Policjanci nieudolnie próbowali zatrzymać złodziei katalizatorów. W trakcie akcji zgubili pistolet

Sebastian Kaniewski
Do kuriozalnej sytuacji doszło na Śląsku, gdzie policjanci wybili szybę w aucie podejrzanego o kradzież katalizatorów. Podczas akcji funkcjonariuszom pistolet wpadł do środka samochodu, a mężczyzna odjechał z miejsca zatrzymania. Finalnie zarządzono pościg i blokadę trasy, a policjantom koniec końców udało się odzyskać straconą broń.
Do kuriozalnej sytuacji doszło na Śląsku, gdzie policjanci wybili szybę w aucie podejrzanego o kradzież katalizatorów. Fot. 123RF
Policjanci w Mierzęcicach usiłowali zatrzymać samochód, w którym mieli znajdować się podejrzani o kradzieże katalizatorów mężczyźni. Gdy policjanci próbowali zatrzymać auto, kierowca nie zareagował na ich polecenia. Funkcjonariusze chcąc uniknąć potrącenia wybili bronią służbową szybę w samochodzie osobowym. Wówczas nieoczekiwanie pistolet z 16 nabojami wpadł do środka. Auto odjechało z miejsca zdarzenia, a funkcjonariusze zarządzili pościg i zablokowali okoliczne drogi. Finalnie po kilkudziesięciu kilometrach na drodze 94 w okolicach Olkusza udało się zatrzymać uciekającego mężczyznę. W samochodzie została broń zgubiona przez funkcjonariuszy, a w magazynku był komplet amunicji.


Podejrzany podczas zatrzymania potrącił jednego z funkcjonariuszy, który doznał potłuczeń. Mężczyzna okazał się być obywatelem Ukrainy i usłyszał już zarzuty czynnej napaści na policjantów. Grozi mu kara do 10 lat pozbawienia wolności.

Z akcji śląskich policjantów zadrwił były premier i szef MSWiA Leszek Miller. "Na Śląsku kiedy jeden z policjantów wybił szybę w aucie podejrzanego o kradzież katalizatorów, pistolet wpadł mu do środka, a kierowca odjechał. Policjantom po pościgu udało się odzyskać broń. Scenariusze do polskiej wersji 'Akademii policyjnej' piszą się same" – skomentował na Twitterze polityk.

Czytaj także: 20-latek zaplanował zabicie muzułmańskiej rodziny? Wiele na to wskazuje