądach. W końcu od 2015 r. jest w gronie doradców prezydenta Dudy. Trzeba jednak przypomnieć, że dawniej była jedną z bliskich współpracownic Lityńskiego.
Niektórzy podkreślają, że przecież mamy epidemię, a w świątyni może przebywać określona liczba wiernych.
– Nie wiem nawet, kto przygotowywał taką listę, ale poinformowano mnie, że nie wejdę. Zaproponowano, że mogę zająć miejsce na stołeczku przed kościołem. Tak zrobił na przykład pan premier Morawiecki. Pierwszy raz spotkałam się z czymś takim, by na pogrzebie obowiązywała jakaś lista – relacjonowała.
Doradczyni prezydenta Dudy przyznała, że na chwilę weszła do kościoła, by zostawić wieniec, ale nie pozwolono jej tam zostać. – Jestem tym bardzo poruszona. Po prostu płakać mi się chce... Ja zdecydowanie lubiłam Janka, razem współpracowaliśmy i pomimo różnych poglądów byliśmy w stanie rozmawiać jak przyzwoici ludzie – dodała.
Dlaczego Romaszewska nie mogła zostać w kościele? W zasadzie rozstrzyga to informacja, którą przekazał dla PAP rektor Kościoła Środowisk Twórczych w Warszawie ks. Grzegorz Michalczyk. W związku z pandemią i obowiązującymi ograniczeniami sanitarnymi do świątyni może wejść nie więcej niż 31 osób. – W przypadku pogrzebu ich listę przygotowała rodzina zmarłego – tłumaczył.