Żyją zgodnie z cyklem menstruacyjnym i mogą przenosić góry. To zmienia życie kobiet

Ola Gersz
Na Zachodzie życie zgodne z cyklem menstruacyjnym zyskało już swoją nazwę – cycle syncing. W Polsce... jest o tym cicho. A szkoda, bo jak przekonuje Natalia Miłuńska, aktywistka menstruacyjna, innowatorka i antropolożka kultury, dostosowanie swojego życia do własnego cyklu to prawdziwa życiowa rewolucja i game changer. Ale na czym to właściwie polega?
Życie zgodne z cyklem menstruacyjnym to life changer – przekonuje aktywistka menstruacyjna Natalia Miłuńska Fot. Pexels / cottonbro
Życie zgodne z cyklem menstruacyjnym nie jest ideą popularną w Polsce, prawda?

Jeszcze nie (śmiech).

A jak Ty zaczęłaś swoją pracę z cyklem menstruacyjnym?


Z wykształcenia jestem antropolożką, od wielu lat jestem też aktywna w ruchu kobiecym i biorę udział w kręgach kobiet. Byłam pierwszą osobą w Polsce, która podniosła publicznie temat miesiączki. To właśnie dzięki niej odkryłam cykl menstruacyjny – miesiączka jest bowiem najbardziej kontrowersyjną jego częścią, a dzięki temu najbardziej widoczną. Na swoich wykładach i warsztatach zaczęłam zapraszać kobiety zarówno do wspólnego odkrywania cyklu, jak i jego samodzielnej obserwacji.

Skąd w ogóle takie zainteresowanie cyklem?

Temat cyklu wpisuje nas w większy temat filozoficzny i kulturowy. Czy respektujemy fakt, że życie samo w sobie jest cykliczne? Fazy życia czy projekty mają swoją cykliczną naturę – zaczynają się, rozwijają i osiągają pełnię, aby z powrotem się zwinąć. Kultura zachodnia jest jednak bardzo nastawiona na nieprzemijalność, wieczność, nieustanny rozwój. Możemy zadać sobie pytanie: co by to znaczyło – zarówno dla kobiet, jak i mężczyzn – gdyby nasza kultura uszanowała to, że malejemy, regenerujemy się i odpoczywamy. Pogodziła się z tym, że nie możemy ciągle się rozwijać i osiągać pełni.
I co by to znaczyło dla kobiet?

Na moich warsztatach nazywam cykl wyspą skarbów. Z mojego około dwudziestoletniego doświadczenia wynika, że kobiety, które zaczynają współpracować ze swoim cyklem, odkrywają bardzo dużo o sobie. Ich życie staje się znacznie łatwiejsze. Zamiast iść pod prąd, możemy więc uwzględnić cykl menstruacyjny w naszym codziennym życiu, na przykład planowaniu pracy czy innych aktywnościach.

Ale jak to zrobić? Czym charakteryzuje się każda faza naszego cyklu?

Zawsze mówię, że faza przed owulacją i owulacja to fazy ekstrawertyczne, a przed miesiączką i sama miesiączka – introwertyczne. W okresie przedowulacyjnym rośnie odporność na bodźce. Masz energię i ochotę na spotkania z przyjaciółmi oraz nowe projekty. Owulacja jest jak ognisty wybuch słoneczny, podczas którego nasz poziom energii sięga maksimum. Na fali estrogenów rosną nasze umiejętności komunikacyjne, więc to świetny moment na to, aby błyszczeć, przyciągać ludzi, osiągać swoje cele. Uwieść świat.

Faza przed okresem to spadek energii, a sama miesiączka – czas odpoczynku. Nie zawsze możemy wtedy nie pracować, chodzi jednak o to, ile „naładujemy” sobie obowiązków. Czy wymagamy od siebie, aby być aktywne przez cały miesiąc, czy może pozwalamy sobie na przerwę? Warto też pamiętać, że cykl obejmuje nasze całe ciało i psychikę.

To znaczy?

