Nie wierz w to, co widzisz na Instagramie. "Podróbki sławy" to dokument o zakłamaniu influencerów
Z influencerów często się śmiejemy, chociaż nie do końca wiemy, co się za nimi kryje. Rąbka tajemnicy uchyla film dokumentalny "Podróbki sławy". Co odkrywa? Armię botów i fałszywe sesje zdjęciowe, ale również ciężką pracę, stres i stany lękowe. Mimo że "Fake Famous" nie jest tak odkrywczy, jak chciałby być i nie do końca udaje mu się dotknąć całego zjawiska, eksperyment społeczny HBO jest naprawdę intrygujący.
- Jak zostać influencerem na Instagramie? Na to pytanie odpowiada film dokumentalny "Podróbki sławy" ("Fake Famous")
- Troje uczestników eksperymentu społecznego HBO, którzy mają zostać influencerami – Dominique, Wylie i Chris – kupują w tym celu boty i polubienia oraz robią zdjęcia w fałszywych lokalizacjach. Efekt? Darmowe produkty i oferty współpracy od znanych firm
- "Podróbki sławy" pokazują blaski i cienie życia influencerów, a efekty eksperymentu u Dominique, Chrisa i Wyliego są dość zaskakujące
Ale kim właściwie ten mityczny influencer jest? Odpowiedzi na to pytanie jest kilka. "Na wpół celebryta, na wpół przedsiębiorca", "ktoś, kto ma wiele obserwatorów na jednej z platform", "każdy, kto ma duży zasięg (prawdziwy lub nie) i może promować siebie lub inne marki", "ktoś, kto prezentuje styl życia, który ludzie chcą naśladować" – wymieniają "gadające głowy" w filmie dokumentalnym "Podróbki sławy".
Słowo "influencer" podobnie jak celebryta, kojarzy się jednak dziś głównie negatywnie. Dlaczego? "Ludzie kojarzą influencerów z blogerami lub modelkami bez kontraktów" – zauważa jedna z ekspertek, a na ekranie pojawia się instagramerka, która chodzi po salonie jak po wybiegu, a między jej nogami plącze się kot. "Postrzegamy influencera jako osobę niezatrudnioną i pozbawioną poczucia celu" – dodaje inny specjalista od social mediów.
Tyle teorii, ale jak ten cały "influencing" wygląda w praktyce? To próbuje nam pokazać scenarzysta i reżyser "Podróbek sławy" Nick Bilton, dziennikarz i korespondent "Vanity Fair". Serwuje nam więc niecodzienny eksperyment społeczny – postanawia zrobić z trzech osób instagramowych influencerów.
Jak zostać influencerem
Bilton wraz z rzeszą ekspertów wybiera na castingu trzy osoby, które będą swoistymi królikami doświadczalnymi. Każdy z nich ma startową, stosunkową niewielką liczbę followersów na Instagramie. Czy uda się z nich zrobić influencerów dostającym za darmo produkty od znanych marek, jeżdżących na darmowe wakacje i zarabiających na współpracy z firmami?Sprawdzi to troje młodych mieszkańców Los Angeles: wszyscy przyjechali do Miasta Aniołów z nadzieją na lepsze życie. Sympatyczna Dominique marzy o karierze aktorskiej, a w przewie między chodzeniem na castingi i grą w filmach krótkometrażowych pracuje w sklepie odzieżowym. Pewny siebie Chris jest ambitnym projektantem mody i chce wypromować swoją markę. Z kolei skromny Wylie chce zaistnieć w środowisku LGBT w Los Angeles, ale na razie jest "chłopcem na posyłki" agenta nieruchomości.
Wszyscy troje na castingowe pytanie: "czy chcesz być sławny" odpowiedzieli twierdząco. Chris twierdzi, że na tę sławę po prostu zasługuje, Wylie nie do końca wie, czym ona w wydaniu Instagrama jest, ale uznał, że "skoro każdy jej pragnie, to czemu mam być gorszy?". Żadne z nich nie wie jednak ich czeka.
Fot. HBO
Skoro wszyscy wiedzą, że kupowanie sobie obserwatorów to powszechna praktyka, to dlaczego nikt z tym nic nie robi? Bilton odpowiada: z powodu pieniędzy. Technologiczne giganty i ich inwestorzy na Wall Street zarabiają na swoich użytkownikach, nawet tych fałszywych – ich liczba przekłada się na zyski, a te są gigantyczne. Nic dziwnego, że wolą przymknąć na boty oko.
