Na plakacie "Stanu zagrożenia" roi się od nagród. Tylko jest z nimi pewien problem
"Stan zagrożenia" w reżyserii Ewy Stankiewicz to dokument o Smoleńsku, który widzowie mogli obejrzeć w niedzielę na antenie TVP. Ten film pokazano z wielką pompą, choć jego premierę przekładano wiele razy. Co ciekawe, plakat dzieła polskiej reżyserki oraz spot reklamowy obfitują w liczne nagrody, wyróżnienia, a także emblematy festiwali filmowych. Jak się okazuje, udział w jednej z uroczystości wymagał po prostu… wpisowego.
Film "dokumentalny" skupia się na kwestiach szybko pojawiającej się mgły i domniemanych wybuchów. Po premierze "Stanu zagrożenia", który miał ujawnić "prawdę w kwestii katastrofy smoleńskiej" największą burzę wywołały zdjęcia Ewy Kopacz.
Jakby tego było mało, "Stan zagrożenia" na większości z wymienionych na plakacie festiwali figuruje jako finalista konkursu w danej kategorii. Pozycje takie jak New Cinema Lisbon Monthly Film Festival to zaś festiwale, które nagradzają zgłaszane tam filmy... co miesiąc.
Przypomnijmy, że Żaneta Gotowalska postanowiła obejrzeć "Stan zagrożenia" i poddać go ocenie. "Kiedy w filmie widziałam czarne worki, do których wkładane były zwłoki ofiar katastrofy smoleńskiej i kiedy obserwowałam prosektorium, trumny i pamiątki, które zostały po 96 osobach 10 kwietnia 2010 roku, nie mogłam pozbyć się jednej emocji: ogromnego żalu" – napisała dziennikarka naTemat.
"To rozdrapywanie ran od ponad dekady sprowadza się do braku szacunku dla ofiar i ich rodzin. Nie mówi się o tym, kim byli ci ludzie, którzy zginęli, po co polecieli do Smoleńska w 2010, jak można upamiętnić ich życie i uczcić godnie ich odejście. Energię pożytkuje się za to na próby wykorzystywania ich do rozgrywek politycznych. Ich oraz ich bliskich" – czytamy w tekście Gotowalskiej.