"Betonoza" w miastach już ma fatalne skutki. Jeśli się nie ogarniemy, usmażymy się żywcem
- Zabetonowane place w miastach to prawdziwy koszmar w czasie upałów. Coraz trudniej znaleźć kawałek cienia, bo nieustannie wycinamy drzewa.
- Miejska "betonoza" to efekt fatalnego planowania przestrzeni. Przez to wszyscy smażymy się jak na patelni, a w czasie ulew dosłownie pływamy po ulicach.
- Miasta nie są przystosowane do zmian klimatu. Ekstremalne zjawiska pogodowe występują coraz częściej i powinniśmy na nie reagować.
Warszawa, upalne lato. Władze stolicy tworzą "strefę relaksu" za prawie milion złotych. Ustawiają palety między ulicami na betonowym placu w centrum miasta. Bez kawałka cienia, w gąszczu samochodów. To tylko jeden przykład sprzed dwóch lat, jak urzędnicy próbowali bezmyślnie dogodzić mieszkańcom w letnie dni.
– Temat co roku wraca jak bumerang. Organizacje pozarządowe robią analizy, jak nagrzewa się miasto, kiedy brakuje zieleni. A mimo to drzewa są cały czas wycinane, albo częściej niszczone, czego konsekwencją jest obumarcie i pretekst do wycinki. W mieście każda zieleń się liczy – mówi naTemat Paulina Sanecka, członkini zarządu Stowarzyszenia Żywica, które działa w Obornikach Śląskich. Na ich profilu niedawno pojawiła się wymowna grafika, która pokazała skutki wycinki kasztanowców na jednej z ulic w mieście.
– Ten post wcale nie był jakiś odkrywczy, bo wszyscy zdajemy sobie sprawę, że w cieniu jest chłodniej. Czujemy różnicę, kiedy stoimy w pełnym słońcu i nagle przejdziemy do cienia. Badania, które przeprowadziliśmy pokazały, jak dramatycznie wzrasta temperatura kiedy brakuje drzew – podkreśla Sanecka.
Ten lokalny przykład to de facto Polska w pigułce. Brak zieleni w mieście sprawia, że cały obszar nagrzewa się bardziej, a upały odczuwamy jeszcze mocniej. Drzewa, które rzucają kawałek cienia, stają się na wagę złota.
Najbardziej wymownie wygląda to na obrazkach, które w upalne dni zaczęły krążyć po sieci. To zestawienia ulic z zielenią oraz tych w całości zabetonowanych. Różnica temperatur w tym przypadku może być kolosalna.Mówimy głównie o drzewach, ale to także trawniki, zwykłe krzewy i zarośla. Nawet mały fragment zieleni w miastach sprawia, że jest chłodniej. Powietrze staje się wilgotniejsze i po porostu żyje nam się lepiej. Nawet jedno samotne drzewo ma wpływ na fragment miasta, w którym się znajduje. To nie tylko kwestia zapobiegania tworzeniu się wysp ciepła, ale także retencji wody opadowej, która przy nagłych i ulewnych deszczach zalewa miasta.
Efektów takich "rewitalizacji" długo szukać nie trzeba. Niedawno było głośno o nowym, zabetonowanym rynku w Kutnie, który według planów, ma "tętnić życiem". Super, tylko jak tam wytrzymać w ponad 30-stopniowym upale?
chociaż posadzono nowe, zanim one urosną, minie kilkanaście albo kilkadziesiąt lat. Przy
projektowaniu czegokolwiek mamy tendencję, by wyciąć wszystko, a dopiero potem zaplanować. Efektem często są gorące latem betonowe place, które świetnie nadają się do manifestacji czy wręczania orderów, ale to trwa jeden dzień. W tych miejscach nie ma ludzi, bo jest za gorąco – mówi naTemat prof. Stanisław Czachorowski, ekolog.
Trzeba zaznaczyć, że brak zieleni w mieście, to nie tylko pozbawianie ludzi naturalnego klimatyzatora. Poważne skutki betonowania widzieliśmy podczas ostatnich ulew, kiedy ulice w Poznaniu zamieniły się w rzekę.
– Nie myślimy o drzewach jak o drogim i zaawansowanym technologicznie "urządzeniu"
infrastruktury miejskiej. Jeśli robimy remont w mieszkaniu, to zabezpieczamy kosztowną podłogę, by jej nie zniszczyć. A my rzadko w ten sposób podchodzimy do prac na terenie miasta. Brakuje nam wiedzy i międzyinstytucjonalnej współpracy. Wiem, że trudno jest planować z wieloma specjalistami, ale mamy problem z umiejętnością współpracy – tłumaczy ekolog.
Pozytywem może być fakt, że problem "betonozy" nie przybrał politycznych barw. Przynajmniej na razie, chociaż przepychanek w tym temacie na Twitterze nie brakuje.
Z kolei prof. Czachorowski zachęca do czerpania wzorców z państw zachodnich, gdzie zdecydowanie bardziej stawia się na zieleń. – Choćby w Łodzi pojawiło się kilka fajnych rozwiązań. W Nowym Jorku na pewnym etapie wyburzono ogromny teren, by wybudować Central Park. I ktoś powie, że zmarnowali kiedyś tyle pieniędzy, przecież tam grunt jest drogi. Gdyby jednak nie ten park, to wartość tych terenów nie byłaby tak wysoka – przekonuje.
Ekolog nie ma też wątpliwości, że ciągle przegrywamy z tendencją "czyszczenia", czyli dosłownie usuwania zieleni. A kiedy nie mamy jak schować się w cieniu, by się schłodzić, korzystamy z kurtyn wodnych.Przy spadku dobrostanu życia, ludzie zaczną się wyprowadzać z miast. W moim regionie to Olsztyn zawsze przyciągał ludzi, ale i tak obserwujemy odpływ mieszkańców. Im więcej trawników i drzew, tym latem niższa temperatura. Jednym ze skutków ocieplenia klimatu jest to, że jednego dnia będzie powódź, a za tydzień-dwa susza. Systemy kanalizacji nie są przygotowane na opady, które obecnie obserwujemy.