Znana blogerka opowiada o pokonaniu nerwicy. "Obudziłam się rano, byłam przerażona"

Żaneta Gotowalska
– Kiedy obudziłam się rano, byłam przerażona sytuacją, jaka miała miejsce. W kolejnych dniach zaczęły się pojawiać znów ataki paniki. Sytuacja z tamtej nocy zaczęła we mnie nakręcać obawę, że to może się powtórzyć, że znowu nie wiadomo, jak zareaguję. Strach we mnie narastał, cały czas obawiałam się, że coś się wydarzy. I siłą rzeczy to się działo. Samospełniający się mechanizm – mówi blogerka Marta Pardyak, która zmagała się z nerwicą lękową, a teraz chciałaby pomóc innym, którzy mają podobne problemy.
Blogerka Marta Pardyak opowiedziała czym objawia się u niej nerwica lękowa. Marta Pardyak
Historii Marty Pardyak, która od kilku lat prowadzi popularnego bloga urodowego Sekrety Piękna, którego odwiedziło już ponad 2 miliony osób, wysłuchała Żaneta Gotowalska.

NERWICA

Nerwica jest podstępną i wyciszoną chorobą. Dopiero, kiedy nie ma innych przesłanek, można przypuszczać, że problem jest w głowie, a nie ogólnie w stanie zdrowia. Że jest się chorym emocjonalnie, nie fizycznie. Oczywiście są osoby, które od razu wiedzą, że to nerwica, ale trzeba trafić na dobrych lekarzy, którzy to zdiagnozują.

Miałam nerwicę lękową. W dzisiejszych czasach Polacy mają często ten problem, bo od ponad roku jesteśmy atakowani różnymi informacjami, życiem w stresie, w pandemii koronawirusa.


Czytaj więcej: Dlaczego co czwarty Polak podczas pandemii walczy z nerwicą?

ATAK W NOCY

U mnie nerwica zaatakowała dość nagle. Niektórzy mają nagle zawał serca, u mnie nagle wystąpił atak paniki. Było to jakieś 6-7 lat temu. Obudziłam się w nocy, bardzo waliło mi serce. Byłam przekonana, że mam zawał serca, mimo że miałam jakieś 26 lat. Byłam cała spocona, ręce mi drżały. Byłam przekonana, że zaraz zemdleję. Mieszkałam wtedy z rodzicami, więc szybko do nich pobiegłam. Obudziłam ich i powiedziałam, że coś mi się dzieje złego.

Moja mama jest pielęgniarką, więc zmierzyła mi ciśnienie, puls. Wyniki pomiarów były wysokie. Zaparzyła mi melisę, powtarzała, że mam się uspokoić, że wszystko jest dobrze, że nic mi nie jest. Chciała na mnie wpłynąć, żeby jakoś wyciszyć. Ku mojemu zdziwieniu po jakiejś godzinie mi przeszło.
Marta Pardyak

Kiedy obudziłam się rano, byłam przerażona sytuacją, jaka miała miejsce. W kolejnych dniach zaczęły się pojawiać znów ataki paniki. Sytuacja z tamtej nocy zaczęła we mnie nakręcać obawę, że to może się powtórzyć, że znowu nie wiadomo, jak zareaguję. Bałam się, że to się powtórzy w miejscu publicznym. Strach we mnie narastał, cały czas obawiałam się, że coś się wydarzy. I siłą rzeczy to się działo. Samospełniający się mechanizm.

PRZYCZYNY

Nie wiem, co mogło spowodować, że wystąpił u mnie pierwszy atak paniki. Skumulowały się zapewne różne rzeczy. Byłam w momencie, w którym nie wiedziałam, co dalej ze sobą robić. Ówczesny związek też miał na to wpływ, bo byłam w relacji na odległość, co w pewnym sensie przeżywałam. Byłam zawsze wrażliwą osobą i właśnie takie osoby jak ja są podatne na nerwicę. Wszystko dwa razy bardziej na mnie wpływało i wywoływało takie emocje. Nie miałam żadnych traumatycznych przeżyć, które mogły mieć wpływ na mój stan. Od tego momentu nerwica zaczęła postępować. Bałam się jechać autobusem 30 km do Krakowa, bałam się jechać gdziekolwiek. W dużym mieście w każdej chwili mógł mnie złapać ten atak paniki. Często w najmniej spodziewanych momentach mnie łapało. Nerwica atakuje najczęściej, kiedy wydaje się, że jest okej.

Bardzo się męczyłam. Lęki, które sama w sobie tworzyłam, bardzo się wyolbrzymiały. Mimo że nie było jakiejś sprzyjającej temu sytuacji.

Czytaj także: https://natemat.pl/zdrowie/259665,lek-przed-smiercia-hipochondria-wszystko-w-ramach-nerwicy-lekowej

PSYCHOLOG I WALKA O SIEBIE

Skorzystałam z porad psychologa. Terapia trwała jakieś pół roku. Bardzo dużo zaczęłam nad sobą i ze sobą pracować. Intensywna i żmudna praca nad sobą, zmiana myślenia powoli zmieniały mnie i mój styl życia. Wszystko ze sobą współdziałało. Cieszę się, że znalazłam siłę i potencjał, by to zmienić. To mi sporo pomogło.