Boty muszą mieć jednak coś do roboty, więc Dominique, Chris i Wylie biorą udział w sesjach zdjęciowych w luksusowych hotelach, basenach, czy prywatnych samolotach. Tyle że... to wszystko fejk. Każda sesja w "Fake Famous" to istne "zrób to sam" – SPA imituje dziecięcy basenik, okno samolotu – deska klozetowa, a szampana – sok jabłkowy. Ba, w LA istnieje nawet atrapa prywatnego odrzutowca, którą można wynająć, z czego – sądząc po zajętych terminach – skrzętnie korzysta wiele osób.
Influencer = słup reklamowy?
Mimo że Bilton wydaje się tym zadziwiony, to nie ma raczej zaskoczenia, że ta strategia działa. Bohaterowie "Podróbek sławy" szybko zostają zauważeni przez marki i firmy, mimo że ich zasięgi, liczba followersów i polubienia są całkowicie nieprawdziwe. Zaczynają dostawać darmowe prezenty, oferty współpracy, propozycje ćwiczeń w ekskluzywnych siłowniach.Reżyser "Podróbek sławy" próbuje udowodnić widzom, że bycie influencerem jest jednym wielkim fałszerstwem, a ich misją jest "sprawienie, by ludzi czyli się gorzej". I podczas gdy armia botów i fejkowe sesje zdjęciowe to udowadniają, nietrudno mieć wrażenie, że Bolton zabrał się za całe przedsięwzięcie w zły sposób.
Fot. HBO
Tymczasem Bilton próbuje zrobić z Dominique, Chrisa i Wyliego właśnie ten, najmniej poważany przez ludzi z zewnątrz, typ influencerów. Nie bierze pod uwagę ich osobowości czy pasji. Każdemu z nich są robione podobne, generyczne zdjęcia, a Dominique, która odnosi największy sukces – na co może mieć wpływ jej płeć, czego jednak "Fake Famous nie porusza – reklamuje wszystko, co się da: blender, kapcie, proteinowe batoniki i wibrator CBD.
Okazuje się, że nie każdemu to pasuje. Bez zdradzania konkluzji dokumentu HBO, życie influencera – słupa reklamowego nie odpowiada, chociażby Chrisowi, który nazywa to wszystko cyrkiem. – Chcę, żeby ludzie lubili mnie za to, kim jestem. Wolę mieć 100 prawdziwych obserwatorów, niż tysiąc sztucznych – mówi szczerze. Z kolei boty i presja skutkują u Wyliego nerwicą i lękami.
Influencerska harówka
Podczas gdy "Podróbki sławy" ukazują prawdę, która kryje się za częścią influencerów na Instagramie (i na TikToku, ale ten w dokumencie jest całkowicie pomijany), to pokazują również coś, co dla wielu z nas wcale nie jest oczywiste. Ba, możemy się nawet z tego z niedowierzaniem śmiać, ale takie są realia: influencerzy faktycznie ciężko pracują.Fot. HBO
Influencer, który nie ma własnego asystenta, musi również mieć głowę na karku i być swoim własnym menadżerem. Dzwonienie i pisanie do firm z propozycją współpracy, nieustanne zbieranie kontaktów, ekskluzywne, reklamowe wycieczki, które okazują się być ciężką harówką – to wcale nie wydaje się ani kuszące, ani zabawne. Ale wyboru nie ma, bo na tym influencerzy zarabiają.
Czytaj także: Nie jesteś sam! 7 kont na Instagramie, które pomogą ci dbać o swoje zdrowie psychiczne
Dlaczego jednak tyle młodych ludzi się na to decyduje? Bilton koncentruje się na pragnieniu sławy i luksusowego życia, jednak pomija jedną istotną kwestię: ekonomiczną. Prawda jest bowiem taka, że we współczesnym świecie, a szczególnie w dobie kryzysu, bycie influencerem wydaje się nie tyle finansowo intratne, ile bezpieczne i stabilne.– Jeśli płacono by mi tyle pieniędzy, żebym nie musiała pracować, robiłabym to cały czas – mówi Dominique po jednej z morderczych sesji zdjęciowych. I czy tak trudno jej się dziwić, jeśli alternatywą i jej, i jej rówieśników są często słabe płatne prace w barach fast food albo odzieżowych sieciówkach lub – jak w jej przypadku – rozbierane sceny w niskobudżetowych filmach?