Aktorka z "Gry o tron" o najgorszym dniu na planie serialu. Była podtapiana przez 10 godzin
Fani "Gry o tron" znają Hannah Waddingham z roli bezwzględnej Septy Unelli. W ostatnim wywiadzie aktorka zdradziła, że pewien dzień na planie był jedną z najgorszych chwil w jej życiu. Scenę tortur z jej udziałem nagrywano przez 10 godzin. Brytyjka była non-stop podtapiana.
Jak sama przyznaje, kręcenie scen tortur było ciężkie zarówno dla niej, jak i dla Leny Headey (odtwórczyni Cersei). – Przywiązano mnie do drewnianego stołu za pomocą odpowiednio dużych pasów. Obok porodu był to zdecydowanie najgorszy dzień w moim życiu. Trwało to 10 godzin. Dla Leny, która musiała przez długi czas polewać mi twarz zimną wodą, sytuacja była bardzo niekomfortowa – powiedziała w programie "Collider Ladies Night".
– W takich momentach zastanawiasz się, czy zacisnąć zęby i zagrać to do końca, czy powiedzieć, że nie na to się pisałaś i stchórzyć – dodała Waddingham.
Brytyjka zaznaczyła, że serial HBO był jedną z jej pierwszych produkcji i jako świeżo upieczona aktorka nie czuła się komfortowo, będąc naga na planie. W obronie Clarke stanął jej ekranowy partner Jason Momoa, serialowy Khal Drogo. Gwiazdor zachęcał młodszą koleżankę do tego, aby mówiła to producentom, jeśli pewne sceny jej nie odpowiadają. Chciał, aby nauczyła się tym samym wyznaczać własne granice.