Nowi młodzi Polacy. Tak PiS chce zaprojektować kolejne pokolenie wyborców

Anna Dryjańska
Podatek dochodowy to główna kwestia, wokół której ogniskuje się dyskusja na temat Polskiego Ładu – nowego programu PiS i koalicjantów. Tego młodzież do 26. roku życia nie płaci. Nie znaczy to jednak, że Nowy Ład jej nie dotyczy. Jeśli zostanie zrealizowany (na razie jest bowiem listą "chcemy, aby") ogromnie wpłynie na życie najmłodszych Polaków. Jak? Przekonajmy się na przykładzie fikcyjnych postaci: Zosi i Janka.
Polski Ład będzie miał wpływ na to, jak funkcjonują młodzi ludzie. Władza ma określone wyobrażenie wychowania nowego Polaka. fot. John Nzoka / Unsplash
Polski Ład

Aby naprawdę zadbać o dobrą przyszłość kolejnego pokolenia Polaków, trzeba zapytać młodych o zdanie. Przeprowadzimy ogólnopolskie konsultacje pod hasłem "Dialog pokoleń”. Efektem najpierw badań, a potem publicznej debaty, mają być założenia długofalowej polityki państwa, obejmującej wszystkie dziedziny życia. Chcemy rozwijać Polskę nie tylko dla młodych – chcemy rozwijać Polskę razem z młodymi.

Zosia

Zosia mieszka w dużym mieście na Śląsku. Uczęszczała do liceum ogólnokształcącego. W pierwszej klasie zaangażowała się w Strajk Kobiet. Spotkały ją z tego powodu nieprzyjemności ze strony dyrekcji – nie dostała rekomendacji do udziału w młodzieżowych konsultacjach Polskiego Ładu.

Przez jakiś czas chodziła na lekcje etyki, ale te nie różniły się wiele od szkolnej katechezy. Na półmetku szkoły średniej w jej placówce zaczęły pojawiać się zmiany zapowiadane przez PiS w Polskim Ładzie.

Powstała na przykład rada szkoły złożona z nauczycieli, rodziców i uczniów. W jej skład weszło kilkoro jej koleżanek i kolegów o liberalnych poglądach, ale byli przegłosowywani przez konserwatywną większość.


Ze względu na sprzeciw części rodziców, który stał się decydujący po zmianie prawa oświatowego przez Zjednoczoną Prawicę, szkoła zakazała wstępu ekspertom od edukacji seksualnej i antydyskryminacji. Bez przeszkód za to wystąpienia organizowały stowarzyszenia lansujące tradycyjny model rodziny, a zwłaszcza wielodzietność.

Zosia ciągle słyszała nie tylko w szkole, ale i w telewizji i internecie, że macierzyństwo jest niezwykłą przygodą (s. 71). Nacisk na posiadanie dzieci pojawiał się nawet na rozbitych lekcjach historii (Polski i powszechnej), których liczba została zwiększona. Zosia miała być dzięki temu być lepszą Polką, choć nie była pewna na czym miałoby to polegać.

W czwartej klasie historia Polski koncentrowała się na XX i XXI wieku, a program za bardzo mówił Zosi, co powinna myśleć o współczesnych partiach politycznych. Jej mniej określonym światopoglądowo znajomym to jednak nie przeszkadzało.
Czytaj także: PiS prezentuje zwiastun Polskiego Ładu. To "nowa nadzieja", której potrzebuje cała Polska
Wiele zmian, które wprowadził Polski Ład, jej się podobało. Cieszyła się na przykład z tego, że mogła nadrobić pocovidowe zaległości na specjalnych warsztatach z matematyki (s. 84). Przydała jej się także oferowana w szkole pomoc psychologiczna. Rok nauki zdalnej był bowiem dla niej trudnym czasem.

Nareszcie też lepiej przystosowano szkołę do potrzeb uczniów z niepełnosprawnością ruchową. Postawiono też panele słoneczne, co doceniła jako zwolenniczka energii odnawialnej. Nie obyło się bez problemów, ale przynajmniej było lepiej niż wcześniej.

Fajne były także wycieczki w ramach poznawania małej ojczyzny, choć nieco irytował ją nacisk na odwieczną polskość Śląska. Miała też wątpliwości czy szkolny wyjazd na Ukrainę, do Lwowa, powinien się odbywać pod nazwą "Poznaj Polskę" (s. 85).

