Polacy blisko historycznego wyniku na Wembley. Niewykorzystana szansa Paulo Sousy

Krzysztof Gaweł
Reprezentacja Polski była bardzo blisko wyjazdowego remisu z Anglią na Wembley, ale przegrała starcie z faworytem grupy eliminacyjnej do mistrzostw świata 1:2 (0:1). Po słabej pierwszej połowie Biało-Czerwoni zaskoczyli Anglików, gola zdobył Jakub Moder, jednak Trzy Lwy w samej końcówce wyszarpały naszej drużynie zwycięstwo.
21-letni Jakub Moder strzelił Anglikom bramkę na Wembley, ale Biało-Czerwoni przegrali z Trzema Lwami w samej końcówce Fot. UEFA
Starcie Anglii z Polską na Wembley było kluczowe dla losów prowadzenia w grupie I eliminacji piłkarskich mistrzostw świata 2022. Trzy Lwy mogły wygrać trzeci raz z rzędu i uciec konkurencji przed jesienną serią gier o mundial. Biało-Czerwoni, pozbawieni Roberta Lewandowskiego, liczyli na sensację i zdobycz punktową w Londynie. A także zdjęcie po latach klątwy Wembley wiszącej nad reprezentacją Polski.

Pierwszy gwizdek środowego szlagieru poprzedziła manifestacja poparcia dla ruchu Black Lives Matter. Anglicy na krótko przyklęknęli na jedno kolano, Polacy - wzorem Czechów w meczu z Walią - wskazywali na swoich koszulkach na napis "Respect". Po chwili sędzia Bjorn Kuipers zaprosił obie jedenastki do walki o punkty eliminacji MŚ.

Od początku wysoko atakowali nasi piłkarze rywali na ich połowie, utrudniali im rozegranie akcji, ale Anglicy przenieśli ciężar gry pod polskie pole karne. Tam było jednak bardzo gęsto, nie mieli wiele miejsca na rozegranie akcji gospodarze. W 8. minucie urwał się na skrzydle Ben Chilwell, wrzucił piłkę przed bramkę, ale Phil Foden źle wykończył akcję.


Pierwszy kwadrans był pełen walki, spokojny i niezbyt ciekawy dla kibiców. Nasz zespół pracował w defensywie i czekał na okazję do kontry. Anglicy nie kwapili się do ataku, ale w 17. minucie zamknęli nasz zespół w polu karnym i szukali okazji do oddania strzału. Nie znaleźli, ale po błędzie Piotra Zielińskiego i faulu Michała Helika zyskali rzut karny.

Rajd Raheema Sterlinga wykorzystał Harry Kane, który otworzył wynik pewnym strzałem w środek bramki z jedenastu metrów. Biało-Czerwoni zostali skarceni za bojaźliwą i bardzo zachowawczą grę na początku meczu. I musieli po raz kolejny w historii odrabiać straty na Wembley. Nie był to dla naszej drużyny wymarzony scenariusz.

Nieco odważniej ruszyli piłkarze Paulo Sousy po straconej bramce, ale Anglicy dobrze przerywali nasze ataki, grając zdecydowanie i ostro. W 27. minucie znów zgubił piłkę Zieliński, zaraz ruszył skrzydłem Sterling, ale tym razem Kamil Glik przeciął jego podanie do Fodena. Po chwili z dystansu próbował Harry Kane, ale Wojciech Szczęsny spisał się na medal i odbił piłkę.

To nie była dobra pierwsza połowa Biało-Czerwonych, ale Anglicy nie forsowali się i dzięki temu nasz zespół nie musiał martwić się większą stratą do przerwy. Paulo Sousa po pierwszej odsłonie musiał wymyślić, jak zbliżyć się do bramki rywali i zatrudnić wreszcie Nicka Pope'a, który setnie się wynudził między słupkami bramki Trzech Lwów.

W drugiej odsłonie nasz selekcjoner dokonał od razu jednej zmiany, Karol Świderski ustąpił pola Arkadiuszowi Milikowi. A ten zaraz zarobił żółtą kartkę, bo faulował Harry'ego Kane'a. Po chwili masz zespół wreszcie zaatakował, ale Krzysztof Piątek nie opanował piłki wrzucanej w pole karne Anglików. Swoją drogą, Harry Maguire zagrał w tej akcji ręką, czego sędziowie nie zauważyli. Niestety bez systemu VAR nasz zespół nie zyskał rzutu karnego.

