"Wszędzie tną na potęgę, zgroza". Ludzie pokazują wymowne zdjęcia, mamy odpowiedź leśników
- – Absolutnie społeczeństwo nie ma żadnego powodu do obaw. To, co się dzieje teraz, jest planowe" – tłumaczy rzeczniczka prasowa Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu.
- – Wycinamy drzewa, ale w miejsce wyciętych sadzimy nowe. To nie ma nic wspólnego z rządem – mówi jeden z leśników.
- Jaki cel mają akcje wycinania drzew?.
Kilka lat temu przez Polskę przetoczyła się burza wokół wycinki Puszczy Białowieskiej. Ówczesny minister środowiska Jan Szyszko stał się wrogiem numer 1 nie tylko dla obrońców puszczy i ekologów. Mnóstwo zwykłych ludzi nie zostawiało na nim suchej nitki.
Potem sprawa puszczy przycichła, uwagę ludzi zwróciły zaś inne wycinki. Odbywają się one regularnie i według leśników nie ma w nich nic nadzwyczajnego, ale część osób uważa inaczej. Można odnieść wrażenie, że ostatnio jest ich jakby więcej, może częściej o nich słychać, a niektórzy przypisują im kontekst polityczny.
Leśnicy tłumaczą i studzą emocje, ale ich argumenty nie do wszystkich trafiają. O co chodzi? Zapytaliśmy ich samych. Ale najpierw kontekst, który wywołuje niepokój ludzi.
Mieszkańcy alarmują o wycinkach
– To, co się u nas dzieje za dyrektora Obajtka, to typowe "szyszkowanie". Całe połacie Trójmiejskiego Parku Krajobrazowego, zielone płuca, są trzebione – mówił naTemat w połowie marca prezydent Sopotu Jacek Karnowski.
Opowiadał, że drogi są katastrofalne rozjeżdżone przez harwestery. – Za chwilę tego lasu nie będzie, tak go trzebią. Mieszkańcy ciągle alarmują nas o nowych miejscach wycinki. Gdyby pani porozmawiała z prezydentami Gdyni, Gdańska, czy burmistrzami innych miast, to tam również widać trzebienie lasu. Jak w Puszczy Białowieskiej – stwierdził prezydent Karnowski.
Później, w ramach Międzynarodowego Dnia Lasów, w całej Polsce odbyły się spacery w obronie lasów. "Trójmiejski Park Krajobrazowy jest traktowany jak hurtownia drewna albo plantacja desek. Dewastacja szlaków turystycznych przez harwestery jest porażająca" – przekonywał Marek Weryszko, przewodniczący regionu Pomorze Partia Zieloni.
Ale nie chodzi tylko o Trójmiasto. W mediach społecznościowych sporo osób pokazuje zdjęcia z innych regionów.
Internauci o wycinkach drzew
"Przed pandemią wybrałam się na spacer po mazurskim lesie i chwilami zastanawiałam się, czy to rzeczywiście jeszcze las", "Potwierdzam i ja. W zasadzie gdziekolwiek nie wjedziesz do lasu, zawsze znajdziesz jakąś wycinkę. Nie pamiętam, by do tej pory wycinano dosłownie wszędzie na taką skalę. I nie przemawia do mnie argumentacja wycinki pielęgnacyjnej" – czytam kolejne wpisy.
Na Twitterze wiele zdjęć. "Wycinka na każdym kroku", "Zgroza", "Kolejny rok z rzędu" – piszą internauci. Pod postem na profilu Polska Normalnie, gdzie pojawiło się jedno ze zdjęć, burzliwa dyskusja.
Komentujący donoszą o innych miejscach: "Bory Tucholskie, to samo", "Katowice, pełno ściętych drzew", "Właśnie wróciłam z lasu Katowice-Giszowiec. Niedługo lasu nie będzie, zostaną tylko pieńki i trociny".
Ktoś oponuje: "W okolicach Borów Tucholskich był słynny wiatrołom w 2017 co rzeczywiście spowodowało olbrzymie zniszczenia. W Borach często bywam i zapewniam że las rośnie, niepotrzebna panika".