Z liceum Zosia wyszła z szeptaną edukacją seksualną – tym co znalazła w internecie i poradami koleżanek. Po maturze poszła na informatykę. Była zadowolona z tego, że nawet poza miastem ma dostęp do sieci 5G, z której korzystała nie tylko do nauki, ale i bindżowania seriali na Netflixie. Ceniła sobie też, że nie musi płacić za wstęp do "strategicznych obiektów kultury", choć zastanawiała się czasem dlaczego te, a nie inne placówki zostały uznane za strategiczne.

Jeszcze przed 18–tką skorzystała ze skrócenia kolejek do specjalistów, które osiągnięto znosząc limity (s. 34). Odtąd jej dostęp do lekarza – a miała jedną chorobę przewlekłą – stał się łatwiejszy. Jednak nie wszystko było proste. Gdy na studiach potrzebowała antykoncepcji okazało się, że jest problem z uzyskaniem recepty.

Jeszcze na uczelni Zosia korzystała z konsultacji z doradcą zawodowym w ramach programu godna praca dla młodych. Na kilka miesięcy przed obroną zorientowała się, że zaszła w nieplanowaną ciążę. Gdy bezpłatne i powszechnie dostępne badania prenatalne (s. 66) wykazały ciężką wadę zdecydowała, że ją przerwie. Jej rodzina nie miała pieniędzy na zabieg w podziemiu, ale usłyszała o Aborcji Bez Granic, dzięki której odwiedziła Czechy.

Po obronie pracy magisterskiej Zosia szybko znalazła zatrudnienie na jednolitym kontrakcie pracy w firmie IT dostarczającej rozwiązania bankom.

Janka poznała jeszcze pod koniec liceum, na wycieczce do Lwowa. Gdy ich drogi znów się skrzyżowały, zaczęli się umawiać. Zakochali się. Po kilkunastu miesiącach wzięli ślub. Rodzinę trzeba zakładać jak najszybciej – przekonywali ją rządzący w mediach i na billboardach. Zosia miała wątpliwości, ale po co czekać. Janek za to był pewny.

Jako młode małżeństwo nie chcieli płacić za wynajem, tylko od razu postarali się o kredyt mieszkaniowy, zwłaszcza że państwo oferowało im 100 tys. zł wkładu własnego. Wzięli wspólny kredyt na 30 lat. Wkrótce Janek zaczął nalegać na powiększenie rodziny. Zosia znowu miała wątpliwości.

Janek

Janek wychowywał się w małym mieście, które ogłosiło się strefą wolną od LGBT. Fascynował się historią Polski, dlatego bardzo się ucieszył z wprowadzenia nowego przedmiotu, a także wycieczek z programu żywej edukacji, pokazującej jego małą ojczyznę, a także polskość Kresów Wschodnich.

W ramach Polskiego Ładu Janek pobierał stypendium za swoją działalność w harcerstwie (s. 85). W nagrodę za pracę na temat myśli Jana Pawła II został uczestnikiem rządowych konsultacji z młodzieżą. Mówił, jak ważne dla niego są tradycyjne wartości, rodzina i patriotyzm.

Dzięki rozbudowanej infrastrukturze mógł łatwiej dojeżdżać do miasta wojewódzkiego i podjąć studia. Wybrał turystykę w uczelni prywatnej – skorzystał z kredytu studenckiego. Jeszcze na studiach zaczął pracę w handlu na jednolitym kontrakcie na zatrudnienie (s. 47).

Przed obroną pracy magisterskiej wpadł na Zosię, z którą kiedyś poznał się na wycieczce na Kresy. Gdy wzięli ślub i kredyt na mieszkanie zaczął namawiać ją na dzieci.
Czytaj także: Polski Ład. Państwo sfinansuje 40 proc. wkładu własnego i ułatwi budowę domu do 70 m2
Zosia jednak nie była entuzjastką tego pomysłu. Przekonywał ją, że dzięki zwiększeniu liczby żłobków i przedszkoli będzie mogła pogodzić wychowywanie dzieci z pracą, zwłaszcza, że państwo wprowadziło program elastycznej pracy dla młodych rodziców.