Sousa nakazał drużynie odważniejszy atak, szansę gry dostał Kamil Jóźwiak, a selekcjoner znów przestawił zespół na ofensywę, zdejmując Michała Helika. I gdy wydawało się, że będziemy męczyć się z Anglikami przez kolejne minuty, gospodarze popełnili fatalny błąd w defensywie, a Biało-Czerwoni wyrównali, oddając pierwszy celny strzał w meczu.

Zagapił się John Stones, którego zaatakował pod polem karnym Jakub Moder. Piłka spadła pod nogi Arkadiusza Milika, który zaraz oddał ją do Modera. A 21-letni piłkarz Brighton and Hove Albion mocnym strzałem pokonał Nicka Pope'a, doprowadzając do remisu. Gdyby na Wembley zasiadali kibice, stadion zapewne by zamilkł. Biało-Czerwoni dopięli swego i mogli myśleć o końcówce gry z optymizmem.

Podrażnieni Anglicy ruszyli do ataku, zaraz wypracowali pod polską bramką rzut wolny, a po chwili akcję skrzydłem Sterlinga. W obu przypadkach pewnie interweniował Wojciech Szczęsny, który musiał się przygotować na aktywne ostatnie pół godziny rywalizacji. Tymczasem w 67. minucie znów zaatakowali nasi, ale tym razem Milik źle trafił piłkę.

Gospodarze nie zamierzali dzielić się punktami z naszym zespołem, coraz częściej budowali akcje w ofensywie, ale Szczęsny pewnie obronił uderzenie Phila Fodena, a po chwili poradził sobie z próbą Masona Mounta. Do pomocy w środku pola, gdzie rosła przewaga Trzech Lwów, nasz selekcjoner posłał debiutanta, Rafała Augustyniaka.

Został kwadrans do końca meczu, wymarzony remis na Wembley był blisko, ale nasi piłkarze musieli jeszcze ciężko pracować. Zaskoczył Gareth Southgate, nie dokonując żadnych zmian i tylko przyglądając się grze. Widział, jak jego zespół wali głową w polski mur, jak w 84. minucie, gdy Kamil Glik zablokował w polu karnym groźny strzał Mounta.

Gdy wydawało się, że Polacy dowiozą bezcenny remis do końca, w 85. minucie Anglicy rozegrali w swoim stylu rzut rożny. John Stones zgrał dośrodkowaną piłkę przed bramkę, a tam dopadł do niej Harry Maguire i mocnym strzałem przywrócił prowadzenie reprezentacji Anglii. Pozostało raptem kilka minut do końca meczu, nasi ruszyli do ataku.

W 88. minucie znakomicie ruszył skrzydłem Bartosz Bereszyński, podał w pole karne, a tam blisko szczęścia był rezerwowy Kamil Grosicki, ale nie zdołał opanować piłki. Do końca spotkania Trzy Lwy kontrolowały grę, neutralizując nasze akcje i rozbijając je daleko od własnej bramki. Szansa na bezcenny remis uciekła, choć drugą połowę nasz zespół zagrał bardzo dobrze. Niestety na Anglię znów to nie wystarczyło.

Eliminacje piłkarskich mistrzostw świata wrócą do gry we wrześniu. Dokładnie 2 września 2021 reprezentacja Polski podejmie na swoim terenie Albanię. Anglików czeka starcie z Węgrami w Budapeszcie. A Andora zmierzy się z San Marino w meczu kopciuszków polskiej grupy I.

Anglia - Polska 2:1 (1:0)
Bramki: Harry Kane (19), Harry Maguire (85) - Jakub Moder (58)
Żółte kartki: Arkadiusz Milik
Sędziował: Bjorn Kuipers (Holandia)

Anglia: Nick Pope - Ben Chilwell, John Stones, Harry Maguire, Kyle Walker - Kalvin Phillips, Declan Rice, Phil Foden (86. Reece James) - Mason Mount, Harry Kane (89.
Dominic Calvert-Lewin), Raheem Sterling (90. Jesse Lingard)

Polska: Wojciech Szczęsny - Bartosz Bereszyński, Jan Bednarek, Kamil Glik, Michał Helik (54. Kamil Jóźwiak), Maciej Rybus (88. Arkadiusz Reca) - Jakub Moder, Grzegorz Krychowiak, Piotr Zieliński (86. Kamil Grosicki) - Karol Świderski (46. Arkadiusz Milik), Krzysztof Piątek (76. Rafał Augustyniak).
Anglicy pewnie prowadzą w polskiej grupie. Nasz zespół wypadł z czołówki [TABELA]