Bilety dla zaszczepionych dzielą Polaków, ale oni się nie wahali. "Rząd dał taką możliwość"

Katarzyna Zuchowicz
Termy Maltańskie w Poznaniu wprowadziły dodatkowe kasy dla osób zaszczepionych i wywołały burzę. Ale nie są jedyną instytucją w kraju, która zdecydowała się na podobne rozwiązanie. Teatr w Słupsku i Miejski Ośrodek Kultury w Olsztynie proponują dodatkowe pule biletów dla zaszczepionych. – Nikogo nie dyskryminujemy, działamy zgodnie z prawem – słyszę. Czy takich instytucji niedługo może być więcej?
Termy Maltańskie w Poznaniu wprowadziły dodatkową kasę dla osób zaszczepionych. Nie słychać o takich rozwiązaniach na innych basenach. Na zdjęciu: ROSIR w Rzeszowie. Tu przypominają, że na basenach może przebywać nie więcej osób niż połowa obłożenia. Fot. Patryk Ogorzałek / Agencja Gazeta
Dominik Nowak, dyrektor Nowego Teatru w Słupsku, dzwonił w tej sprawie do Ministerstwa Zdrowia, radził się prawnika. – Nasz prawnik zajął się tą kwestią. Wszyscy podchodzą do tego ostrożnie i niepewnie, ale rozporządzenie z 4 czerwca jednoznacznie daje taką możliwość – mamy wyznaczony limity i do nich nie wliczane są osoby, które są w pełni zaszczepione. Wiem, że kina też z takich możliwości korzystają. Natomiast ta informacja nie jest szczególnie powszechna – zauważa w rozmowie z naTemat.


Jego teatr wprowadził dodatkową pulę biletów dla osób zaszczepionych od minionego weekendu. – Miejsca, które uwolniliśmy do sprzedaży, kiedy otwarto teatry, zeszły na pniu. Bardzo szybko widownia zablokowała się w szachownicę. Teraz pomiędzy zajęte miejsca sadzamy osoby z paszportem covidowym. W czerwcu będzie to jeszcze zagmatwane, wiąże się np. z reakcjami: "No jak to, koło mojej żony siedzi pan x". Liczymy jednak na wyrozumiałość naszych widzów, że te osoby po prostu się zamienią. W sierpniu myślę, że sytuacja się unormuje – opowiada. Na stronie teatru pojawiła się informacja: "Na czerwcowe spektakle sprzedaliśmy już wszystkie miejsca dozwolone wcześniej ustalonymi limitami. Teraz osoby legitymujące się tzw. paszportem covidowym będą mogły wypełnić zablokowaną dotychczas połowę sali".

– Te bilety są bardzo wyraźnie opisane, jest na nich napis "paszport". Każda osoba wchodząca na salę musi pokazać poświadczenie szczepienia. Te miejsca sprzedajemy wyłącznie przez kasę, nie przez internet – wyjaśnia dyr. Nowak. Uważa to za słuszne rozwiązanie.
dyr. Dominik Nowak

Z każdego powodu uzupełnienie sali teatralnej jest korzystne. I dla jakości artystycznej spektaklu, i dla wpływów, które są proporcjonalnie większe. Miejsca puste są niezapłacone. A dodatkowe bilety oznaczają przychody dla instytucji i nas wszystkich.

Termy Maltańskie i dodatkowa kasa

Od weekendu o dodatkowej kasie dla osób zaszczepionych głośno jest w całej Polsce głównie z powodu Term Maltańskich w Poznaniu. By umożliwić większej liczbie gości korzystanie z basenów, park wodny ogłosił wprowadzenie dodatkowej kasy dla zaszczepionych. "Wpuszczanie osób zaszczepionych powyżej limitu 50 proc. to jedyna możliwość, by więcej z Was mogło cieszyć się pobytem w naszych basenach i saunach" – tłumaczyły Termy Maltańskie, gdy część internautów zaczęła je atakować. Nie do wszystkich docierało tłumaczenie, że dzięki temu więcej osób będzie mogło korzystać z basenów, bo inaczej nie da się przeskoczyć limitów związanych z obostrzeniami.

Pod adresem parku padały zarzuty o segregację i dyskryminację.
Termy Maltańskie momentalnie zyskały sławę w całej Polsce. Ale nie tylko one spotkały się z takimi reakcjami.

– U nas również nie było cicho. Reakcje są identyczne, myślę, że nie różnią się od tych, które były w Poznaniu czy innych częściach Polski. Ale chciałbym zwrócić uwagę, że to nie my ustalamy takie reguły. Nie teatr, czy inne instytucje kultury, tylko rząd wydaje rozporządzenia – my się tylko do nich stosujemy. Osoby hejtujące powinny mieć świadomość, że działamy zgodnie z prawem i realizujemy zalecenia Ministerstwa Zdrowia. Naszym priorytetem jest bezpieczeństwo widzów i osób zatrudnionych w teatrze. Osobiście byłbym szczęśliwy, gdyby na naszej sali było nie 50, a 100 proc. osób zaszczepionych – zauważa dyrektor teatru w Słupsku.

Dodatkowa pula biletów w Olsztynie

Miejski Ośrodek Kultury w Olsztynie również przed weekendem ogłosił wprowadzenie dodatkowej puli biletów na koncerty dla osób zaszczepionych. I również na jego profilu na FB pojawiły się opinie o nazistach i segregacji sanitarnej. "Wstydu nie macie, żeby tak dyskryminować społeczeństwo" – ktoś napisał i był to jeden z delikatniejszych komentarzy.