Powtarzał jej także, że oprócz 500 plus, dostaną 12 tys. zł na drugie i kolejne dzieci (s. 70), więc może nawet w ogóle zrezygnować z pracy, a po kilku latach wrócić na rynek dzięki programowi aktywizacji. Po cichu miał jednak nadzieję, że w pełni poświęci się domowi. Sam był gotowy na posiadanie czwórki, a może nawet piątki dzieci. Póki co Zosia nie była jednak gotowa nawet na jedno.

Podsumowanie



Powyższe, splatające się historie pokazują jak Polski Ład może wpłynąć na młodych ludzi. Opierają się one jednak na założeniu, że elita władzy zrealizuje wszystkie zamierzenia, jakie kreśli w 132-stronicowym dokumencie. Co więcej: że będą działać dokładnie tak, jak rządzący marzą, żeby działały.

Oczywiście nie ma takiej gwarancji, a bardziej prawdopodobne jest, że spełniona zostanie część obietnic, a i to nie w 100 proc. Poza tym skutki społeczne dowolnego działania nie są do końca przewidywalne, co niesie dla władzy ryzyko, że w danym obszarze osiągnie cel inny od zamierzonego.

Szkoła ze snów PiS i koalicjantów to nie jest szkoła bez ideologii, tylko z ideologią prawicy. Ma to być recepta na deklarowaną lewicowość dzisiejszych młodych ludzi, zwłaszcza dziewczyn. Polska młodzież zdaje się oczekiwać otwartego, różnorodnego, przyjaznego społeczeństwa, a PiS próbuje wykroić ją według jednego szablonu – nacjonalistycznego, seksistowskiego, wyznaniowego.

W swojej ofercie dorzuca liczne rozwiązania, które mogą się młodym podobać – lepsza sieć komunikacyjna, 5 G, ekologia, termomodernizacja szkół, więcej zieleni w miastach etc. Równocześnie to są te obszary, w których najtrudniej uwierzyć w sukces, patrząc na dotychczasowe dokonania władzy znanej z miłości do węgla, lex Szyszko (pozwalające na wycinanie drzew) i innych.

Dlaczego Zosia waha się przed zajściem w ciążę? Dlaczego nie przekonuje jej 500 plus ani 12 tys. zł na drugie dziecko? Zosia – jak wiele rówieśnic – nie marzy o wielodzietnej rodzinie. Namowy władzy płynące ze szkoły i mediów raczej ją drażnią niż zachęcają. Zosia planuje jedno, góra dwoje dzieci, gdy zdobędzie już jakąś pozycję zawodową. Z pewnością nie na początku swojej kariery.

Czuje się opluta przez państwo, które pozwala jej robić badania prenatalne po to, by kazać jej rodzić za wszelką cenę. Upokarza ją zakaz przerywania niechcianej ciąży, gdy inne Europejki – w tym koleżanki, które wyemigrowały – cieszą się wolnością. Przerażają ją kuriozalne strefy wolne od LGBT.
Czytaj także: Kaczyński nie zrozumiał Czarnego Protestu. "Nawet trudne ciąże powinny kończyć się porodem. By je ochrzcić i pochować"
Nie rozumie, dlaczego to na kobietach ma spoczywać główny ciężar wychowywania dzieci – a zaczyna się od tego, że ojciec dziecka nie musi brać urlopu po jego urodzeniu. Czuje się wypychana z rynku pracy i zachęcana do pracy dorywczej. Programy aktywizacyjne, w teorii adresowane do rodziców bez względu na płeć, przefiltrowane przez prawicową ideologię w praktyce okazują się skierowane głównie do kobiet.

Poprawa warunków materialnych obiecywana przez PiS jest dla Zosi wielkim i oczywistym plusem – o ile nastąpi. Nie jest to jednak państwo, w którym Zosia czuje się szanowana jako człowiek, w którym jest u siebie. Politycy z uporem maniaka relegują ją do roli Matki Polki, a Zosia, choć chce mieć dzieci, nie chce być redukowana wyłącznie do roli matki.

Zjednoczona Prawica za pomocą Polskiego Ładu chce zaprojektować Nowych, Młodych Ludzi. Mówiąc krótko: pragnie wychować sobie wyborców. Pytanie brzmi, czy więcej będzie Zoś czy Janków.

Masz do 25 lat i chcesz się podzielić swoją opinią o Polskim Ładzie? Coś Ci się podoba, nie podoba, można to zrobić lepiej? Pisz: anna.dryjanska[at]natemat.pl