Na przykład zmienia się nasza wrażliwość sensoryczna w trakcie cyklu. Przed owulacją i w jej trakcie jesteś w stanie słuchać głośnej muzyki albo czytać przy mocnym świetle – to dla ciebie przyjemne, bo masz większą odporność na bodźce.

Inaczej jest przed miesiączką i podczas niej. W tym czasie wzrasta nasza wrażliwość sensoryczna, a jeśli jesteś ciągle bombardowana bodźcami, zaczynasz się irytować i złościć. Chcesz usunąć źródło tych bodźców, aby w końcu spełnić swoją potrzebę ciszy i odpoczynku. To właśnie jedna z przyczyn, dla których kobiety złoszczą się w ramach tak zwanego PMS-u. Czyli gdybyśmy odpoczywały i wyciszyły się, nie doświadczałybyśmy PMS-u?

Dokładnie tak, co pokazały kobiety na moich warsztatach, które uczyły się życia zgodnie z cyklem menstruacyjnym. Nasza potrzeba odpoczynku, ciszy oraz czasu dla siebie pozostaje niespełniona, więc jesteśmy podirytowane. W inne dni cyklu możemy być mrówkami pracującymi od rana do nocy, ale przed miesiączką i podczas niej nie dajemy już rady – potrzebujemy przerwy. Jeśli dajemy sobie na nią przyzwolenie, złość odchodzi. Oczywiście są też inne powody złości czy przyczyny objawów PMS, ale złośc jako taka jest pytaniem o nasze granice i potrzeby.

Czy w konkretnej fazie cyklu powinnyśmy zwracać uwagę na np. konkretne aktywności fizyczne?

Wtrącę tylko, że w tym kontekście wolę nie używać słowa „powinno się” – i tak nakładamy już na siebie dużo powinności, nie chcę się do tego dokładać (śmiech). Cykl zaprasza nas do naszego ciała i zachęca, żeby w tym ciele zamieszkać. Namawia nas, żeby nie być tylko w swojej głowie, ale odczuwać również ciało i czuć się w nim dobrze.

To jest dla mnie główny efekt życia w zgodzie z cyklem menstruacyjnym – wracasz do ciała, które staje się twoim sprzymierzeńcem, a nie kolejnym obciążeniem. Lepiej więc nie mówić o tym trybie życia językiem wymagań, ale językiem dbania o sobie, czyli self care’u. Warto zapytać siebie, jak możesz zadbać o swoje potrzeby i wesprzeć swój dobrostan. Aktywność fizyczna faktycznie ten dobrostan wspiera.

W jaki sposób?

Dla ciała, a szczególnie obszaru miednicy, korzystne są formy ruchu, które rozluźniają napięcia, zamiast wywoływać ich więcej. Współczesne kobiety, szczególnie młode, mają w obszarze miednicy bardzo dużo napięć. Istnieją takie formy tańca, które rozluźniają mięśnie miednicy, bo ruszasz całym tym obszarem, np. hawajskie hula.

Nie chodzi o to, aby ten taniec efektownie wyglądał, ale żeby rozgrzewał i rozluźniał cały obszar miednicy, dzięki czemu poznikają napięcia. Oprócz tańca polecam również świetne ćwiczenia dna miednicy metodą Aleksandra Lowena.

W trakcie miesiączki nie jest również dobrze wykonywać czynności, które są wysiłkowe, gdyż dla macicy to duże obciążenie. Tymczasem znakomitą aktywnością, która rozluźnia napięcia, jest… seks przed okresem. Jeśli kochamy się przed miesiączką – ze sobą, partnerką czy partnerem – miesiączki są i bardziej regularne, i znacznie mniej bolesne.

A jak na Ciebie wpłynęło życie zgodnie z cyklem?

To był life changer. Najpierw dałam sobie prawo do odpoczynku – co w naszej kulturze jest wielkim wyzwaniem – przed miesiączką i w jej trakcie. Zaczęłam planować większość pracy, spotkań i aktywności na czas przed owulacją oraz fazę owulacyjną.

