Tak wyglądały ostatnie chwile przed tragedią na Podkarpaciu. Potem matka zabiła dzieci i siebie
Przypomnijmy: w jednym z domów w podkarpackich Chałupkach znaleziono ciała dwójki małych dzieci. Zamordowała je matka, która zamknęła się z dziećmi w w łazience, a następnie popełniła samobójstwo.
Matka zabiła je, gdy ojciec po nie przyjechał
. Mężczyzna miał nakaz sądowy, by odebrać 7-letnią Julię i 3-letniego Mateusza. Towarzyszyła mu kuratorka. Matka zamknęła się z dziećmi w łazience, mając przygotować je do podróży. W ten sposób oszukała kuratorkę i psychologa.
Teraz wiadomo jeszcze więcej o tragedii. Gdy kuratorka przyjechała po dzieci, oprócz psychologa towarzyszyła jej policja. – Pani kurator poprosiła jednak, żeby policjanci nie wchodzili do mieszkania. Chodziło o to, żeby dodatkowo nie stresować dzieci – wyjaśnił Adam Dubiel, rzecznik Prokuratury Okręgowej w Tarnobrzegu. Ojciec dzieci także nie wszedł do mieszkania.
– Wszystko wskazywało na to, że matka dzieci zgodziła się je przekazać ojcu, że robi to dobrowolnie – dodał rzecznik prokuratury. Wzięła dzieci do łazienki, co wyglądało na typowe zachowanie przed podróżą: "siusiu" przed wyjściem z domu. A jednak zabiła dzieci i siebie. Miała ze sobą nóż. Prokurator Dubiel nie jest w stanie powiedzieć, czy zadała jeden cios czy więcej. Zdementował także doniesienia, jakoby kobieta zaatakowała nożem kuratorkę.
Na 31 kwietnia zaplanowana jest sekcja zwłok całej trójki. Śledztwo prowadzi Prokuratura Okręgowa w Tarnobrzegu.