Ale inna z użytkowniczek Twittera pisze: "Na moich zdjęciach Lasy Taborskie, miejsce występowania unikalnej sosny taborskiej. Wycinają nawet wokół jezior".
– Absolutnie społeczeństwo nie ma żadnego powodu do obaw. To, co się dzieje teraz, jest planowe. Za pośrednictwem mediów społecznościowych czasem powstają niepotrzebne dyskusje. My nie jesteśmy przeciwni zainteresowaniu społecznemu, rozmowom, jesteśmy im przychylni. Ale zamiast dyskusji merytorycznej, robi się emocjonalna wymiana zdań, która nie powinna mieć miejsca, jest mocno przesadzona i niepotrzebnie oddalająca od faktów. Co to znaczy, że wycinka jest w całej Polsce? A kto przejechał czy przeszedł całą Polskę w ciągu ostatniego miesiąca, by tak twierdzić? – reaguje w rozmowie z naTemat Honorata Galczewska, rzeczniczka prasowa Regionalnej Dyrekcji Lasów Państwowych w Toruniu. Tu podlegają m.in. Bory Tucholskie.
Realizują 10-letni plan
Rzeczniczka podkreśla, że każde nadleśnictwo w Polsce realizuje wszystkie działania na podstawie planu urządzania lasu. – To bardzo obszerny dokument, którego przygotowywanie poprzedza ponad dwuletni okres pomiarów i analiz, które wykonuje Biuro Urządzania Lasu i Geodezji Leśnej na zlecenie konkretnego nadleśnictwa. Dokument jest poddawany 3-miesięcznym konsultacjom społecznym, po czym trafia do zatwierdzenia do ministra właściwego ds. środowiska. Wszyscy mogą odnieść się do każdego jego zapisu – zauważa.
Plan opracowywany jest na 10 lat. – Pozyskanie drewna to tylko jedno z zadań leśników, realizowanych w ramach tego planu. Ono zapewne wygląda najbardziej spektakularnie. Rozumiemy, że społeczeństwo najszybciej zauważa właśnie takie zadania i być może jest zaniepokojone. Ale żadnych powodów do niepokoju nie ma. Jeśli obywatel jest zaniepokojony czy zainteresowany, co będzie się działo w najbliższych miesiącach, to plan jest do wglądu. Nadleśnictwo chętnie go udostępni – zaznacza Honorata Galczewska.
– Wycinamy drzewa, ale w miejsce wyciętych sadzimy nowe. Następuje wtedy tzw. wymiana pokoleniowa drzew. Często związana jest z przebudową gatunkową drzewostanu, wtedy dostosowujemy skład gatunkowy do siedliska. I robimy to tylko na powierzchniach planowych do wycięcia. Cięcia są wykonywane w ramach rębni zupełnych, czyli na danej powierzchni ścinamy drzewa, po czym przygotowujemy glebę i sadzimy nowe. Albo są to cięcia częściowe, na mniejszej powierzchni – mówi.
Cięcia wykonuje się wtedy na tzw. gniazdach a następnie taki fragment odnawiamy. Pozyskujemy nie tylko drzewa chore. Ze spróchniałego drewna nikt nie zrobiłby przecież więźby, mebli czy też papieru. Prowadzimy racjonalną, planową gospodarkę leśną oparta min. na ustawie o lasach, ustawie o ochronie przyrody czy też innych przepisów prawa. Leśnicy również chronią przyrodę. Duża część obszarów zarządzanych przez Lasy Państwowe jest objęta różnymi formami ochrony przyrody. Leśnicy wspierają różnorodność biologiczną w lasach, a ochrona przyrody jest częścią ich pracy.
Leśnicy o sobie
Można mieć wrażenie, że leśnicy mają żal, że kojarzeni są głównie z wycinką, że pokutuje jakieś przekonanie, że krzywdzą lasy. – My dbamy o przyrodę, a nas się przede wszystkim postrzega jako osoby, które wycinają las. Chronimy las, a na nas patrzą jak na rzeźników, na morderców przyrody polskiej. Absolutnie tak nie jest. Gwarantuję pani, że nigdzie nie następuje żadne zachwianie równowagi, nie ma powodu do obaw – reaguje jeden z leśników w centralnej Polsce.
