"Kiedy będą dzieci?" to tylko początek. Po menopauzie zaczyna się "Kiedy będą wnuki?"
Pytanie bez sensu
"Kiedy będziesz miała dziecko?" – która z kobiet w wieku 18-45 lat nie usłyszała tego pytania z tezą?Ciekawi rozrodczych planów kobiet mogą być wszyscy: od rodziców, teściów, przez wujków, po bardzo dalekich krewnych z kategorii piąta woda po kisielu, sąsiadki, pana sprzedającego w lokalnym sklepie, listonoszkę, dawno niewidzianych znajomych, no i oczywiście zmuszające do rodzenia państwo.
Trudno chyba o bardziej przykry i absurdalny rodzaj wścibstwa. Dziecka (dzieci) nie ma, bo osoba albo nie chce (1), albo nie może zostać rodzicem (2), a nie dlatego, że nigdy na to nie wpadła.
Niezależnie od tego, o który z tych dwóch powodów chodzi, pytanie nie ma sensu, a kobiecie (parze) przynosi ból lub gniew, niezależnie od intencji życzliwych.
Szczęściary słyszą to pytanie tylko z dalszych kręgów, natomiast te kobiety, które mają mniej farta, zmagają się z ogromną presją najbliższych na zajście w ciążę.
Nawet jeśli urodzą, to jeszcze zanim zdążą dojść do siebie, mogą być z uśmiechem przesłuchiwane kiedy następne dziecko (albo odwrotnie, mimo już widocznej kolejnej ciąży dostać pytanie, czy nie wiedzą, kiedy przestać).
Niestety, jak wynika z głosów kobiet, które otrzymałam, upływający czas i menopauza nie kończą tych żenujących niedyskrecji, a Joanna nie jest w swoich doświadczeniach odosobniona.
Gdy kobieta wchodzi w wiek dojrzały, a jej dziecko w dorosłość, ciekawscy nadal domagają się ginekologicznych raportów i wyjaśnień.
Zmienia się tylko jedno słowo. Pytanie brzmi teraz: kiedy będą wnuki? A wraz z kolejnym stopniem rozrodczego oddalenia zwiększa się poziom absurdu.
"Kiedy będziesz miała wnuki"?
– Jak mi zrobią, to będę mieć – w ten sposób na pytania o termin zostania babcią odpowiada Anna z Czeladzi. Kobieta jest zdania, że taka odpowiedź jest idealnie dopasowana do obcesowości ciekawskich. Dodatkowa zaleta: od razu ucina niechcianą dyskusję, bo trudno się z tym kłócić.Małgosia, która mieszka w średnim mieście kilkadziesiąt kilometrów od Łodzi, naglące pytania w sprawie wnuków słyszała wielokrotnie. Jej zdaniem nie wynikają one tylko z pustej ciekawości, ale mogą być formą złośliwości przebranej za troskę.
Nie polemizują z tym inne rozmówczynie. Kilka z nich podkreśla jednak, że pytanie o wnuki ma charakter rytualny. O to, kiedy będą wnuki, pyta się, gdy wyczerpane zostaną frazesy o pogodzie (za gorąco, za zimno, nie wiadomo jak).Nie jest to miłe. Zwykle pytają dalsze koleżanki. Te z młodszymi dziećmi, mam wrażenie, że po to, by podkreślić, że już jestem stara.
Po prostu: pytanie o wnuki to taki bezmyślny small talk. A ciekawskimi są przede wszystkim inne dojrzałe kobiety.
Dojrzali mężczyźni również jednak miewają na koncie takie akcje.
Kasia relacjonuje podsłuchaną rozmowę starszych panów, która brzmi jak dowcip.
- ...o wnukach nic nie słychać, teraz sobie polecieli na narty do Włoch...
- Ale ponaglasz ich? - drugi starszy pan zapytał tonem "a lekcje odrobiłeś?".
- Tak, ale jakoś nie działa.
Pytania? Jakie pytania?
Ewa z Warszawy nie wyklucza, że mogła kiedyś dostać pytanie o wnuki, ale nie zapadło jej to w pamięć. Ma dwóch – podkreśla – bardzo dorosłych synów, którzy nie mają dzieci. – Chyba nie byłam specjalnie nagabywana – ocenia.Danuta (imię zmienione) z Kędzierzyna-Koźla ma dwoje dorosłych dzieci. Starsze własnych potomków nie ma, a Danuta nie dopytuje dlaczego, ani tym bardziej nie naciska. – To jego życie – podkreśla kobieta. Młodsze dorosłe dziecko Danuty jest osobą z niepełnosprawnością intelektualną. Opcja wnuków odpada.