Zaczęłam też ćwiczyć jogę, którą praktykowałam 3-4 razy w tygodniu. Przez pierwsze pół roku szczerze tego nienawidziłam. Dałam sobie pół roku na to, by sprawdzić, czy mi to pomoże. Po dwóch miesiącach zauważyłam efekty. I się udało. Przetrwałam trudny moment i okazało się, że to coś, co mi pomaga. Joga polega na tym, by żyć ze sobą w równowadze. Tego potrzebowałam.

Zmieniłam dietę, znajomych, którzy nie do końca na mnie dobrze wpływali. Do tego doszły pomocne spotkania z psychologiem, wszystko ze sobą się powiązało. Zaczęłam też uprawiać dużo sportu. Robię to do dziś.

Wspomagałam się ziołami, które mi pomagały. Piłam je regularnie. Robiłam wszystko, żeby wpłynąć na siebie, wyciszać się i być spokojniejsza. Po dwóch miesiącach zaczęło to przynosić efekty. Wiem, że te sposoby, jakie stosowałam, mogą się przydać każdemu.

Starałam się robić więcej rzeczy, które sprawiały mi przyjemność. Robiłam wszystko, by cały czas być zajętą. Żeby nie nakręcać się myślami. Kiedy czułam, że "łapie mnie” atak paniki, odciągałam od tego myśli. Na przykład dzwoniłam do koleżanki albo szukałam zajęcia. I to mi bardzo pomagało.
Marta Pardyak

Zawsze podkreślam, żeby znaleźć dobrego psychologa. Chodzi o specjalistę, który umie pomóc człowiekowi, a niestety nie zawsze się od razu trafi na właściwego. Wtedy może dojść do zniechęcenia, że pomimo podjętej próby pomocy samemu sobie, nie przynosi to efektów.

6 LAT PÓŹNIEJ, POMOC INNYM

Od 6 lat nie miałam ani razu ataku paniki. A miałam w życiu trudne sytuacje, choćby te związane z obawą przed koronawirusem. Kiedy patrzę na to, jaka jestem teraz, a jaka byłam kiedyś, to jest znacząca różnica. Jestem zdecydowanie bardziej świadoma siebie. Blokuję przypływ informacji, filtruję to, co do mnie dociera. Od 5 lat w ogóle nie oglądam telewizji. Staram się pomóc innym najlepiej jak potrafię. Nigdy nie zbywam ludzi. Prowadzę moje social media dla przyjemności. Zawsze staram się pomóc od serca. Podkreślam, że nie jestem lekarzem, mówię po prostu o tym, co mi pomaga. Czasem polecam książki, które mogą pomóc. Mówię o jodze. Nieważne, o której ktoś do mnie pisze, zawsze odpisuję, bo wiem, jak wiele to znaczy, by mieć kogoś, kto wysłucha. Pamiętam, jak ja zmagałam się z nerwicą. Niewiele osób mi wierzyło, że coś mi jest. Myśleli, że sobie wmawiam. A nerwica przecież polega na tym, że człowiek wie, że coś się z nim dzieje, a inni nie dowierzają.

Czytaj więcej: Kobiety proszą ją o ratunek. Maria Prokop zdradziła, jak wyszła z nerwicy i stała się inspiracją

Staram się nie zostawiać ludzi samych sobie. Pisze do mnie wiele osób z prośbą o pomoc, poradę. To był jeden z powodów, dla których zdecydowałam się opowiedzieć o mojej historii i sposobach poprawy swojego stanu zdrowia. Jedna dziewczyna napisała do mnie ok. godz. 23. Dałam jej kilka rad, co może zrobić, by o siebie zadbać. Wiem, jak wiele osób się zmaga z tym problemem, choć do mnie pisze przecież jedynie mały procent ludzi z tym problemem.

Ciężko jest wygrać samemu z nerwicą lękową. Mam to szczęście, że mam kochających rodziców, którzy bardzo mnie wspierają. Gdyby nie oni, nie wiem, gdzie bym teraz była. Wszystkie czynniki są ważne, także te środowiskowe czy społeczne.

TRUDNY CZAS PANDEMII

Wchodziłam w okres pandemii po przejściu nerwicy. Dzięki temu wiedziałam jak radzić sobie z taką sytuacją, mocno wpływającą na nasze życie, na nasze nerwy. Niestety wiele osób sobie z tym nie poradziło. Codziennie dostaję informacje od ludzi, że nie wiedzą, jak sobie z tym radzić. Z tego powodu bardzo duże jest zapotrzebowanie na psychiatrów i psychologów. Ludzie szukają pomocy.

Chciałabym pomóc szczególnie kobietom, które mają ciężką sytuację w Polsce. W tych czasach nie do końca wiemy, jakie mamy prawa, co możemy, a czego nie. Jesteśmy traktowane w taki, a nie inny sposób. Niekiedy jesteśmy pozostawione same sobie. Często dochodzi do sytuacji, że kobiety są ofiarami przemocy, szczególnie teraz w pandemii. Stąd tak bardzo zależy mi na tym, by opowiedzieć moją historię i być motywacją do działania dla innych z podobnymi problemami.