– To my jesteśmy specjalistami. My kształcimy się w tym kierunku, zbieramy doświadczenie, by z pokolenia na pokolenie przekazywać lasy w coraz lepszej kondycji zdrowotnej i w coraz większym rozmiarze – zauważa rzeczniczka RDLP w Toruniu.
Piotr Chrzęszczyk podkreśla, że leśnicy są przyrodnikami: – A w swojej pracy profesjonalistami, którzy doskonale rozumieją zasady panujące w świecie przyrody. Poparte jest to gruntowną wiedzą zdobytą w technikach i wyższych uczelniach leśnych, jak również w trakcie specjalistycznych studiów podyplomowych. Wielu osobom wydaje się, że wiedzą lepiej, bo widzieli coś w TV czy przeczytali w internecie. Niestety niejednokrotnie to nie jest zbyt wiarygodne źródło informacji. Osoby publikujące na forach tzw. "ekologicznych" swoje wpisy opierają głównie na emocjach. Czasami w takich sytuacjach gdzie emocje biorą górę trudno jest o merytoryczną rozmowę.
– To nie ma nic wspólnego z żadnym rządem. Leśnicy nie wycinają lasu, bo rząd im kazał. Absolutnie nie. Wszelkie prace pielęgnacyjne, pozyskaniowe, ochroniarskie zawsze wynikają z potrzeb lasu – przekonuje Chrzęszczyk.
Zdjęcia wyciętych drzew poruszają jednak wielu ludzi i wywołują emocje. "W lubuskim to już tną na potęgę nie zostaje nic", "U mnie podobnie" – donoszą kolejni internauci.Plan, który teraz realizują niejednokrotnie zatwierdzał minister innej opcji politycznej, nie wszyscy zdają sobie z tego sprawę. Czynności związane z opracowaniem a następnie z zatwierdzeniem planu urządzenia lasu trwają na dwa lata przed podpisaniem i zatwierdzeniem tego planu. Wszystko trafia do konsultacji społecznych. To nie odbywa się z dnia na dzień. Nie ma takiej możliwości. Z dnia na dzień jest możliwość jedynie wycięcia drzew, gdy np. zagrażają bezpieczeństwu ludzi. Czasem tworzy się aneksy do planu urządzenia las, które wynikają np. z wystąpienia klęski np. wichury ale i one podlegają procedurom zatwierdzenia.
Dodaje: – Na terenie Regionalnej Dyrekcji w Toruniu, czyli 27 nadleśnictw, tylko w tym roku posadzimy 58 mln drzew. A to jest tylko jedna dyrekcja z 17. To będzie ponad 7 600 ha nowych lasów. Robimy też akcje społecznego sadzenia drzew, aby zachęcić społeczeństwo.Wycinka to nie jest tylko zrąb. Wycinka jest też formą pielęgnacji drzewostanu. Na przykład, siejąc warzywa, zanim wysadzimy je do ogrodu, część z nich usuniemy ze względu na gorszą kondycję zdrowotną. My robimy podobnie, tylko skala jest większa. Drzewostan potrzebuje takich zabiegów pielęgnacyjnych. Usuwamy wtedy gorsze, połamane, chore. Przyroda zrobiłaby dokładnie to samo, leśnicy naśladują ją i nieco wyprzedzają w jej działaniach.
Rzeczniczka wskazuje też na wątek ekologiczny. – Proszę sobie wyobrazić, jak potężnym obciążeniem byłoby, gdyby cywilizacja nie korzystała z odnawialnego, naturalnego surowca jakim jest drewno. Lasów musi być coraz więcej. My chcemy tego, społeczeństwo chce tego, dokumenty o tym mówią. Z drugiej strony proszę zobaczyć, jak zdrowe jest dla nas otaczanie się przedmiotami z drewna. One nie emitują żadnych związków chemicznych, nie zagrażają naszemu zdrowiu, jak plastik. Drzewo w trakcie swojego życia kumuluje potężne ilości CO2. Powinniśmy jak najwięcej korzystać z przedmiotów z drewna. Dla nas to są proste sprawy – podkreśla.