"Tam umieszczono tabuny Dyzmów". Odszedł z klubu PiS, teraz szczerze opowiada, co go brzydziło

Katarzyna Zuchowicz
Tuż przed majowym weekendem poseł Porozumienia Andrzej Sośnierz ogłosił, że odchodzi z klubu Prawa i Sprawiedliwości. Od dawna krytykował działania rządu w walce z pandemią i z tego był najbardziej znany. Ale nie tylko to wpłynęło na jego decyzję. "Przypominają mi się czasy komuny. Naprawdę nie mogłem już patrzeć na to, kogo zatrudnia się w państwowych firmach" – powiedział w rozmowie z Onetem.
Poseł Andrzej Sośnierz odszedł z klubu parlamentarnego PiS. Opowiedział, co go brzydziło. Fot. Grzegorz Celejewski / Agencja Gazeta
Andrzej Sośnierz nigdy nie bawił się w dyplomację, gdy pytano go o walkę polskiego rządu z pandemią. Zawsze mówił wprost, co myśli. – Ja całej polityki rządu nie rozumiem, stąd moje krytyczne stanowisko. Dobrze by było czasem posłuchać tych, którzy radzą inaczej. Rząd jest niezwykle uparty w swoich stwierdzeniach, a rezultaty ma wprost żałosne – krytykował jeszcze niedawno.

Potem ogłosił swoje odejście z klubu parlamentarnego PiS. Razem z Agnieszką Ścigaj i Pawłem Szramką utworzy koło poselskie. Koło ma nazywać się "Polskie Sprawy".
W rozmowie z Onetem przyznał, że nie chodziło tylko o krytykę strategii rządu dotyczącej walki z koronawirusem. I tym razem również nie owijał w bawełnę. Mówił o uderzaniu w konkretne osoby i szukaniu haków na Gowina, o tym, że media przejęte przez Orlen staną się tubą propagandową jednej partii. Ale też o tym, jak legitymacja partyjna otwiera drzwi.


"Naprawdę nie mogłem już patrzeć na to, kogo zatrudnia się w państwowych firmach. Przecież tam umieszczono tabuny różnego rodzaju Dyzmów, karierowiczów, ludzi po prostu niekompetentnych" – wytknął Andrzej Sośnierz w rozmowie z Kamilem Dziubką.