Policjanci obejrzeli nagranie z Głogowa. Tak oceniają zachowanie kolegi po fachu

Adam Nowiński
Interwencja z Głogowa, gdzie policjant użył pałki wobec jednej z protestujących kobiet, wywołała falę krytyki w mediach społecznościowych. Pokazaliśmy nagranie z tej sytuacji innym policjantom. Ich zdania są mocno podzielone. Zwracają jednak uwagę, żeby nie osądzać i czekać na wyniki dochodzenia.
Policjant podczas protestu w Głogowie użył pałki wobec kobiety. Czy słusznie? Fot. Twitter.com/otwieramy

Co się stało w Głogowie?

W niedzielę w Głogowie odbyła się kolejna manifestacja przeciwko obostrzeniom covidowym, tym razem pod hasłem: "Polaku! Dawaj z nami!". Uczestnicy wydarzenia zgromadzili się na bulwarze nadodrzańskim i tam protestowali przeciw ograniczeniom pandemicznym. Tłum liczył około 100 osób. W demonstracji udział wzięli również kibice.


Jak podaje portal Głogów Nasze Miasto, na miejscu obecna była także uzbrojona policja oraz antyterroryści. Co więcej, funkcjonariusze użyli gazu łzawiącego podczas przepychanki z kibicami.
Czytaj także: Szokujące nagranie z Głogowa. Policjant uderzył pałką kobietę i powalił ją na ziemię
Do sieci trafiło natomiast nagranie z protestu, na którym widać, jak jeden z policjantów uderza pałką młodą dziewczynę, łapie ją za szyję, a następnie powala ją na ziemię i obezwładnia.

Reakcje i komentarze policji

Na reakcję internautów nie trzeba było długo czekać. Pod nagraniem szybko zaroiło się od komentarzy wściekłych Polaków, którzy nazywali policjantów mianem "ZOMO", "gestapowców" oraz innymi, mniej cenzuralnymi epitetami. Do opublikowanego w internecie wideo odniósł się też polityk Platformy Obywatelskiej Michał Szczerba. "Ustalę nazwisko tego policyjnego bandyty z Głogowa. (…) Złożę zawiadomienia do prokuratury za przekroczenie uprawnień. Za dwa lata nie będzie go w tej formacji. Będzie szukał pracy w białoruskim OMON" – czytamy w tweecie posła.

Z kolei policja od samego początku broniła swojego funkcjonariusza i twierdziła, że jego zachowanie było zasadne. "W trakcie zabezpieczenia zgromadzenia w Głogowie agresywna protestująca szarpała policjanta za mundur. Została uprzedzona o możliwości użycia śpb, mimo to nie zmieniła swojego zachowania. Użyto wobec niej pałki służbowej zgodnie z ustawą o ŚPB. Została zatrzymana" – napisała na Twitterze dolnośląska policja.

Jej rzecznik także dość dosadnie odniósł się do całej sytuacji. – (Kobieta - red.) szarpała policjanta za mundur, nie reagowała na wezwania do zachowania zgodnego z prawem. Została ostrzeżona o możliwości użycia środka przymusu bezpośredniego, ale nie reagowała. Policjant użył wobec niej pałki służbowej, kobieta została zatrzymana – tłumaczył podczas konferencji prasowej Kamil Rynkiewicz.

Dodał, że środki przymusu bezpośredniego zostały użyte zgodnie z przepisami. Mimo to, jak w przypadku każdej interwencji policji, która wzbudza wątpliwości, Komenda Główna Policji zleciła kontrolę i analizę zachowania policjanta podczas protestu w Głogowie. "Komendant Główny Policji polecił, aby oficerowie Biura Kontroli KGP szczegółowo wyjaśnili podstawy, zasadność i okoliczności związane z użyciem środków przymusu bezpośredniego w stosunku do biorącej udział w proteście. Analizowane będą m.in. nagrania policyjne i dostępne w sieci" – czytamy w poście KGP.

