Trzecie z rzędu zwycięstwo OM. Arkadiusz Milik tym razem bez bramki we Francji

Krzysztof Gaweł
Trzeci mecz z rzędu na swoim stadionie wygrała ekipa Olympique Marsylia. W niedzielę zespół Arkadiusza Milika pokonał 2:0 (1:0) Dijon FCO, a polski snajper rozegrał na Velodrome 80 minut. Tym razem bramki nie zdobył, choć miał jedną okazję przed przerwą. Jego zespół wciąż walczy o występ w europejskich pucharach.
Olympique Marsylia wygrało trzeci z rzędu ligowy mecz na własnym terenie Fot. Olympique Marsylia
Po powrocie z przerwy reprezentacyjnej Olympique Marsylia podejmowało na swoim Velodrome ostatnie w tabeli Ligue 1 Dijon FCO i miało obowiązek wygrać trzeci z rzędu mecz na swoim terenie. Arkadiusz Milik znalazł się oczywiście w pierwszym składzie Les Phoceens i miał okazję zapolować na kolejne gole w tym sezonie.

W pierwszej odsłonie spotkania rozgrywanego w ramach 31. kolejki Ligue 1 OM szukało prowadzenia, a rywale się bronili. Milik próbował szczęścia w 27. minucie, kropnął zza pola karnego, ale piłka pofrunęła wysoko nad bramką Dijon. Gdy wydawało się, że do przerwy gole nie padną, wynik otworzył po rzucie rożnym Leonardo Balerdi, który celnie główkował w ostatniej akcji przed gwizdkiem sędziego.

Po zmianie stron piłkarze OM atakowali i szukali rozstrzygnięcia meczu. Dwie "setki" zmarnował Dimitri Payet, ale w 79. minucie znakomicie podał do Alvaro, a ten ustalił wynik spotkania. Payet starcie zakończył z dwoma asystami, a Milik zszedł z murawy w 80. minucie zastąpiony przez Dario Benedetto.
Czytaj także: Krzysztof Piątek nie dostał szansy od trenera. Kolejna wpadka Herthy Berlin

Drużyna Polaka awansowała dzięki wygranej - trzeciej z rzędu na swoim terenie - na miejsce szóste w tabeli Ligue 1. Do piątego RC Lens OM traci jeden punkt, dokładnie tyle samo, ile brakuje drużynie Jorge Sampaolego do gry w pucharach. Do podium strata wynosi 14 punktów i Marsylia może już powoli zapomnieć o występie w przyszłorocznej Lidze Mistrzów.