Odkryłam – co było niezwykłe – że gdy odpoczywam w trakcie miesiączki, czyli wysypiam się, nie planuję zbyt wiele spotkań poza regularną pracą i nie "ładuję" sobie obowiązków, to trzeciego, czwartego dnia miesiączki mam olbrzymi przypływ energii i pomysłów. Doświadczam głębokiej regeneracji – jak po świetnej nocy, podczas której się wyspałam i budzę się pełna energii. Po przebudzeniu wylewają się ze mnie idee (śmiech). W ten sposób tworzą swoją zawodową pracę i mam power na cały miesiąc pracy. Od czegoś trzeba jednak zacząć. Jak to zrobić?

Osobiście zawsze łączę wykład z warsztatem. Na wykładzie przekazuję potrzebną wiedzę, bo w kulturze, w której się wychowałyśmy, ani nikt za bardzo nie wie o życiu zgodnie z cyklem, ani nie zwraca na niego uwagi. Jeśli wiemy jak funkcjonuje cykl oraz jak działają hormony, daje nam to kompetencje oraz poczucie bezpieczeństwa. Dla mnie ta konkretna wiedza to pierwszy krok do życia według cyklu.
A krok drugi?

Na warsztatach pracuję dużo przez ruch. Tańczymy na różne sposoby, o czym już wspominałam. Ruch sprawia, że wychodzimy z rozważań i zaczynamy czuć nasze ciało. Ten który proponuję, rozluźnia napięcia oraz sprawia, że cykl reguluje się oraz jest o wiele przyjemniejszy. To krok drugi, z kolei trzeci krok, do którego zapraszam, to autoobserwacja.

Czyli obserwacja własnego cyklu?

Tak. Warto zacząć patrzeć na swój cykl: obserwować, odkrywać, notować. Zadawaj sobie pytania: jak przez to przechodzisz, jak tego doświadczasz, jak czujesz się z tym, że żyjesz według konkretnego cyklu. To co powinnaś i musisz, jaki powinien być cykl, jest tutaj nieważne. Istotne jest wyłącznie to, jak wygląda twój cykl i co odczuwasz. Jak się czujesz po miesiączce, a jak po owulacji? Czy umieć żyć z tak ogromną dawką energii, jak podczas fazy owulacyjnej? Czego potrzebujesz w konkretnych fazach cyklu?

W tym kroku zachęcam więc do obserwacji oraz poznawania siebie krok po kroku. Świetnie jest również mieć chociaż jedną osobę, z którą można o tym rozmawiać – najlepiej taką, która także ma cykl. W naszej relacji z ciałem jest bowiem mnóstwo samotności. Zwłaszcza, że przed miesiączką lub w jej trakcie często słyszymy, że jesteśmy nie do wytrzymania, bo mamy PMS i lepiej, żebyśmy usunęły się na bok.

Tak! Odczuwamy również wielki lęk, że zostaniemy tak potraktowane. Wydaje mi się, że to nasze wkurzenie w czasie PMS-u jest także skierowane właśnie na takie przekonania. Nie zawsze to sobie uświadamiamy, ale irytujemy się, gdy słyszymy, że skoro mamy miesiączkę, to nie nadajemy się, aby być papieżem czy prezydentem.

Jakie są największe korzyści życia zgodnego z cyklem?

Największa korzyść jest taka, że poznajesz siebie, jesteś ze sobą w kontakcie i sama tworzysz swoje życie. Nie próbujesz dostosować się do świata. Jeśli nauczysz się żyć w zgodzie z cyklem, to zaczniesz słuchać siebie i swoich potrzeb. Dowiesz się, jak stawiać komuś granice, gdy chcesz odpocząć i jak o siebie dbać. Dzięki życiu według cyklu odpoczywasz, a potem masz bardzo dużo pomysłów i energii, aby je realizować. Zresztą każda faza cyklu przynosi oddzielne korzyści.

Na przykład?