– Nie chciałbym bagatelizować tych reakcji, ale to kwestia skali. Nadal chciałbym uważać, że są to pojedyncze głosy, ale one są najbardziej radykalne i wrzaskliwe ze względu na potencjał argumentów armat, odwołujących się do segregacji, nazistów, łamania praw konstytucyjnych itp. Z mojej perspektywy są to krzywdzące opinie, wynikające z niezrozumiałości komunikatu, który wysyłamy – mówi naTemat Mariusz Sieniewicz, dyrektor MOK. A komunikat jest prosty. Wystarczy wyraźnie przeczytać. W przypadku każdej instytucji, która decyduje się na takie rozwiązanie, cel jest jeden i taki sam: by jak najwięcej osób mogło skorzystać z danej atrakcji.

– Na całą naszą ofertę koncertową, zgodnie z obostrzeniami, uwalniamy 600 biletów, czyli w dopuszczalnym limicie 50 procent publiczności. W obrębie tych 50 procent nie interesuje nas, czy ktoś jest zaszczepiony, czy nie. Każdy może wejść, nie ma tu żadnej segregacji, nie wnikamy, czy ktoś się zaszczepił, zaszczepi, czy jest przeciwnikiem szczepień. Nikt osobom krytykującym nie przeszkadzał kupić biletów w obrębie tej puli – podkreśla dyrektor MOK.

– Natomiast ustawodawca dopuszcza osoby zaszczepione, które nie wliczają się do tych limitów. Uznaliśmy więc, że skoro już mamy wyprzedane dwa, trzy, koncerty, ale pojawia się furtka, że możemy jeszcze – poza obostrzeniami – wpuścić na wydarzenie dodatkowe osoby zaszczepione, to chcemy z tego skorzystać. Bo zależy nam na tym, żeby w tych wydarzeniach brało udział jak najwięcej osób – dodaje.

Działają zgodnie z prawem

Dyrektor MOK w Olsztynie także nie podjął decyzji ot, tak sobie. Podkreśla, że MOK działa w obrębie rozporządzeń, które wydaje rząd i wszystko robią zgodnie z literą prawa. – To była tysiąckrotna lektura rozporządzeń, to były kilkudniowe debaty i analizy z prawnikami, dyskusje na poziomie wydziału kryzysowego miasta Olsztyna, negocjacje i rozmowy z naszym, powołanym specjalnie, koordynatorem ds. COVID-19. Przeprowadziliśmy pełną kwerendę, decydując się na ten krok. To nie jest tak, że to jest moja radosna twórczość interpretacyjna przepisów prawnych – mówi Mariusz Sieniewicz. Nasi rozmówcy wskazują jednak pewnie niejasności, które zostawia rozporządzenie. W Olsztynie zdecydowali, że do amfiteatru będzie mogła wejść dodatkowa pula 200 osób. Jeśli, oczywiście, znajdą się chętni.

– Według ustawodawcy zaszczepieni traktowani są w sposób przezroczysty. Jest niejasność, ilu ich może być, ustawodawca tego nie dookreślił. Mu uwalniamy 200 biletów, to jest dodatek, który będzie utrzymywał zajętość amfiteatru na poziomie 65-66 proc. Nie robimy więc skoku na pełną frekwencję, trzymamy się w ryzach – wyjaśnia dyrektor.

Dominik Nowak: – Po stronie ustawodawcy zostaje kilka problemów. Nie rozwiązano kwestii, jak mamy identyfikować osoby zaszczepione. Bo mamy możliwość sprawdzenia, czy taka osoba ma certyfikat szczepienia, ale nie mamy możliwości sprawdzenia, czy osoba legitymująca się certyfikatem jest nią rzeczywiście. Nie ma prawa, żebyśmy mogli komuś sprawdzić dowód osobisty. Opieramy się na wzajemnym zaufaniu.

Czy inni pójdą ich śladem

Może takich instytucji nie ma jeszcze zbyt wiele, ale widać, że coś zaczyna się dziać. "Limit nie dotyczy osób w pełni zaszczepionych przeciw COVID-19. Osoby, które chcą wejść poza limitem mogą wypełnić oświadczenie i okazać dokument potwierdzający, że jest się w pełni zaszczepionym" – ogłosiły kilka dni temu Tarnowskie Termy. Z kolei łódzki Aquapark Fala poinformował, że pierwszy raz zdarzyło mu się "wypełnienie limitu" i chcąc ugościć jak najwięcej osób, zastosowano się "do obowiązujących rządowych zasad, zgodnie z którymi osoby w pełni zaszczepione w powyższe limity się nie wliczają".

"W sieci pojawiły się relacje falowiczów, zgodnie z którymi obsługa wyszukiwała w kolejce osób z kodem QR, zaświadczającym o przyjęciu szczepionki, aby te od razu mogły wejść do obiektu (przy wypełnionym limicie 1284 osób)" – opisywał "Express Ilustrowany". Wszędzie, gdzie takie komunikaty się pojawiają, w komentarzach na FB zaczyna się gotować. Hasło "szczepienia" na wielu działa jak płachta na byka. Choć podkreślmy – nie brak osób, które takie rozwiązania popierają i biją mu brawo. "Wręcz chyba dobrze, bo nie będziecie czekać przed wejściem, bo miejsca nie ma" – reagowano pod doniesieniami na temat Term Maltańskich.

Czy to dopiero początek? Czy kolejne instytucje mogą iść ich śladem i latem będzie ich jeszcze więcej? – Bardzo bym chciał. Ileż można jechać na takim hamulcu ręcznym. Tym bardziej, że kultura, sztuka, są w ogonie, jeśli chodzi o luzowanie obostrzeń. Przypomnę, że cała nasza branża od ponad roku była mocno zamrożona. Odmrażanie i luzowanie hamulca musimy zacząć też od siebie. Ale wszystko w obrębie prawa – odpowiada dyr. MOK w Olsztynie.