"Pani premier poprosiła mnie o pomoc". Obajtek ujawnia, dlaczego zatrudnił Tymoteusza Szydło

Rafał Badowski
Daniel Obajtek udzielił wywiadu "Rzeczpospolitej". Opowiedział o kulisach wsparcia Jarosława Kaczyńskiego, które trwa już długie lata. Prezes Orlenu skomentował też głośną sprawę zatrudnienia Tymoteusza Szydło, syna byłej premier oraz kontrowersje dotyczące jego majątku.
Daniel Obajtek ujawnił, że to Beata Szydło poprosiła go o pomoc w zatrudnieniu swojego syna Tymoteusza. Fot. Dawid Żuchowicz / Agencja Gazeta

Obajtek o zatrudnieniu Tymoteusza Szydło

Daniel Obajtek w rozmowie z "Rzeczpospolitą" przyznał, że to Beata Szydło poprosiła go o pomoc w sprawie jej syna. Tymoteusz Szydło pracuje w jednej z firm, w której Obajtek jest udziałowcem – ERG Bieruń-Folie.
– I bardzo dobrze, że tam pracuje. Zachowałem się jak człowiek – skomentował prezes Orlenu. Jak wiemy, wcześniej nie było mowy o pomocy. Pełnomocnik Obajtka mecenas Maciej Zaborowski stwierdził, że Tymoteusz Szydło przeszedł "normalny proces rekrutacyjny". A nazwisko zmienił, by uniknąć rozgłosu.


– Pani premier prosiła mnie o pomoc, nie będąc już premierem, żeby było jasne. Proszę wybaczyć, ale to są prywatne sprawy. A w każdym szanującym się państwie ci ludzie, którzy o tym napisali, powinni mieć wilczy bilet ze strony opinii publicznej. W tej sprawie tak samo jak ja zachowałby się każdy przyzwoity człowiek. Nie boję się powiedzieć, że mu pomogłem. Nie mam nic więcej do dodania – wyjaśnił.

Jak wyraził się Daniel Obajtek, o "zatrudnieniu decydują przede wszystkim kompetencje", a on sam dobiera ludzi na zasadach merytorycznych.

Obajtek o swoim majątku

W rozmowie z Jackiem Nizinkiewiczem i Michałem Niewiadomskim Obajtek przyznał, że nie ma zamiaru konfrontować się z mediami w sprawie niejasności wokół swojego majątku.

– To nie ring. Jestem prezesem poważnej spółki i nie mam zamiaru odpowiadać na brednie niektórych osób. Mogę tłumaczyć się organom ścigania, akcjonariuszom, ale nie będę urządzać konferencji tylko dlatego, że któreś z mediów coś o mnie napisze – zaznaczył szef Orlenu. Dodał, że nie ma żadnej afery, a całe "zamieszanie wokół jego osoby zostało wykreowane" przez 'Gazetę Wyborczą'".
W wywiadzie Obajtek wielokrotnie podkreślał, że jest niewinny. Twierdzi, że ataki na niego "to zlecenie z zewnątrz".  – Cała akcja ma dotyczyć nie tylko zniszczenia mnie, ale też uniemożliwienia sfinalizowania procesu przejęć i koncentracji – powiedział, ale pytany o dowody na swoją tezę unikał konkretów.

– Kiedy rozpoczął się ten permanentny medialny atak na mnie, to nagle pojawiają się w tym ataku parlamentarzyści PO, organizują konferencje prasowe pod wszystkimi miejscami, które objęte są wynegocjowanymi z Komisją Europejską warunkami zaradczymi, chociaż sami, kiedy rządzili, chcieli sprzedać Lotos, podkreślając, że nie ma przeszkód, nawet jeśli to byłby inwestor rosyjski – odpowiedział.
Obajtek odniósł się też do wsparcia, jakiego udziela mu od lat Jarosław Kaczyński. – Wspierał mnie już w czasach, kiedy byłem wójtem, wiedząc, że jestem niesłusznie atakowany. Doskonale wszystko wiedział – wspomina.

– Wspiera, bo wie, że prowadzę ważne projekty, od których realizacji zależy dalszy rozwój Orlenu, polskiej gospodarki i bezpieczeństwo energetyczne kraju. Co niektórzy liczyli, że mnie wymiotą w ciągu pięciu dni, ale to się nie uda – dodał.
źródło: "Rzeczpospolita"