"Jest naszym sąsiadem, nie mogę mu nic zarzucić". Ten dom rozsławił Łężkowice. Tak widzą tu Obajtka
Z powodu prezesa Orlenu o Łężkowicach pod Wieliczką zrobiło się głośno w całej Polsce. A właściwie dzięki posłom KO, którzy nagłośnili sprawę historii jego nieruchomości w tej miejscowości. Okrzyknięto ją pałacem i okazałym dworkiem, a same Łężkowice posłowie nazwali "ziemią obiecaną Daniela Obajtka". Co mówią o nim mieszkańcy?
- – Zakładam, że pewnie około 90 proc. mieszkańców dotąd nie wiedziała, że Daniel Obajtek ma tu swoją posiadłość – uważa jeden z mieszkańców Łężkowic. Inni mówią, że bywa tam tylko w weekendy.
- Sprawę willi i jej historię nagłośnili posłowie KO Marek Sowa i Cezary Tomczyk.
- Jak mieszkańcy reagują na ostatnie doniesienia? Z ich powodu wieś stała się sławna.
Historię tej posiadłości ujawnili posłowie Marek Sowa i Cezary Tomczyk. O ich ustaleniach poinformowała "Gazeta Wyborcza". Według nich, w 2009 roku Daniel Obajtek miał kupić w Łężkowicach 20-arową działkę, którą w 2011 roku przepisał jako darowiznę na brata. – W 2013 roku na działce powstaje okazały pałac, warty 5 mln zł. Jest tam m.in. basen, mała architektura – wymieniał Marek Sowa.
Maciej Zaborowski, pełnomocnik Daniela Obajtka oraz jego brata, w oświadczeniu przesłanym PAP "stanowczo zaprzecza wszelkim spekulacjom" i zapowiada podjęcie kroków prawnych.
W ten sposób małe, liczące ok. 400 mieszkańców Łężkowice, nagle stały się sławne. I same tą sławą chyba są zaskoczone. Jak to całe zamieszanie odbierają mieszkańcy?
Czy Daniel Obajtek tu mieszka?
– Myślę, że około 90 proc. mieszkańców po raz pierwszy dowiedziała się o panu Obajtku, gdy we wszystkich mediach pojawiła się nazwa Łężkowice jako miejsca, gdzie ma swoją posiadłość. On bywa tu bardzo rzadko – reaguje jeden z mieszkańców. Inny obstawia, że mogło nie wiedzieć o tym ze trzy czwarte wsi.– Może część wiedziała, bo były jakieś plotki, ale kto jest właścicielem? Ja nawet nie wiem, czy on mieszka w tym domu. Nie mam zielonego pojęcia, czy tu bywa. O jego bracie dowiedziałem się dopiero wczoraj z internetu. Każdy żyje swoim życiem, to nie jest tak, że wszyscy o tym rozmawiają. Szczerze? Doniesienia o tym są mi obojętne. Tu w Łężkowicach znam trzy osoby, które mają basen za domem. Proszę uwierzyć, koszty wykopania takiego basenu nie są ogromne. Jeśli ktoś ma basen za domem, to nie znaczy, że jest milionerem – mówi.
Emocji, które z powodu nieruchomości Daniela Obajtka przetaczają się po stronie opozycji i jej zwolenników, tu nie widać. Pod adresem Daniela Obajtka płyną raczej same dobre słowa.
– On tu nie mieszka, w ogóle go nie widać, co najwyżej na weekendy przyjeżdża. Widziałem go ze dwa razy. Dla mnie to sympatyczny pan, nikomu nie zaszkodził. Złego słowa o nim nie powiem – mówi jeszcze jeden z mieszkańców.
Słychać też, że ostatnie doniesienia to nagonka polityczna, odgrzebywanie starych spraw, żeby znaleźć na kogoś haka, i że Daniel Obajtek pomaga innym.Można odnieść wrażenie, że jest podobnie jak w Pcimiu, gdzie większość mieszkańców murem stoi za dawnym wójtem. "W małopolskim Pcimiu, gdzie Daniel Obajtek ma ogromny autorytet i sławę równą bohaterom narodowym, na nikim nie robi to większego wrażenia" – pisała o reakcjach mieszkańców na doniesienia ws. prezesa PKN Orlen Daria Różańska.
Podobnie było w Borkowie Lęborskim, gdzie w przysiółku Borkówko remontowany jest słynny dworek.
Remont parkingu przed kościołem
– Daniel Obajtek jest naszym sąsiadem i pod tym względem mogę go ocenić. Jest bardzo miły, kulturalny, absolutnie nie mogę mu nic w tym sensie zarzucić. Oczywiście, że w tej chwili, z racji pełnionej funkcji, nie jest w stanie mieszkać tutaj na stałe. Przyjeżdża głównie na weekendy – mówi naTemat Lucyna Dudziak, mieszkanka Łężkowic i radna w gminie Kłaj.Przyznaje, że nie znała historii z przekazywaniem majątku, którą nagłośnili posłowie KO, ale nie chce się do niej odnosić. – Mogę go oceniać tylko jako normalnego człowieka i naszego sąsiada – podkreśla.
Tymczasem "Wyborcza" przekazała ciąg dalszy. Jak wynika z jej doniesień, w 2017 roku Daniel Obajtek miał dokupić do posiadłości w Łężkowicach ziemię o powierzchni 1,5 tysiąca metrów kwadratowych.
"Sprzedała ją kobieta o nazwisku Paryła, której matka ma imię Zofia. Zofia Paryła pracowała z Obajtkiem jako księgowa jeszcze w Elektroplaście, a gdy został wójtem Pcimia, została zatrudniona w Gminnym Ośrodku Pomocy Społecznej" – podała gazeta.
– To było ważne dla mieszkańców. Stary parking był zaniedbany, niefunkcjonalny, nieestetyczny. Zdecydowanie zmieniło to estetykę kościoła od frontu – przyznaje Lucyna Dudziak.
Mieszkańcy o posiadłości
Posiadłość, jak twierdzą mieszkańcy, znajduje się w części miejscowości, gdzie powstała enklawa nowych, ładnych domów. Choć, jak zauważają, trochę skromniejszych niż prezesa Obajtka. Słowo pałac uważają jednak za przesadzone.– Wyróżnia się na tle innych. Nikt takiego u nas nie ma. Jest bardzo okazały i przez bramę widać, że bardzo zadbany – przyznaje jeden z naszych rozmówców.
Radna wspomina, że Łężkowice w ogóle ostatnio odczuwają boom budowlany. Blisko jest autostrada. – Za 20 minut można być w Krakowie. To 19 km, dość szybko można się przemieścić. Łężkowice były spokojną, oddaloną, natchnioną wiejską atmosferą miejscowością. Teraz widzimy, ile wokół powstaje domów. A może ta sprawa przyczyni się do tego, że będzie ich jeszcze więcej? – trochę żartobliwe podsumowuje nasza rozmówczyni.