Duże niespodzianki w kadrze Sousy. Tych 5 piłkarzy brak powołania musiał rozczarować najmocniej

Karol Górski
Powołania do kadry zawsze wiążą się z mniejszymi lub większymi niespodziankami, ale w reprezentacji Paulo Sousy zaskoczeń jest wyjątkowo dużo. Mowa nie tylko o powołanych, ale rownież – a może i przede wszystkim – pominiętych. Przedstawiamy pięciu graczy, którzy mogą czuć się szczególnie rozczarowani nieobecnością na pierwszym zgrupowaniu z Portugalczykiem w roli selekcjonera.
Góralski i Kędziora nie znaleźli się w kadrze. Ten pierwszy jest kontuzjowany, drugi – nie pasuje do koncepcji Sousy. Fot. Kuba Atys / Agencja Gazeta

Tomasz Kędziora

Brak obrońcy Dynama Kijów w kadrze to prawdopodobnie największe zaskoczenie przy okazji pierwszych powołań Paulo Sousy. Za kadencji Jerzego Brzęczka Kędziora był absolutnym pewniakiem, ba, w ostatnich miesiącach wyrósł na podstawowego prawego obrońcę. W dodatku w klubie w niemal wszystkich meczach gra po 90 minut.

Dlaczego więc Portugalczyk pominął Kędziorę? Mówi się, że były piłkarz poznańskiego Lecha jest ofiarą zmiany ustawienia, do której będzie dążył Sousa. Kadra – jak choćby coraz więcej klubów ekstraklasy – ma grać formacją 3-5-2. Na bokach selekcjoner chce mieć nie typowych obrońców, a wahadłowych. Do tej roli lepiej nadaje się inny nominalny prawy defensor, Bartosz Bereszyński.


A i tak pozycję prawego wahadłowego obstawi zapewne któryś ze skrzydłowych. W kadrze są Kamil Grosicki, Kamil Jóźwiak, Przemysław Płacheta czy Sebastian Szymański. Jako że lewa strona zarezerwowana jest raczej dla kogoś z dwójki Arkadiusz Reca/Maciej Rybus, wymieniona czwórka będzie rywalizować o jedno miejsce w składzie. W tej sytuacji Sousa uznał, że nie ma sensu dorzucać piątego zawodnika do rywalizacji.

Sebastian Walukiewicz

W tym przypadku sytuacja jest prosta – Walukiewicz nie gra w klubie, więc nie jedzie na kadrę. Od kilku tygodni obrońca Cagliari przeżywa kryzys. Najpierw grał po prostu gorzej niż jesienią, ale ostatnio w ogóle wypadł ze składu i usiadł na ławce. Po raz ostatni zagrał w połowie lutego. Od tamtej pory cztery mecze przesiedział przy bocznej linii, w jednym ze względu na kontuzję nie znalazł się nawet w kadrze.

Ciężko więc dziwić się Sousie, że wolał dać szansę piłkarzom będącym w grze – Pawłowi Dawidowiczowi, Kamilowi Piątkowskiemu, a przede wszystkim zbierającemu świetne recenzje w Championship Michałowi Helikowi. Wydaje się jednak, że jeśli tylko Walukiewicz wróci do składu Cagliari, ponownie zobaczymy go w biało-czerwonej koszulce.

Bartosz Kapustka

Jeszcze pod koniec kadencji Jerzego Brzęczka nie było w ogóle tematu Bartosza Kapustki w kadrze. Pomocnik powoli wracał do formy sprzed lat, jednak należy wyraźnie podkreślić słowo "powoli". Ale na początku rundy wiosennej Kapustka prezentuje się naprawdę dobrze i jest czołowym graczem Legii, która odskoczyła od ligowego peletonu. Potwierdzają to statystyki – w ostatnich czterech meczach były gracz Leicester strzelił dwa gole i zaliczył trzy asysty.

Brak powołania dla 24-latka jest zaskoczeniem z dwóch powodów. Po pierwsze – od momentu ogłoszenia szerokiej kadry do zawężenia tej listy z 35 do 27 piłkarzy minęły niespełna dwa tygodnie. W tym czasie Kapustka był być może najlepszym zawodnikiem w lidze i nawet oswoiliśmy się już z myślą, że rewelacja Euro 2016 wraca do reprezentacji.

Zwłaszcza że – i to jest powód numer dwa – ekstraklasowicze, z którymi rywalizował, czyli Sebastian Kowalczyk i Kacper Kozłowski z Pogoni Szczecin, nie pokazywali niczego szczególnego. W dodatku obaj są piłkarzami młodszymi i mniej doświadczonymi od Kapustki. Tyle że to ostatnie zadziałało chyba na ich korzyść. Sousa woli przyjrzeć się z bliska absolutnym debiutantom. Jego prawo, choć ciężko oprzeć się wrażeniu, że tu i teraz to zawodnik Legii mógłby dać reprezentacji więcej.

Karol Linetty

Przejęcie kadry przez Paulo Sousę miało praktycznie zamknąć reprezentacyjne drzwi przed piłkarzami z ekstraklasy. Wydawało się, że trener z piłkarskim doświadczeniem w najsilniejszych ligach Europy zdecydowanie postawi na graczy z Serie A czy Bundesligi.

I rzeczywiście – po pierwszych obejrzanych meczach Portugalczyk nie ukrywał, że polska liga znacznie odbiega poziomem od zachodnich rozgrywek. A potem... powołał do kadry Kozłowskiego czy Bartosza Slisza, pomijając Linettego. To czwarty piłkarz zaprezentowany w tym zestawieniu, ale pod względem skali zaskoczenia jego nieobecność ustępuje chyba tylko brakowi Kędziory.

Linetty nie jest może w jakiejś wybitnej formie, ostatnio częściej rozpoczynał mecze Torino na ławce niż w podstawowej jedenastce, jednak to nadal zawodnik na papierze bijący na głowę wspomnianych przedstawicieli polskiej ligi. Wygląda jednak na to, że Sousa nie zamierza powoływać nikogo za nazwisko. No, może poza Kamilem Grosickim, ale jego przypadek to osobny temat.

Bartłomiej Drągowski

Listę zamykamy bramkarzem. Ciężko zdecydować, który z nieobecnych w kadrze golkiperów bardziej zasłużył na powołanie – Drągowski czy Rafał Gikiewicz. Stawiamy jednak na zawodnika Fiorentiny. Gikiewicz ma już swoje lata i z wystrzałem formy spóźnił się na swoje pięć minut w kadrze, a Drągowski ma być w przyszłości reprezentacyjną "jedynką".

Tymczasem Sousa wolał powołać innego bramkarza z Serie A – Łukasza Skorupskiego. Piłkarz Bolonii prezentuje formę bardzo zbliżoną do Drągowskiego, a ich drużyny sąsiadują w tabeli. Skorupski ma opinię bramkarza pewniejszego, z drugiej strony to w graczu Fiorentiny eksperci widzą większy potencjał.

W przypadku obsady pozycji trzeciego bramkarza Sousa nie kierował się wiekiem – pominął 23-letniego Drągowskiego kosztem dobiegającego trzydziestki Skorupskiego. Ten wybór jest lekkim zaskoczeniem, ale na pewno nie można mówić o dużej sensacji, bo w tej chwili obaj bramkarze prezentują bardzo podobny poziom.
Czytaj także: Poważny problem Paulo Sousy już na początku pracy? Gwiazdy mogą nie zagrać z Anglią