Polski epidemiolog ocenił szwedzką walkę z covid-19. "Nadal są na plusie"
Szwecja od samego początku pandemii koronawirusa szła pod prąd jeśli chodzi o walkę z wirusem. Kiedy mieszkańcy pozostałych krajów Europy siedzieli w domowej izolacji, Szwedzi wychodzili do restauracji czy kin. Jak sprawdziła się ich metoda po roku walki z pandemią? Prof. dr n. med. Jarosław Drobnik ocenia ją dość pozytywnie.
W międzyczasie szwedzki rząd zaostrzył obostrzenia, ale nie pomogło to w całkowitym wygaszeniu pandemii. Kraj podobnie jak Polska i inne państwa Europy wchodzi teraz w III falę epidemii.
Ale zdaniem prof. dr n. med. Jarosława Drobnika, naczelnego epidemiologa Uniwersyteckiego Szpitala Klinicznego we Wrocławiu, wcześniejsze lżejsze obostrzenia sprawiają, że Szwecja pomimo wszystko wychodzi na plus w bilansie pandemicznym.
Jego zdaniem Szwedzi zasmakowali problemów związanych z niewydajnym systemem służby zdrowia, ale ominął ich w pewnym stopniu koszt związany z innymi kwestiami pandemicznymi.– Do tego wszystkiego dochodzi ogromny koszt społeczny, związany z doświadczeniem lockdownu, zamknięcia, ograniczeń, zakazów oraz widma kar za nieprzestrzeganie zasad. I szereg zagrożeń, jakie stoją przed najbardziej wrażliwą grupą – dziećmi i młodzieżą: kwestia socjalizacji, osamotnienia, ryzyko uzależnienia od social mediów i wiele innych. To rzeczy, które mocno popękały i będzie je bardzo trudno posklejać. Szwedzi tej ceny, przynajmniej w tak drastycznym wymiarze, nie zapłacą – stwierdził w rozmowie z portalem Onet.pl prof. Drobnik.
– Szwedzi to mają. Oczywiście, oni też otrzymają swój rachunek do zapłacenia. (...) Ale dzięki temu, że są w stanie zachować choćby namiastki normalności, te koszty będą u nich prawdopodobnie mniejsze i per saldo Szwecja jest jednak wciąż na plusie – uważa wrocławski epidemiolog.źródło: Onet.pl