Jest trenerką, ale nazywają ją przewodniczka. Nam mówi o aktywności bez presji, ale z efektami
– Wkurza mnie, że kobiety poszukują ruchu tylko dla perfekcyjnego ciała, a nie zdrowego i bezpiecznego. Nie wynika to jednak z ich złej intencji, a z tego, co wpaja im świat fitness – zaznacza Joanna Jaworska, która swoimi spostrzeżeniami i pomysłami na rozwiązanie tego problemu dzieli się w podcaście "Spokojna głowa".
To nie tak, że odchudzanie samo w sobie jest złe. Bardzo złe jest za to, że wmówiono nam jak istotne do szczęścia jest szczupłe ciało. Że z nadwagą odstajemy od normalności i nie mamy szans pięknie wyglądać (w końcu wszystkie kobiety w magazynach i telewizji są szczupłe). Że pełnia zdrowia to rozmiar S lub maksymalnie M. Że musimy zachować młodość, napiętą i gładką skórę, zero siwych włosów i jędrne ciało - czyli cofać czas (czy ogarniasz jakie to absurdalne! ), by być atrakcyjną i się podobać innym. Wmówiono nam, że MUSIMY podobać się innym!
Nie jest to moja, twoja, nasza wina. Wpojono nam to, bo dążenie do powyższych wiąże się z wydawaniem pieniędzy, więc wiele firm na tym zarabia. Cały ten sposób myślenia i funkcjonowania określono mianem kultury diet.
– Kurs "Kobieta w Ruchu. Jak ćwiczyć skutecznie i z przyjemnością?" zbudowałam dzięki narzędziom, które poznałam szkoląc się z coachingu integratywnego. Taki miks daje dużą skuteczność, bo w zasadzie stosuję go od dawna, tylko w pracy indywidualnej – zaznacza trenerka, która stoi w opozycji do kultury diet i namawia do czułości i wyrozumiałości wobec siebie.
– Cały kurs to połączenie wiedzy praktycznej dotyczącej budowania nawyków i znajdywania swoich prawdziwych potrzeb z praktyką ruchową, treningową. Stworzyłam go, bo kobiety ciągle poszukują odpowiedzi na pytanie "Jak trenować?", bo za często szukają konkretnego zalecenia. A to zbyt indywidualne! Dlatego należy ten ruch dobrać do swojej osobowości, stylu życia, doświadczenia i prawdziwych potrzeb! – dodaje.
POSŁUCHAJ
Zapraszamy także na: