Doda energii, usunie toksyny i odchudzi? Detoks aloesowy to kolejna dietetyczna bzdura

Aneta Olender
Chwilę trzeba pocierpieć, bo głód bywa dotkliwy, ale efekty będą widoczne równie szybko, schudniesz i wypiękniejesz, a w dodatku pozbędziesz się toksyn z organizmu. Taki efekt obiecują ci, którzy zachwalają detoksy. Oprócz popularnych detoksów sokowych pojawiają się też aloesowe programy oczyszczające. O to, czy mają one sens, czy może są w stanie tylko wyczyścić nasz portfel, pytamy dietetyka Kamila Paprotnego.
Detoksy mogą sprawić, że waga pokaże mniej kilogramów, ale zrzucimy głównie treść pokarmowa i woda. Fot. Pexels / Andres
Oczyścisz organizm, pozbędziesz się toksycznych substancji, metali ciężkich np. pestycydów, usuniesz wolne rodniki, wypiękniejesz i oczywiście najważniejsze, schudniesz. Wystarczy tylko, że wydasz nie małe pieniądze na preparaty aloesowe. Czy taki detoks działa?

Aloes jest fajną rośliną, ale nie szedłbym w jej stronę, choć wyniki badań wskazują na to, że wpływa on pozytywnie na pracę wątroby. Znane są jednak inne środki, które są dużo bardziej bezpieczne. Jest to np. ostropest plamisty.

Ale tak naprawdę, jak działa aloes i co my widzimy zaraz po jego użyciu? Rozwolnienie. To właśnie odpowiada za szybki spadek masy ciała. Zrzucamy z siebie to, co zjedliśmy przez ostatnich kilka dni.


Jest to bardzo istotne w przypadku osób otyłych. Wiadomo, że otyłość jako choroba może wiązać się z innymi chorobami, zwłaszcza naczyniowo-sercowymi. Takie osoby przyjmują leki pomagające zrzucić wodę, moczopędne, biorą glikozydy nasercowe, leki przeciw arytmiczne, kortykosteroidy.

To są leki, które bardzo mocno są związane z wydzielaniem potasu i wielu innych związków, a jeżeli działamy bardzo przeczyszczająco, to to wszystko tracimy i może dojść do interakcji z tymi preparatami. Jeżeli dojdzie do interakcji, mamy zwiększone ryzyko wszystkich działań niepożądanych, o których przeczytamy w ulotce

Aloes ma też działanie żółciopędne, więc osoby z kamieniami w pęcherzyku żółciowym też mogą sobie zaszkodzić, ponieważ będzie bardziej wypływać, więc może dojść do zatkania przewodu. To są przypadki rzadsze, ale jednak są.

Trzeba wspomnieć o tym, że problem zaczyna się wtedy, kiedy sprawdzamy rzeczywisty skład produktów, które teoretycznie go zawierają. Często okazuje się, że albo tego aloesu jest w nich za mało, albo że wcale nie jest to aloes. Takie produkty bywają fałszowane, poza tym są dość drogie. Trzeba bardzo uważać.
Fot. Pexels / Cintia Siqueira
Czyli aloes tak, ale jako element zbilansowanej, zdrowej diety, a nie dominująca jej część?

Aloes dobrze byłoby stosować pod okiem dietetyka lub lekarza, szczególnie jeśli bierzemy jakieś leki. Poza tym nie można przyjmować go długo, ponieważ może doprowadzić do zapalenie wątroby.

Plusem zażywania aloesu jest to, że zwiększa zjawisko ukrwienia, zwiększa wchłanianie różnych witamin, ale to też pokłosie tego, co dzieje się w jelitach. Trzeba też wiedzieć, że dłużej stosowany aloes może wpływać na jelita bardzo niekorzystnie, szczególnie na jelito grube.

Choć aloes jest bezpiecznym produktem, to jednak został zakwalifikowany do grupy 2B przez Międzynarodową Agencję Badań nad Rakiem. To oznacza, że jest jednym z produktów potencjalnie rakotwórczych.

W badaniach na szczurach i myszach wykazano, że powoduje raka jelita grubego, chociaż na ludziach nie jest to udowodnione. Oczywiście przy długim stosowaniu, bo jeśli jest to tydzień, to nie mamy się czym martwić. [Więcej o badaniach tutaj]

Wracając do preparatów opartych na aloesie, które obiecują zrzucenie kilogramów. W komentarzach rzeczywiście widziałam, że panie piszą "WOW schudłam 4 kg", "poprawiła mi się cera". Można by więc pomyśleć, że działa. Ale czy haczykiem nie jest to, że w trakcie tego oczyszczania producenci zalecają obniżenie kaloryczności np. do 1000 dziennie?

Musimy patrzeć też na wieloaspektowość jedzenia, czyli na to, co te osoby jadły wcześniej, że miały taką, a nie inną cerę, bo pewnie było to jedzenie ubogie w witaminy i składniki mineralne. Drugim aspektem może być kwestia czysto jelitowa, jeśli są jakieś zapalenia to one też mogą wychodzić na skórze. Podobnie przetworzone jedzenie. Kiedy odcinamy się od takiej żywności, to mamy taki efekt.

Producenci preparatów rzeczywiście często mówią także o ograniczaniu kalorii. Spadek wagi nie bierze się znikąd. Aloes nie będzie nas odchudzał. Jeśli już miałby wpływać w jakikolwiek sposób na termogenezę po posiłkową, czyli wytwarzanie ciepła po posiłku, to w dalszym ciągu są to ilości rzędu kilkunastu, kilkudziesięciu kalorii. To jest za mało, żeby cokolwiek osiągnąć.

Dlatego restrykcje kaloryczne są konieczne do tego, żeby zrzucić masę ciała. Wiele produktów trzeba przyjmować około tygodnia i jest to okres, w którym aloes nic nam nie zrobi, a to co zrzucimy to tak naprawdę treść jelitowa i jakaś woda.

Jeżeli ktoś chce nam sprzedać suplement i mówi, że to nas odtruje z jakichś toksyn, to musimy zapytać, jakie to są toksyny. Oczywiście niektórzy sprzedawcy nauczyli się odpierać takie kontrargumenty, ale większość nie wie z czego nas odtruwają.

Toksyny są to np. jakieś pestycydy, metale ciężkie, ale pojawia się istotne pytanie, jakie to są metale ciężkie, jak się kumulują, jak się rozkładają? Musimy wiedzieć, czy one rozpuszczają się w wodzie, czy w tłuszczach. Jeśli w wodzie, to raczej przejdą przez wątrobę i zostaną wydalone. Jeżeli w tłuszczach, to mogą osadzić się w tkance tłuszczowej.

W tym drugim przypadku musielibyśmy wgłębić się w to, jak działa tkanka tłuszczowa, żeby wiedzieć co mamy robić dalej. Bo tak naprawdę jeżeli jesteśmy na diecie 1000 kalorii, to się odtruwamy czy zatruwamy?

Podczas głodu, diety bardzo restrykcyjnej i niskoenergetycznej, głodówkowej, kiedy brakuje nam energii i cukru, organizm pobiera energię z tkanki tłuszczowej. To ona wraz z tłuszczami, które potem będą zmetabolizowane, wydziela zakumulowane toksyny. Tak więc my tak naprawdę się zatruwamy.

Dlatego osoba, która ma nadmierną masę ciała powinna zrzucać kilogramy powoli, ponieważ wątroba może tego nie przetrawić. Dodatkowo podczas głodówki duże ilości kwasów tłuszczowych lecą do wątroby, a wątroba nie daje rady przerobić wszystkiego, więc akumuluje kwasy tłuszczowe i dochodzi do stłuszczenia wątroby. Mimo wszystko po detoksach tracimy kilogramy. Czy one wrócą?

One zawsze wracają, bo to przeważnie jest treść jelitowa i woda. W 3 dni nikt nie schudł. Ludzie mylą pasaż jelitowy z przyspieszeniem metabolizmu. Jeśli weźmiemy taki aloes, to myślimy, że przyspieszamy metabolizm, bo częściej chodzimy do toalety, ale nie jest ta kwestia. Metabolizm jest komórkowy, a pasaż jelitowy, tak jak już mówiliśmy, przy aloesie przyspiesza.

A da się przyspieszyć metabolizm?

Da się. Najlepsza jest aktywność fizyczna. Mógłbym powiedzieć, że robią to też różne składniki np. galusan epigallokatechiny – produkt, który jest w zielonej herbacie, kapsaicyna, która jest w papryce, kofeina. Jednak działa to tak samo, jak w przypadku aloesu, właściwie nie ma większego znaczenia. Możemy wziąć sobie jakiś spalacz tłuszczu i codziennie zaoszczędzimy jakieś 100-120 kcal, ale to jest nic, jeden banan.

Detoksy są jednak bardzo popularne.

Ludzie szukają boskiego czynnika w każdym produkcie. Potrzebujemy magii.

I żeby było szybko.

Tak, to jest to, co nas wpędza w ślepy zaułek. Nikt tak szybko nie schudnie, a jeśli się to udaje, to jest to kwestia utraty wody, zrzucenia masy mięśniowej, czyli głównie tracimy glikogen. Włókna mięśniowe będą zanikać, spada masa wątroby, spada masa serca i to nie jest dobre zjawisko. Bardzo uproszczając mógłbym powiedzieć, że skraca nam to życie. Długość, ale też jakość życia w późniejszych latach, warunkuje masa mięśniowa.

Zapytam jeszcze o dietę sokową, czy ona jest zdrowa?

Nie poruszałbym się nawet w kategorii zdrowe lub nie, bo pytanie brzmi: ale po co? I to jest kluczowe. Możemy osiągnąć to samo codziennie wprowadzając warzywa i owoce do jadłospisu. Tego nam brakuje. Działanie warzyw nie będzie ograniczone, jeśli dodamy kawałek kurczaka lub ziemniaka.

Codziennie jedzenie warzyw i owoców wspiera pracę wątroby. Nie trzeba wpędzać się w głodówki, wydawać pieniędzy na bezsensowne rzeczy, bo te kwoty wydawane na tabletki są ogromne. Nie martwmy się czy to przyjechało z Hiszpanii czy z Holandii. Lepsze warzywo takie, niż żadne.

Trzeba wprowadzić do diety warzywa i owoce, dołożyć aktywność i trochę zmienić nawyki. Ograniczyć ilość tłuszczów nasyconych, ilość mięsa, tłuszczów trans i z automatu nasze zdrowie się poprawi. To jest trywialne, każdy o tym wie, ale nikt tego nie robi. A czy w ogóle istnieje coś takiego jak detoks organizmu?

Nie. Za detoks odpowiedzialne są nerki, płuca, wątroba, skóra. To są narządy, które są ważne. Jedyne, co możemy zrobić, to wspomóc ich pracę, ale i tak w większości przypadków wątroba działa dobrze.

Strzelamy na ślepo, zrobię sobie detoks, a wystarczy codziennie zadbać o siebie. Tak samo jest z odpornością, nie poprawimy jej na już. Musimy dbać o siebie latami, a i tak nie przeskoczymy genetycznego maksimum. Organizm sam wyreguluje swoją prace, on wie, co robi.

Detoks to jest piękne hasło, przecież mamy wiosnę, musimy oczyścić się z tego, co jedliśmy zimą. Poza tym ostatni rok był bardzo ciężki, siedzieliśmy w domu i średnio przytyliśmy 5 kilogramów. Decydujemy się na detoks, ale nie tędy droga.

Czytaj także: "Nie wybrałbym jej". Dietetyk wyjaśnia, kiedy dieta rozsławiona przez Adele może zaszkodzić

Chcesz schudnąć i deficyt kaloryczny liczysz w internecie? Specjalistka wyjaśnia, dlaczego to błąd