Gdańsk gotowy na finał Ligi Europy. Czerwone Diabły ostrzą sobie zęby na puchar

Krzysztof Gaweł
W środę o godzinie 21:00 na murawę Areny Gdańsk wybiegną jedenastki Manchesteru United i Villarreal CF, które zagrają o puchar Ligi Europy. Czerwone Diabły to zdecydowany faworyt pojedynku, ale Żółta Łódź Podwodna za sterem ma trenera, który w LE triumfował już trzy razy. Kto będzie górą?
Arena Gdańsk jest już gotowa na starcie Manchesteru United z Villarreal CF Fot. Manchester United
– Piłkarze przychodzą do naszego klubu, żeby zdobywać trofea. Walczą o miejsce i bycie najlepszym, bo to najlepszy klub na świecie. Czy są gotowi na finał? Oczywiście, inaczej nie graliby w Manchesterze United – powiedział przed finałem Ligi Europy w Gdańsku trener MU, Norweg Ole Gunnar Solskjær.

Jego zespół jesienią rywalizował w Lidze Mistrzów, ale został przekierowany do Ligi Europy, w której od lutego ogrywa rywala za rywalem. Od początku Czerwone Diabły były uważane za wielkiego faworyta i tak też będzie w środę. Hiszpanie z kolei to zespół, który wygrywał w LE mecz za meczem, aż dotarł do finału.

– Jesteśmy dumni z drogi, którą przeszliśmy. Nasza dobra praca została nagrodzona, ale to nie koniec. Teraz musimy sobie zaufać, dać z siebie wszystko i spróbować zwyciężyć. Przed nami niezwykły cel, ekscytujący i będziemy walczyć o jego osiągnięcie – zapowiada z kolei Unai Emery, który zagra swój piąty finał LE. Trzy wygrał prowadząc Sevilla FC, przegrał za sterami Arsenalu Londyn.

– Manchester United to od początku rozgrywek faworyt i to oni mają ten finał wygrać. Ale my pamiętamy, że w sporcie wielu faworytów nie wygrywało już wcześniej. My postrzegamy samych siebie jako pretendentów. Najpierw do awansu, do gry w finale. A teraz do zwycięstwa w Lidze Europy – uważa Emery, który z pewnością przygotował coś specjalnego dla rywali. Ci patrzą na siebie, chcą wywalczyć jedyne trofeum w obecnym sezonie.

– Ten finał to dla nas kolejny kamień milowy, kolejny krok w drodze na sam szczyt. Wierzę, że mamy przed sobą świetlaną przyszłość. Po to przebudowujemy zespół i po to każdego dnia pracujemy. Oczekiwania są wysokie, jest presja i jesteśmy gotowi. W finale wszystko może się przecież wydarzyć – zastrzega menedżer Czerwonych Diabłów.

Do Gdańska dotarli już kibice obu drużyn, a wszystkich zachwyca "bursztynek", czyli stadion Arena Gdańsk. Zdjęcia naszego obiektu ozdobiły social media, pogoda i humory dopisują, pozostało tylko wyjść na murawę i wygrać finał. Żółta Łódź Podwodna wpłynęła do portu Gdańsk sprawić niespodziankę, Czerwone Diabły wykonać swoją robotę. Kto będzie górą?