Tęsknię za wszystkimi przyjaciółkami, które straciłam, gdy urodziły dziecko [LIST CZYTELNICZKI]

List czytelniczki
"Nie powiem im, że czasem chciałabym porozmawiać o czymś innym, niż ich dzieci. Że długie rozmowy o ich córkach i synach czasami mnie już męczą. Że czuję się ignorowana, gdy w zalewie ich opowieści nie mogę powiedzieć o sobie. Tak jakby moje problemy były już nieważne, bo nie mam dzieci" – pisze w liście do redakcji czytelniczka o trudnej przyjaźni matki z singielką.
Przyjaźń singielki z matką nie jest łatwa Fot. Pexels / Nikolay Osmachko
Jestem singielką i nie mam dzieci. Jestem jednak w takim wieku, w którym moje przyjaciółki, najbliższe mi kobiety, mają już mężów i bobasy. Kocham i je, i ich dzieci. Kupuję im prezenty, zachwycam się ich zdjęciami i filmikami, chcę być ważną osobą w ich życiu. Ulubioną ciocią.

Jednocześnie czuję się złą osobą, bo... jestem o nie zazdrosna. Dzieci zabrały mi moje przyjaciółki.

Dzieci kontra przyjaźń

Kiedy moje przyjaciółki były w ciąży, czekałam razem z nimi. Kupowałyśmy wspólnie ubranka, wymieniałyśmy się inspiracjami na urządzenie dziecinnych pokoików, odliczałyśmy dni do porodu. Zachwycałam się każdym zdjęciem USG.


Nie mam instynktu macierzyńskiego, ale radość sprawiała mi ekscytacja moich przyjaciółek, przyszłych mam po raz pierwszy. Cieszyłam się ich olbrzymim szczęściem.
Wiedziałam, że będzie inaczej. Smuciłam się, że będzie mniej czasu na spotkania, że nie powrócą już czasy beztroskich spotkań i opijane winem długie, nocne rozmowy. Ale cieszyłam się nowym rozdziałem. Widziałam oczami wyobraźni, jak spacerujemy po parkach ze śpiącym niemowlęciem w wózku.

Rzeczywistość okazała się jednak bardziej skomplikowana. Dzieci moich przyjaciółek zdominowały ich czas i codzienność do tego stopnia, że na mnie nie było już miejsca. Niby jestem w ich życiu, ale tak naprawdę mnie nie ma. Czasami mam wrażenie, że jestem tylko po to, żeby reagować entuzjazmem na nowe filmiki z uroczymi niemowlętami. Tyle że wcale mi to nie wystarcza.

Nigdy im tego nie powiem

Wiem, że kiedy masz dziecko, jest inaczej i to ono jest najważniejsze. Że nie masz czasu, jesteś zmęczona. Wiem, że pewnie u mnie byłoby tak samo, zdaję sobie z tego sprawę. Nie mam pretensji do moich przyjaciółek, ale po ludzku jest mi przykro i odczuwam emocje, o których im nigdy nie powiem.

Nie powiem im, że czasem chciałabym porozmawiać o czymś innym, niż ich dzieci. Że długie rozmowy o ich córkach i synach czasami mnie już męczą. Że czuję się ignorowana, gdy w zalewie ich opowieści nie mogę powiedzieć o sobie. Tak jakby moje problemy były już nieważne, bo nie mam dzieci. Że jest mi przykro, gdy po chwili muszą odłożyć słuchawkę, bo dziecko płacze.

Nie powiem, że uwielbiam (sporadyczne) spotkania z nimi i ich uroczymi pociechami, ale czasem chciałabym spędzić czas tylko we dwie. Chociaż godzinę. Nie wyrzucę im w twarz, że nie mają dla mnie czasu i myślą tylko o dzieciach. Nie powiem na głos, że tęsknię za przyjaciółkami, które straciłam, gdy urodziły dziecko.
Czytaj także: Przy was serialowi "Przyjaciele" mogą się schować. Oto 10 znaków, że łączy was prawdziwa przyjaźń
Nie straciłam ich dosłownie, nie straciłam ich przyjaźni, cały czas jesteśmy w swoim życiu. Ale mimo to czuję, że tego co było już nie ma.

Nowy etap?

Pewnie tak jest zawsze, to normalny etap życia. Przyjaźń rośnie w siłę, słabnie, przychodzi, odchodzi. Ot, życie. Nie wiedziałam jednak, że i nas to czeka, mimo że znamy się jak łyse konie od lat.

Nikt nie przygotował mnie na to, że wszystko się zmienia, gdy twoje przyjaciółki stają się matkami, a ty... odstajesz. Zyskują nowe koleżanki, również matki, a ty jesteś na uboczu, bo o czym z tobą rozmawiać?

Miałam nadzieję, że przyjaźń matki z singielką jest możliwa, ale teraz nie jestem już tego taka pewna. A może wszystko się zmieni, gdy dzieci podrosną? Nadzieja umiera ostatnia.