Polskie piekiełko w świetnym debiucie literackim. Były radny napisał wstrząsający kryminał

Dawid Wojtowicz
Polityka to brudna gra. Ale myli się ten, kto sądzi, że jej najgorsze cechy widać na szczeblu centralnym, w stolicy, gdzie zapadają kluczowe dla przyszłości państwa decyzje. Najbardziej bezwzględne rozgrywki toczą się w polityce lokalnej – w małych miejscowościach, tam, gdzie rzadko sięga wzrok ministrów rządu, inspektorów organów kontroli czy dziennikarzy dużych mediów. Patologie polskiej prowincji bardzo dosadnie i obrazowo ukazuje Tomasz Żak w swoim świetnym debiucie kryminalnym "Trzydziestka".
Powieść "Trzydziestka" autorstwa Tomasza Żaka miała swoją premierę 24 marca 2021 Materiały prasowe / Wydawnictwo W.A.B.
W niewymienionym z nazwy miasteczku (słuszny zabieg ze strony autora, bo żadna gmina w Polsce na pewno nie byłaby szczęśliwa, że pisarz zrobił jej taki image) dochodzi do brutalnego morderstwa Tomka Pałeckiego, syna urzędującego burmistrza. W dniu hucznych trzydziestych urodzin solenizant zostaje porwany i zabity 30 ciosami nożem (geneza tytułu książki nie wymaga więc już wyjaśnienia). Pikanterii sprawie dodaje fakt, że zbrodni dokonano w okresie kampanii wyborczej do wyborów samorządowych.
Tomasz Żak
Fragment książki "Trzydziestka", Wydawnictwo W.A.B.

Pierwszego pchnięcia nawet nie poczuł. Dopamina i norepinefryna, których poziomy kochał sobie podnosić metylofenidatem, nadal robiły swoje – ostatnią tabletkę przyjął niecałą godzinę wcześniej. Wtedy jeszcze nie wiedział, że będzie ostatnia, tak jak kolacja i wino. Kiedy pod domem zarzucono mu worek na głowę, pomyślał, że to żarty. Przez kilka minut miotał ksywkami ziomków, wyzywając ich od pierdolonych żartownisiów, lamusów i matkojebców. Nikt się jednak nie odezwał, a on, rzucony na tył samochodu dostawczego, zaczął się w końcu wydzierać. Nie chciał tego, ale konwencja była silniejsza – tak zawsze robili porwani w filmach i książkach.

Dlaczego zamordowano syna prominentnego polityka? Czy zabójstwo ma związek z przeszłością denata, a może z tym mordem wiążą się też dalekosiężne plany wywrócenia samorządowego stolika i zmiany dotychczasowego status quo? Czy śmierć młodego Pałeckiego to ostrzeżenie, zemsta, a może jedynie zasłona dymna dla czegoś dużo bardziej podstępnego? Jakie jeszcze mroczne tajemnice skrywa prowincjonalne miasteczko? I kto w tej małomiasteczkowej grze jest królem, a kto tylko pionkiem?
Tomasz Żak
Autor książki "Trzydziestka", Wydawnictwo W.A.B.

Kryminały to jeden z moich ulubionych gatunków literackich, więc postanowiłem się w nim sprawdzić i wprowadzić trochę świeżości. "Trzydziestka" to jednak – przynajmniej dla mnie – nie do końca kryminał. To opowieść o miłości – co prawda do złych rzeczy – w konwencji kryminalnej.

Tomasz Żak wkracza z przytupem do świata literatury niepokojąco wciągającym kryminałem, łamiąc od razu... wszystkie schematy tego gatunku. To odważny eksperyment, ale jak najbardziej udany. Autor nie proponuje klasycznego podziału na dobro i zło, raczej wyraźnie przechyla wahadło w stronę mroku. Widać, że nie bawią go rozgrywki dobrych śledczych z geniuszami zbrodni. Ucieka od szablonów, w których ci pierwsi to mimo wad rasowi herosi, a ci drudzy pokiereszowane jednostki pragnące coś wszystkim udowodnić.


