17-latka usunięta z liceum za udział w Strajku Kobiet. "Nasza szkoła jest katolicka"
17-letnia Julita była przesłuchiwana przez policję w związku z podejrzeniem o rzekome zorganizowanie dwóch nielegalnych manifestacji w ramach Strajku Kobiet. Dzień później nastolatka została telefonicznie wezwana do szkoły i... dowiedziała się, że jest relegowana. Nastolatka uczęszczała do Liceum Ogólnokształcącego Zespołu Szkół Katolickich im. Matki Bożej Miłosierdzia w Białymstoku.
Dyrektorka katolickiego liceum w Białymstoku potwierdziła, że relegowanie 17-latki miało związek z organizacją tychże protestów. Powołała się przy tym na punkt statutu szkoły, który głosi, że "jednym z obowiązków ucznia jest niebranie udziału w imprezach, których treści są niezgodne z nauczaniem Kościoła oraz zasadami określonymi w regulaminach szkoły".
– Nasza szkoła jest szkołą katolicką nie tylko z nazwy, ale i w swojej istocie. Jeśli któryś z uczniów przekracza granice uznawane powszechne za nieprzekraczalne, musi się liczyć z tym, że może zostać relegowany – przekazała "Gazecie Wyborczej" Honorata Kozłowska, dyrektorka niepublicznego liceum.
17-letnia Julita jest też działaczką organizacji Młoda Lewica, której to przedstawiciele ustosunkowali się już w mediach społecznościowych do decyzji białostockiego liceum.
Dodajmy, że decyzja o relegowaniu Julity nie była konsultowana ani z samorządem uczniowskimi, ani z radą rodziców. O fakcie tym nie zostało poinformowane kuratorium oświaty, bo – jak mówi dyrektorka liceum – nie ma w wypadku tej niepublicznej szkoły takiego obowiązku.
Mecenas Anna Jaczun, reprezentująca 17-letnią Julitę, zaznaczyła w rozmowie z "Wyborczą", że do białostockiej szkoły skierowano już odpowiednie "wezwanie do wyjaśnień"
– Usunięcie ze szkoły nastąpiło z powodu poglądów reprezentowanych przez uczennicę, co stoi w sprzeczności z Konstytucją RP, Konwencją o Prawach Dziecka, Konwencją o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności, Karą Praw Podstawowych UE, gwarantujących wolność poglądów i ich wyrażania – podkreśliła mecenas.
Nastolatka i jej mama nie chcą komentować całej sprawy. Julita poinformowała tylko, że
chodzi już do innego, publicznego liceum oraz że nie brakuje jej wsparcia ze strony rodziny.
Dodajmy, że to nie pierwszy raz, kiedy to osoby w wieku nastoletnim muszą ponosić konsekwencje prawne za swój udział w protestach kobiet. Dwa miesiące temu opisywaliśmy w naTemat.pl sprawę 17-letnia Małgorzaty z Limanowej, którą sąd ukarał naganą za organizację manifestacji po wyroku Trybunału Konstytucyjnego ws. aborcji.
Czytaj także: "Nie zrobiłam nic złego". 17-latka z Limanowej skazana za organizację protestu w obronie praw kobiet
źródło: "Gazeta Wyborcza"