Nowe nagranie i opinia policjantów

Następnego dnia, żeby udowodnić swoją tezę, policjanci opublikowali nagranie sprzed interwencji, na którym widać, jak zachowywała się protestująca kobieta. Wraz z grupką towarzyszących jej mężczyzn idzie przed kordonem i wulgarnie zwraca się do funkcjonariuszy. Po niespełna minucie nastepuje zdecydowana interwencja mundurowych, którzy powalają kobietę na ziemię. – To jest kolejna taka sytuacja, kiedy do sieci trafia nagranie tylko z wycinkiem interwencji i nie widać, co działo się wcześniej – mówi nam Karol, policjant z Pomorza.

– Przecież to nie jest tak, że policjanci idą i nagle bez powodu zaczynają pałować ludzi! To nie te czasy! Ale w eter poszło, że tak jest, bo nie pokazano, co działo się wcześniej, dopiero kolejnego dnia zrobiła to policja – dodaje Karol.

Jego zdaniem zachowanie protestującej oraz towarzyszących jej mężczyzn spełniało kryteria, które pozwalały funkcjonariuszom na użycie środków przymusu bezpośredniego.

– Przecież ona wyraźnie lży tego policjanta, zachowuje się agresywnie, podobnie jak idący obok niej chłopak. Przeszkadza mu w interwencji, więc ten zastosował wobec niej najłagodniejszy z możliwych środków przymusu – twierdzi nasz rozmówca.

Z jego opinią nie zgadza się Tomasz, funkcjonariusz ze Śląska, który twierdzi, że całą sytuację dałoby radę zupełnie inaczej rozwiązać.

– Ja bym tak nie postąpił, ale rozumiem też, że każda interwencja jest inna i to policjant sam musi zdecydować, jak się zachować. Nie znamy oczywiście wszystkich okoliczności, bo te wyjaśni KGP, ale ja nie użyłbym w tym przypadku środków bezpośredniego przymusu, bo nie było tu mowy o jakimkolwiek zagrożeniu. Policjanci szli w szyku, mieli zapewne wystarczające środki, żeby opanować sytuację – mówi nam mundurowy.

W jego ocenie można było otoczyć kobietę, oddzielić ją od grupy i wtedy wylegitymować. Nie trzeba było używać w tym celu pałki i powalać na ziemię. – Pewnie byłoby tak, że kobieta ta zaczęłaby się szarpać, mogłaby upaść na ziemię, ale wtedy można by ją wziąć i wynieść stamtąd do radiowozu i tam na spokojnie wylegitymować – opisuje Tomasz.

Podobnego zdania jest Piotrek, policjant z Wielkopolski, który uważa, że policjant nie musiał w tym przypadku od razu "pałować" protestującej. Jest zły, że po raz kolejny jeden mundurowy psuje wizerunek całej formacji.

– Jestem nie tylko zły, ale także dziwię się, że przecież ci policjanci wiedzą, że są nagrywani i wiedzą, że nie są anonimowi, bo mimo maseczek da się ustalić ich personalia. Nie mogę zrozumieć, co go do tego sprowokowało. Być może było coś, czego na filmie nie widać? Tego nie wiemy. To musi wyjaśnić komenda główna – zaznacza Piotrek.

Pytamy go o dość istotny szczegół, na który zwrócił uwagę Wojciech Czuchnowski w "Gazecie Wyborczej". Otóż, czy w takim przypadku słusznym było, że policjant powalił kobietę na ziemię chwytając ją za gardło?

– Przy takich interwencjach osoba, wobec której podejmowane są czynności, musi być w pierwszej kolejności poinformowana, że jeśli jej zachowanie się nie zmieni, zostaną wobec niej użyte środki przymusu bezpośredniego. Nie wiem, czy to było, czy tego zabrakło. Ale nawet jak używasz już siły fizycznej, to robisz to w taki sposób, żeby spowodować jak najmniejszą szkodę osobie, wobec której tę czynność wykonujesz – tłumaczy policjant.

Co mówią przepisy?

Policjant przed użyciem środków przymusu bezpośredniego sam musi przeanalizować sytuację i ocenić, czy będzie ono uzasadnione, czy też nie. Pomocna dla niego w takich sytuacjach jest ustawa o Środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej.

