Co musisz wiedzieć o Oscarach®, których transmisja tylko w CANAL+ PREMIUM oraz w CANAL+ online?

Karolina Pałys
Tegoroczną galę rozdania Oscarów prawdopodobnie zapamiętamy na długo. Powodem nie będzie jednak to, że zwycięzcy wygłoszą podziękowania z własnych sypialni, ani to, że część z nich na wizji pojawi się w mniej lub bardziej gustownych dresach. Ma być wręcz odwrotnie.
Fot. Pixabay.com / analogicus
Motywacja, aby w tym roku zarwać niedzielną noc jest jeszcze większa niż w latach ubiegłych. Producenci gali postawili bowiem sporo na jedną kartę: stwierdzili, że 25 kwietnia będziemy mieć pandemię pod kontrolą — przynajmniej na tyle, aby tegoroczni nominowani i uczestnicy mogli bezpiecznie spędzić ze sobą kilka godzin w jednym miejscu.


Wszystko wskazuje na to, że ich plan uda się zrealizować. To, jak będzie wyglądała tegoroczna uroczystość i kto finalnie zdecyduje się na niej pojawić sprawdzicie nastawiając budziki na 2 w nocy i włączając CANAL+ PREMIUM lub logując się na canalplus.com. Najważniejszą filmową noc w roku komentować będą: dziennikarka Karolina Korwin Piotrowska i krytyk filmowy Błażej Hrapkowicz.

Jeśli jednak nawet ciekawość tego, jak będzie wyglądać ta niemal “normalna” gala nie jest w stanie wygonić was z łóżek w środku nocy, możecie spać spokojnie — już 27 kwietnia na canalplus.com dostępny będzie również skrót najważniejszych momentów wydarzenia.

Na jakie zaskoczenia powinniśmy się więc przygotować?

“Calle” nie wchodzą w grę
Zeszłoroczna ceremonia o włos uniknęła pandemii, tegoroczna robi wszystko, aby przed nią uciec — początkowo wydawało się, że właśnie taki tok myślenia towarzyszy przedstawicielom Amerykańskiej Akademii Filmowej.

“Nie przewidujemy możliwości łączenia się przez Zoom” informowali w połowie marca producenci w liście rozesłanym do ponad dwusetki nominowanych. Powody tak kategorycznego podejścia nie zostały ujawnione, ale branża szepcze: kiedy nie wiadomo o co chodzi, chodzi o pieniądze — a w tym przypadku raczej ich brak, wynikający z kiepskich statystyk oglądalności, jakie notowały poprzednie zdalne gale.

Brak możliwości odebrania nagrody zdalnie wywołał mieszane reakcje, jednak ekipa pod przewodnictwem Stevena Soderbergha (tak, TEGO Stevena Soderbergha) wydaje się nieugięta i przez ostatnie dni niechętnie używała słowa “kompromis”.

— Słowo na Z? Miejmy nadzieję, że nie będziemy go wymawiać — mówił pół-żartem, pół-serio w rozmowie z „Vanity Fair”. Soderbergh tłumaczył, że producenci robią wszystko, aby zapewnić nominowanym bezpieczny transport do Los Angeles oraz komfortowe warunki podczas potencjalnej kwarantanny:

— Współpracujemy z liniami lotniczymi i hotelami. Na potrzeby gali zbudowaliśmy też nowoczesne centrum testowania — zapewnia Soderbergh.

Dress code nie zmienia się w “dres kod”
Pandemiczne rozluźnienie konwenansów może i jest faktem, jednak producenci gali wyrazili się jasno: piżama i dres wciąż pozostają poza kategorią “ubioru formalnego”. Na gali wymagany będzie więc strój wieczorowy.

Nominowani nie przejdą po czerwonym dywanie
W tym roku nie będzie zwyczajowych “ustawek” przed obiektywami fotoreporterów. Soderbergh zapewnia jednak, że “czerwone elementy będzie można zauważyć, idąc wzdłuż Union Station”.

Zaraz, zaraz… Jaka Union Station? Czyżby Oscary odbywały się w tym roku na stacji?

Gala odbędzie się w dość osobliwej scenerii
Union Station to jeden z największych hubów komunikacyjnych w Los Angeles i jednocześnie jeden z największych dworców kolejowych w USA. Właśnie on przejdzie do historii, jako miejsce, w którym zgromadzą się nominowani.

— W zasadzie organizujemy tu coś na kształt koktajl party — komentuje Soderbergh. Koktajl party, dodajmy, z pieczołowicie przygotowanym scenariuszem.

Uroczystość ma przypominać film o pandemii
— Maski będą grały bardzo ważną rolę — powiedział Soderbergh. Co oczywiste, takie stwierdzenie wywołało masę spekulacji. W czym miałyby pełnić rolę? Kto będzie miał na sobie maseczkę? Kto nie będzie miał? I po co, skoro wszyscy wcześniej zostaną przetestowani?

Podczas konferencji prasowej, która odbyła się w niedzielę, tydzień przed uroczystością, trójka producentów Jesse Collins, Stacey Sher oraz Soderbergh wyjawili, że gala będzie miała “filmowy” charakter.

— To właśnie filmy, w znacznym stopniu, pomogły nam przetrwać ten ostatni, niesamowicie trudny, rok — mówiła Sher, a reżyser gali — Glenn Weiss — tłumaczył:

— To nie będzie standardowa uroczystość, przebiegająca według znanego schematu. Będziemy mieli możliwość poznać nominowanych, być z nimi i stać się częścią podróży, jaką jest tworzenie kina — mówi enigmatycznie Weiss.

W oczekiwaniu na pełną emocji Oscarową noc, już dziś w ofercie CANAL+ można oglądać „Sound of Metal”, który zdobył nominację w aż 6 kategoriach i ma szansę m.in. na Oscara za najlepszy film. O Oscara za najlepszą drugoplanową role męską powalczy Paul Raci – aktor o polskich korzeniach. W w bibliotece serwisu znajdą sią również: „Jestem najlepsza. Ja, Tonya” (Oscar w kategorii Najlepsza aktorka drugoplanowa dla Allison Janney), „Judy” (statuetka dla Najlepszej aktorki pierwszoplanowej dla Renée Zellweger), „Gorący temat” (nagrodzony za Najlepszą charakteryzację) oraz zdobywca trzech statuetek „1917” (Najlepsze zdjęcia - Roger Deakins, Najlepsze efekty specjalne, Najlepszy montaż dźwięku).

Artykuł powstał we współpracy z CANAL+.