Zakon Matki Teresy jak sekta? Szokujące wyznania byłych Misjonarek Miłości

Ola Gersz
"Czy Matka Teresa z Kalkuty przewodniczyła sekcie?" – takie pytanie stawia pierwszy odcinek podcastu "The New York Times" zatytułowany "The Turning". Byłe Misjonarki Miłości dzielą się w nim niepokojącymi faktami o życiu w zgromadzeniu zakonnym założonym przez Matkę Teresę.
Na jaw wychodzą nowe, szokujące informacje o Matce Teresy z Kalkuty, która w 2016 roku została uznana za świętą przez Watykan. Fot. Jerzy Gumowski / Agencja Gazeta
Jedna z rozmówczyń podcastu "The Turning: The Sisters Who Left", Mary Johnson, spędziła w Zgromadzeniu Sióstr Misjonarek Miłości Matki Teresy 20 lat – opuściła je w 1997 roku. Z opowieści Johnson wyłania się obraz miejsca, w którym nad misjonarkami znęcano się psychicznie. Posuwa się ona nawet do stwierdzenia, że zgromadzenie przypominało sektę.

Pranie mózgu w zakonie Matki Teresy z Kalkuty

Według Mary Jonhson w zgromadzeniu Matki Teresy dopuszczano się prania mózgu. – Nie miałyśmy tam czasu myśleć. Na początku otrzymujesz wykład, że to właśnie ty, nie twoja siostra, sąsiadka, zostałaś wybrana przez Boga, by pracować dla najuboższych, że jesteś wybraną spośród wszystkich. To było jak pranie mózgu – opowiada.


Zakonnica podkreśla, ze nie było łatwo opuścić zgromadzenie. Na samym początku usłyszała od Matki Teresy słowa: "Jezus powołał cię, abyś tu była. ​​Bóg cię powołał. Musisz być temu wierna na całe życie lub spakować się i iść teraz do domu teraz". Matka Teresy z Kalkuty, która zmarła w 1997 roku, a w 2016 roku została uznana za świętą przez papieża Franciszka, powtarzała również misjonarkom, że "każda chwila zwątpienia to działanie szatana", a śluby składa się "do końca życia".

Misjonarki Miłości były kontrolowane i nigdy nie mogły wychodzić same. Druga rozmówczyni "The Turning" Colette Livermore wspomina, że nie pozwolono jej odwiedzić w szpitalu brata, który był w bardzo ciężkim stanie. – Składając przysięgę posłuszeństwa nie zawsze wiesz, gdzie wyznaczyć granicę między religią a kultem. Kiedy trafiłam do zakonu, mimo że mówiono mi, że mam możliwość odwrotu, czułam, że tak nie jest. Dziś widzę ten sposób życia doprowadzony do skrajności, sztywności reguł, które oddzielały nas od społeczeństwa – mówi w podcaście "The New York Times" Mary Johnson.

"Nie mogłyśmy się dotykać"

Zakonnice wyjawiają, że Matka Teresa miała "obsesję" na punkcie ślubów czystości. – Nie mogłyśmy dotykać się nawzajem, ani innych. Ta paranoja posuwała się do tego stopnia, że Matka Teresa zakazywała nam dotykać dzieci, którymi się opiekowałyśmy, chyba że było to konieczne – mówi Mary Johnson.

Misjonarki Miłości nie mogły rozmawiać ze sobą bez zgody przełożonych. Jeśli taką uzyskały, dozwolona była tylko krótka pogawędka. Przyjaźń była zakazana. – Tłumaczono nam, że inni przez nią mogą czuć się wykluczeni. Gdy zauważono, że dwie siostry się do siebie zbytnio zbliżyły, zaprzyjaźniły, od razu je wzywano. Obawiano się związków homoseksualnych – twierdzi siostra zakonna. Życie w Zgromadzeniu Sióstr Misjonarek Miłości było również skrajnie ubogie. Zakonnice miały żyć w biedzie, tak jak ludzie, którym pomagały. – Nie mieliśmy żadnych wentylatorów, klimatyzacji. Nie używałyśmy dezodorantów, byłyśmy w trzech, a nawet czterech warstwach ubrań, więc nawet pocenie się nie przynosiło ulgi. Jednej z sióstr mówiłam, że chyba nie pachniemy zbyt dobrze, na co usłyszałam, że to jest jak błogosławieństwo – mówi w podcaście siostra Kelly Dunham.

A Mary Johnson dodaje: "To było bardzo biedne życie. Pamiętam moje pierwsze śniadanie. Był to rodzaj spleśniałego chleba, a potem dostaliśmy jakieś kawałki sera. Miała usta wypełnione spleśniałym chlebem i myślałam, że każde śniadanie przez resztę mojego życia będzie właśnie takie".

Jaka była Matka Teresa z Kalkuty?

Byłe Misjonarki Miłości wyjawiają w podcaście "New York Times" "The Turning", że Matka Teresa była "bardzo jasna, silna i niezbyt przerażająca". – Zdjęła sandały, poszła do kaplicy i uklękła do modlitwy. Nigdy nie widziałem osoby tak związanej z Bogiem. Czułem, że dzieje się tam coś świętego – wspomina swoje pierwsze spotkanie z Matką Teresą Mary Johnson.

Jednocześnie obecna święta "była bardzo zacięta w działalności swojego prywatnego zakonu, który uznawał cierpienie za najwyższą wartość". Według Johnson działalność zgromadzenia odeszła od czynienia dobra i działania na rzecz dobra i później stała się "niejasna w swoim przesłaniu".

To nie pierwsze doniesienia o przemocy w zgromadzeniu prowadzonym przez Matkę Teresę z Kalkuty, obecnie świętą. Misjonarka była nazywana demagogiem, twierdzono również, że fetyszyzuje cierpienie. Zarzucano jej także zaniedbywanie chorych.
Czytaj także: Wszystkie grzechy nowej świętej – druga twarz Matki Teresy