Powiedzieć, że bohaterowie "Trzydziestki" mają przywary, to za mało. Oni mają swoje trupy w szafie! Choć zmagają się z demonami przeszłości, to naprawdę trudno znaleźć dla nich usprawiedliwienie, gdyż kierują się własnymi interesami, a dla władzy i sukcesu są w stanie dopuścić się największych niegodziwości. Wprawdzie miewają przebłyski sumienia, to jednak nie rezygnują z obranej drogi (może z wyjątkiem jednej postaci). Ta książka jest więc jak kubeł zimnej wody, która studzi wyobrażenia o polityce kierującej się wartościami.
"Trzydziestka" to debiutancki kryminał Tomasza Żaka, który ma za sobą doświadczenie miejskiego radnego. W swojej pierwszej powieści skupił się na mrocznych kulisach sceny politycznej na szczeblu samorządowym.Fot. Jakub Celej / Materiały prasowe / Wydawnictwo W.A.B.
W swojej debiutanckiej książce Tomasz Żak, który swego czasu był miejskim radnym, bezlitośnie obnaża "polskie piekiełko", które niestety jest zmorą społeczności lokalnych. To właśnie nielegalne interesy, panosząca się korupcja, a niekiedy i ordynarna przemoc przyczyniają się do wyrastania na mapie Polski udzielnych księstw. W tych miejscach demokratyczne wybory to tak naprawdę fasada dla nieformalnych układów władzy, które manipulując hermetycznie zamkniętą społecznością, realizują cele wąskiej grupy ludzi. Hiperbola? Możliwe, lecz przeraża świadomość, że nie takie intrygi rozgrywają się w gabinetach lokalnych włodarzy.
Tomasz Żak
Fragment książki "Trzydziestka", Wydawnictwo W.A.B.

Przy stole siedziało trzech mężczyzn. Mieszkanie było umeblowane bardzo ascetycznie, królowały tu przedmioty szwedzkiego producenta znanego też z tanich hot dogów i pysznych klopsików. W pokoju znajdował się spory telewizor z podpiętym PlayStation 4, z którego sączyła się muzyka tła typu lo-fi beats to study to ze Spotify. Na stole pękał właśnie red stag, kolejny. Czuli się jak spiskowcy w kryjówce, zakapturzeni, w strachu przed dekonspiracją. Bo przecież jak sprawa się rypnie, to polecą głowy.

Utkana przez autora sensacyjna intryga opiera się na sieci skomplikowanych powiązań, w której wszystkie chwyty są dozwolone, a jedni podporządkowują sobie drugich, nawet w rodzinach. Na stronach powieści czuć zresztą inspiracje kryminałami chociażby Jakuba Żulczyka, który również lubi zaglądać za kulisy życia w rodzimych mieścinach i eksplorować temat toksycznych relacji rodzinnych. Dodajmy, że Tomasz Żak lubuje się też w rozbijaniu chronologii zdarzeń. Akcja często skacze w czasie jak w dobrym serialu, którego twórcy wiedzą, że widzowi trzeba pokazać nie tylko, co bohaterowie robią, ale także dlaczego, tak postępują.

– Moje doświadczenie w samorządzie miało bardzo duży wpływ na pisanie "Trzydziestki"! Te cztery lata pokazały mi, że polityka, nawet ta małomiasteczkowa, to bardzo brudna gra. To jak bardzo ludzie u władzy są do niej przywiązani i to jak bardzo nie chcą oddać stołka, jest porażające. To i oczywiście szachowanie stanowiskami tylko po to, by kupić sobie poparcie potencjalnego wroga. W samorządach często dochodzi do patologii i to wcale nie mniej spektakularnych niż na Wiejskiej w Warszawie – komentuje Tomasz Żak.
Kolejnym atutem "Trzydziestki" są błyskotliwe dialogi podlane czarnym humorem. Lekkość, z jaką czyta się tę powieść, tworzy wrażenie, jakbyśmy mieli do czynienia nie z debiutantem, tylko wziętym pisarzem mającym na koncie już kilka wydanych z sukcesem pozycji. Co więcej, w warstwie językowej niebojącym się pokazać "pazura". W dialogach nie brakuje bowiem podwórkowych sformułowań, a mówiąc wprost wulgaryzmów. Ale gdy politykę uprawiają tak wulgarni i wyrachowani ludzie, to "Wersalu" być nie może.

A co z finałem? Oczywiście grzechem byłoby go zdradzić tym, którzy nie czytali jeszcze debiutu Tomasza Żaka. Niech za podsumowanie posłuży stwierdzenie, że po jej lekturze czytelnikom z pewnością nie będzie lekko na duszy. Również w tej materii autor pokazał, że stawia na nieszablonowe rozwiązania. W literackim światku można mu więc wróżyć świetlaną przyszłość. – Patrzmy na ręce i kontrolujmy ludzi, których wybraliśmy na stanowiska publiczne. I bądźmy bardziej tolerancyjni, aby nie ulegać prostym narracjom – ostrzega autor.

Skąd to ostrzeżenie? Przekonajcie się sami. Powieść "Trzydziestka" jest już dostępna w tradycyjnych i internetowych księgarniach w Polsce.

Artykuł powstał we współpracy z Wydawnictwem W.A.B.