W fazie po miesiączce masz poczucie lekkości, przestrzeni, nowego początku. To wiosna twojego cyklu. Później następuje owulacja, który uczy nas, jak dokonywać ekspansji, stawiać na swoim, mówić co się chce i być widoczną. Słowem: jak być w centrum i świecić. W dniach przed miesiączką uczysz się jak reagować na swoje emocje i uczucia: jak je nazywać, co z nimi robić, jak je wyrażać.

Z kolei sama miesiączka to przepływ, odpoczynek, intymność. Wtedy masz przestrzeń na miłosną relację z samą sobą. Zdajesz sobie wtedy sprawę, że nie jesteś kimś, kto wyłącznie siebie szturcha i ciągle zmusza do pracy, ale także robi sobie czerwony namiot w domu, kupuje sobie najlepsze czekoladki albo mango, leży i słucha muzyki. Jest ci wtedy dobrze ze sobą. Kobiety, szczególnie w Polsce, nie dają sobie jednak przyzwolenia na opiekę nad sobą. Uważają, że to egoistyczne.

Najważniejsze to zobaczyć, że miłość do siebie przejawia się w konkretnych działaniach i to wcale nie jest egoizm. Mamy prawo do odpoczynku, ale dla kobiet w Polsce faktycznie jest to największym wyzwaniem. Wszystko jedno, czy pracujemy na poczcie czy w korporacji, mamy dzieci czy nie, kobiety w Polsce harują. Bardzo dużo od siebie wymagamy i sobie nie odpuszczamy. Tymczasem jeśli damy sobie prawo do odpoczynku, to dalej idzie już z górki (śmiech). Na swoich warsztatach uczę właśnie tego, jak przeorganizować naszą rzeczywistość pod nas.
Czytaj także: Papier toaletowy zamiast podpasek. To nie Afryka, tak muszą radzić sobie kobiety w Polsce
I jak to zrobić?

To cały proces. Czego potrzebujemy, aby dać sobie prawo do odpoczynku? Jak z tego korzystać i przełożyć na konkrety w codzienności? To bardzo duże kroki, które wydają się małe. Wymagają przepracowania i desperackich czynów w stylu: „wow, powiedziałam im, że czegoś potrzebuję”. Kiedyś pracowałam z kobietami z Kół Gospodyń Wiejskich w jednym z województw. Pojawił się tam ten sam problem: uczestniczki pytały mnie z niedowierzaniem, jak mogą zrobić coś dla siebie, skoro nigdy nie mają czasu i służą innym?

Wymyśliłam więc metodę, którą nazwałam „krok jednego popołudnia”. Zaczynamy od jednego popołudnia w tygodniu. Tę rewolucję trzeba przecież od czegoś zacząć. Kobiety z Kół Gospodyń Wiejskich zapaliły się do tego pomysłu i powiedziały: „ok, jedno popołudnie mogę zorganizować”. Tego jednego popołudnia nie oglądasz Netflixa, ale wychodzisz z domu (jeśli nie możesz w nim zostać, bo masz całą rodzinę, która na ciebie czeka) i robisz coś dla siebie. Wyłączasz komputer i telefon, jesteś tylko dla siebie.

Bardzo rewolucyjne jak na Polskę.

Bardzo rewolucyjne i bardzo proste. Zacznijmy od jednego popołudnia (śmiech)!


Natalia Miłuńska o sobie: Jestem aktywistką menstruacyjną, innowatorką, antropolożką kultury. Lubię mieć miesiączkę. Od 18 lat przełamuje tabu menstruacyjne, badam temat cyklu i menstruacji. Prowadzę wykłady, warsztaty i szkolenia. Stworzyłam autorską metodę pracy z cyklem miesięcznym Moc Cyklu. Wydałam książkę o bólu miesiączkowym "7 skutecznych sposobów na bolesne miesiączki, czyli jak przemienić ból w przyjemność".

Zapraszam do pobrania e-booka "Małe kroki do przyjemnej miesiączki" na miesiaczka.com.