W artykule 11. dokładnie opisano przesłanki ich użycia. Nie ma tam mowy o rzucaniu o ziemię i chwytaniu za gardło. Jest natomiast, że policjant wykorzystuje śbp w przypadku konieczności podjęcia co najmniej jednego z następujących działań:






Z kolei samo użycie pałki przez policjanta reguluje artykuł 19. wspomnianej ustawy.
Artykuł 19. ustawy o Środkach przymusu bezpośredniego i broni palnej

Art. 19. Pałka służbowa
1. Pałki służbowej można użyć lub wykorzystać ją w przypadkach, o których mowa w art. 11 pkt 1-11 i 13.

2. Pałki służbowej nie stosuje się wobec osób:
a. w stosunku do których użyto środków przymusu bezpośredniego, o których mowa w art. 12 ust. 1 pkt 2-5,
b. obezwładnionych wskutek użycia środków przymusu bezpośredniego, o których mowa w art. 12 ust. 1 pkt 13, z wyjątkiem dźwigni transportowych stosowanych przy użyciu pałki służbowej.

3. Pałki służbowej używa się do obezwładnienia osoby przez zadanie bólu fizycznego lub do zablokowania kończyn albo wykorzystuje się ją w celu obezwładnienia zwierzęcia.

4. Pałką służbową nie zadaje się uderzeń i pchnięć w głowę, szyję, brzuch i nieumięśnione oraz szczególnie wrażliwe części ciała, z wyjątkiem sytuacji gdy zachodzi konieczność odparcia zamachu stwarzającego bezpośrednie zagrożenie życia lub zdrowia uprawnionego lub innej osoby.

"Mundurowi mają dość"

O opinię poprosiliśmy także Jerzego Dziewulskiego, byłego szefa antyterrorystów oraz byłego doradcę prezydenta Kwaśniewskiego ds. bezpieczeństwa.

– Jak często krytykuję policjantów za ich zachowanie, tak w tym przypadku rozmawiałem z kolegami i jesteśmy zgodni, że tutaj użycie śbp było prawidłowe. Oni mówią tak: kobieta była potwornie agresywna, używała wulgaryzmów i gróźb, które kierowała nie w przestrzeń, ale w stosunku do tego policjanta. Uderzenie pałką było zgodnie z przepisami w część umięśnioną ciała, w tym przypadku w udo, co było ostrzeżeniem, że jej zachowanie musi ulec poprawie. Tak się nie stało, więc została zatrzymana – wyjaśnia w rozmowie z naTemat Dziewulski.

Dodaje, że gdyby policjant zignorował takie zachowanie, to mógłby rozochocić tłum do podobnej postawy.
Jerzy Dziewulski

Tłum to widzi. Jeśli zaobserwuje słabość policji w określonych warunkach, to wówczas jego agresja zaczyna się zwiększać. Policjant, który stoi naprzeciwko takiej sytuacji, musi podjąć indywidualną decyzję, czy zareagować i jak zareagować. To nie jest decyzja jego szefów i to trzeba podkreślić, że konsekwencje decyzji tych właśnie szefów ominą ich, a spadną tylko i wyłącznie na tego policjanta. To taka wieloletnia prawidłowość jeszcze od czasów milicyjnych, że na samym końcu to policjant musi się spowiadać ze swoich interwencji, a nie jego przełożeni, którzy wydają mu polecenia.

Krytykuje też polityków – zarówno opozycji, jak i obozu rządzącego. Tych pierwszych za "nakręcanie nagonki na policję", która wykonuje polecenia i musi egzekwować obecnie obowiązujące przepisy.

Z kolei do partii rządzącej ma pretensje o to, że tworzy niespójne prawo, które wprowadza zamęt i daje argumenty do tego, żeby nie słuchać służb. – Ostatecznie to przecież policja jest przedstawicielem tego prawa w kontakcie z obywatelem i to ona najmocniej dostaje za wszystkie niespójności – twierdzi nasz rozmówca.

Dodaje, że policjanci też już mają dość takich interwencji. – W policji następuje frustracja i to naprawdę zdecydowana. Na tyle zdecydowana, że policjanci bardzo często nie chcą już brać udziału w takich działaniach i jeśli mogą, migają się przed realizacją zadań, w stosunku do których przestają mieć serce – zaznacza.