MON kupił tureckie drony za miliard złotych. Eksperci: "klocki, które do siebie nie pasują"
Polskie Ministerstwo Obrony Narodowej kupiło tureckie drony Bayraktar TB-2 za ponad miliard złotych. Zakup, który odbył się ramach pilnej potrzeby operacyjnej, czyli bez przetargu, był – zdaniem ekspertów rozmawiających z Onetem – nie do końca przemyślany z kilku powodów. Szef MON Mariusz Błaszczak zapowiedział już dalszą współpracę z Turcją, co może również negatywnie zaważyć na relacjach Polski z NATO oraz USA.
Jak dowiedział się nieoficjalnie Onet, "pomysł zakupu tureckich dronów w MON-ie pojawił się zaledwie kilka miesięcy temu". Całość łącznie mogła kosztować nawet ponad miliard złotych. Kiedy drony trafią do polskiego wojska? Pierwszy w 2022 roku, ostatni – do końca 2024 roku.
Tureckie drony w polskiej armii
Eksperci podważają jednak konieczność zakupu tureckich dronów właśnie w ramach pilnej potrzeby operacyjnej. – Tej klasy bezzałogowców poszukujemy od 2005 r., od czasów misji w Afganistanie. Było kilka podejść lecz kupiono jedynie dwa zestawy dronów taktycznych dla wojsk specjalnych. Wojska lądowe nadal nic nie dostały – mówi w rozmowie z Onetem, Tomasz Dmitruk, ekspert i redaktor portalu DziennikZbrojny.pl oraz Nowej Techniki Wojskowej.– Zatem potrzeba była, ale żeby pilna? Nie wiem, jakie mogło być jej uzasadnienie. Rozumiałbym sens takich zakupów, gdyby nasze wojsko jechało na misję taką jak w Afganistanie, ale dziś nie bierzemy w takich udziału – dodaje.
Z kolei według gen. Mirosława Różańskiego, byłego dowódcy generalnego rodzajów sił zbrojnych i obecnego prezesa Fundacji Bezpieczeństwa i Rozwoju Stratpoints, Polska nie jest przystosowana do obsługi tureckich dronów Bayraktar TB2. – Nie posiadamy takiego [systemu], który będzie kontrolował pracę tych dronów pod względem zbierania informacji i ich przekazywania dalej. Ten zakup to kolejny przykład na to, że minister obrony narodowej zachowuje się jak klient w supermarkecie – mówi generał Onetowi.
Podkreśla również, że nie wiadomo, czy MON otrzymał kody źródłowe do tureckich bezzałogowych statków powietrznych. Jeśli nie, polskie wojsko nie będzie mogło ich użyć.
– Kody źródłowe owszem są bardzo ważne, jeśli ten turecki system ma być wpięty do systemu dowodzenia, a my go nie mamy. Niebawem zaś Amerykanie dostarczą nam Patrioty będące częścią programu obrony powietrznej "Wisła". (...) Amerykanie pozwolą nam wpiąć turecki sprzęt do swojego systemu? Bardzo w to wątpię. Po tym jak Turcja zbliżyła się do Rosji inne państwa Sojusz podchodzą do niej bardzo ostrożnie. A my za grube miliony kupujemy klocki, które do siebie nie pasują – dodaje gen. Tomasz Drewniak, były inspektor sił powietrznych, a obecnie ekspert Fundacji Bezpieczeństwa i Rozwoju Stratpoints.
Relacje z NATO i USA
Zdaniem ekspertów, z którymi rozmawiał Onet, współpraca z Turcją, bliskim sojusznikiem Rosji, może negatywnie wpłynąć na stosunki Polski z NATO i USA.Czy my dziś robimy gwałtowny zwrot i obrażamy się na Stany Zjednoczone? Należy zdać sobie sprawę, że relacje Turcji z pozostałym państwami NATO są – delikatnie mówiąc – wymagające pewnej ostrożności. Pamiętajmy też, że Turcja blokowała decyzję szczytu NATO w 2019 r., który traktował o wzmocnieniu wschodniej flanki – podkreśla gen. Mirosław Różański.
A Tomasz Dmitruk dodaje: "Pojawia się chociażby kwestia tego, jak Amerykanie się odniosą do zakupu uzbrojenia przez Polskę w Turcji, czy to się nie odbije negatywnie na naszej współpracy wojskowej ze Stanami Zjednoczonymi. Myślę, że to może zostać źle odebrane, tym bardziej że wcześniej rozmawialiśmy ze Stanami o zakupach bezzałogowców".
źródło: Onet