Tuchel ograł Guardiolę tuż przed finałem LM. Kuriozalny rzut karny i kompromitacja asa
Fantastyczne starcie Manchesteru City z Chelsea Londyn - prolog finału tegorocznej Ligi Mistrzów - padło łupem The Blues, którzy ograli Obywateli na ich terenie 2:1 (0:1). Thomas Tuchel po raz drugi w Anglii ograł Josepa Guardiolę, który może mieć pretensje do piłkarzy. Największe do schodzącego ze sceny Sergio Aguero.
Obywatele ruszyli do walki w mocno rezerwowym składzie, choć wygrana nad The Blues w sobotę dawała im mistrzostwo Anglii w sezonie 2020/2021. Josep Guardiola dał jednak odpocząć bohaterom starcia z Paris Saint-Germain w Lidze Mistrzów. Thomas Tuchel nie miał takiego komfortu. Chelsea gra o miejsce w czwórce i do akcji Niemiec posłał niemal optymalny skład.
Pierwsza połowa meczu toczyła się pod dyktando gospodarzy, którzy rezerwowym składem byli w stanie zneutralizować atuty londyńczyków i narzucić im swój pomysł na grę. Oraz potwierdzić to golem, choć The Citizens winni prowadzić po 45 minutach nawet dwoma. W 44. minucie ofensywny wypad gospodarzy chciał kończyć Sergio Aguero, ale nim trafił w piłkę, wyręczył go Raheem Sterling i było 1:0.
Argentyńczyk dostał szansę raptem trzy minuty później, Sterling był faulowany w polu karnym, a sędzia bez wahania wskazał na "wapno". Aguero ustawił piłkę, ruszył do niej dynamicznie i podciął lekko, w stylu Antonina Panenki. Sęk w tym, że nie zaskoczył Edouarda Mendy'ego, który złapał futbolówkę jak lecącego wolno motyla. Josep Guardiola tylko szpetnie zaklął.
Po zmianie stron Obywatele nadal dominowali i grali na połowie Chelsea, a ta próbowała kontrować. Thomas Tuchel był wściekły, jego zespół nie realizował planu nakreślonego na ten mecz. Ale po fatalnym błędzie gospodarzy doprowadził do remisu 1:1 i nie musiał przegrać sobotniego szlagieru na Etihad Stadium.
Piłkę na swojej połowie stracił w 63. minucie Rodri, rywale ruszyli błyskawicznie do kontry, a strzałem tuż przy słupku na gola zamienił ją Hakim Ziyech. The Citizens nie strzelili karnego, podarowali bramkę rywalom i grali po zmianie stron chaotycznie. Londyńczycy ruszyli za to do ataku, bramki Timo Wernera i Calluma Hudson-Odoia nie zostały uznane, co potwierdził VAR.
Z drugiej strony boiska MC mogło mieć rzut karny, ale znów sędzia Anthony Taylor wykorzystał VAR, by sprawdzić czy Raheem Sterling był faulowany. Nie był i karnego nie było. Gdy zdawało się, że padnie remis, Timo Werner podał do Marcosa Alonso, a ten w doliczonym czasie gry zapewnił triumf Chelsea Londyn. Co 29 maja wymyśli Josep Guardiola i jego Manchester City? Na razie dwa razy na dwa przegrał z Thomasem Tuchelem.
W innych sobotnich meczach Premier League Leeds United na Elland Road pokonali pewnie Tottenham Hotspur 3:1 (2:1). Na gole Stuarta Dallasa, Patricka Bamforda i Rodrigo odpowiedział tylko Heung-Min Son. Pecha miał Harry Kane, jednego gola sędzia nie uznał mu po analizie VAR, drugiego nie zdobył, bo trafił w poprzeczkę i Pawie okazały się lepsze od Kogutów.
Mateusz Klich został zmieniony w 90. minucie spotkania, a jego zespół awansował na dziewiąte miejsce w Premier League. Koguty są na pozycji szóstej, ale nie zagrają raczej jesienią w Lidze Mistrzów. Piłkarze Ryana Masona muszą walczyć o pozostanie w europejskich pucharach, bo rywale naciskają i drużynie grozi miejsce poza czołówką.
Ostatni w stawce Sheffield United przegrał z kolei z Crystal Palace po golach Christiana Benteke oraz Eberechiego Eze. Orły są już pewne ligowego bytu, nie grozi im też awans do górnej połówki tabeli. Piraci płyną do Championship, gdzie będą występować w sezonie 2021/2022.