– Nie jest mi z tego powodu źle, nie czuję się babcią, ani fizycznie, ani mentalnie. Nikt mnie też nie wypytuje, matka też nie, bo by usłyszeli, co o tym myślę – żartobliwie odgraża się Danuta.
Ewie z Głogowa nie mieści się w głowie, że ktoś mógłby jej zadać tak intymne pytanie. – Mój syn i synowa nie mają dzieci. I wcale ich nie wypytuję dlaczego. Mnie też nikt nie pyta, dlaczego oni nie mają dzieci. Co to kogo obchodzi? – pyta retorycznie.
Jej imienniczka z Brzegu, matka dwóch bezdzietnych osób w średnim wieku, jest za to indagowana o wnuki dosyć często. – Coś tam zawsze odpowiem, ale z dziećmi o tym nie rozmawiam. Ich życie, ich sprawa – stwierdza Ewa.
Z podobną sytuacją mierzyła się Joanna z Trójmiasta. Ona jednak doszła do wniosku, że dorosłe dzieci raczej nie zdecydują się na własne potomstwo. Na pytania otoczenia, kiedy wnuczęta, odpowiadała, że nigdy. Aż sama zrobiła sobie wnuki. Dała miłość i dom dwojgu dzieciom jako rodzina zastępcza. – Można samemu postarać się o "wnuki" – podpowiada.
Wprawdzie nie mam wnuków biologicznych, ale zrobiłam kurs i zostałam rodziną zastępczą, a do mojego domu trafiła dwójka wspaniałych brzdąców. Teraz jestem babcią w pełnym wymiarze.
A więc po pięćdziesiątce kiedy dzieci są dorosłe a syndrom pustego gniazda mocno daje o sobie znać, można samemu postarać się o "wnuki". W Trójmieście bardzo brakuje rodzin zastępczych, małe istotki czekają na bezpieczny dom.
Bycie babcią po pięćdziesiątce jest na wyciągnięcie ręki, to cudowne uczucie kłaść się ze świadomością, że dwójka maluszków śpiących za ścianą jest bezpieczna i to właśnie ja im to bezpieczeństwo zapewniam.
Podwójne standardy
Ciekawą obserwacją dzieli się Izabella. Rodzina jej męża bardzo pilnie śledzi rozrodcze zamierzenia ich córki, dopytuje, monituje, ponagla. Tymczasem podobnej ciekawości krewnych nie budzi ewentualne rozmnażanie drugiego dorosłego dziecka Izabelli. – O syna nie pytają... chociaż jest pełnoletni – zastanawia się kobieta.Nie znaczy to oczywiście, że dzietność synów nie jest przedmiotem dyskusji. Z wypowiedzi moich rozmówczyń wynika jednak, że tu pytania pojawiają się rzadziej, niż w przypadku bezdzietnych córek.
Taką dorosłą, bezdzietną córką jest Milena. Jak zaznacza, zainteresowani jej planami reprodukcyjnymi uderzają do jej matki. Ojca zostawiają w spokoju. O niepoczętego wnuka wypytują mamę członkowie rodziny (także dalszej) oraz... sąsiedzi.
10 lat nie mieszkam w domu rodzinnym, a pół wsi jest żywo zainteresowane tym, że nie mam dzieci. Koszmar.
"Przepraszam, czy się bzykacie?"
Daria z Gdańska dostaje pytania o wnuki, choć sama może mieć jeszcze dzieci. Otoczenie jest już jednak zainteresowane planami rozrodczymi jej nastoletniej córki. A konkretnie: 12-letniej dziewczynki. Inaczej mówiąc: dziecko jest pytane o to, kiedy będzie miało dzieci.– Z racji tego, że dość szybko zaczęła dojrzewać, wygląda na starszą, więc zdarzają się pytania o ślub i dzieci. Najlepszy ubaw mam z min starszych pań, jak moje dziecię z k*****ami w oczach odpowiada, że ciężko będzie jej z żoną mieć wspólne dziecko. Zaraz mamy spokój – śmieje się Daria. I od razu dodaje: – Ja jej tego nie uczyłam.
Weronika (imię zmienione) ze Szczecina, osoba bezdzietna z wyboru, babcią nie będzie, ale ma wyrobioną opinię na pytania otoczenia o powiększanie rodziny. Mówi wprost: budzą jej niesmak.
Kobieta uważa, że tego typu wścibstwo trzeba wypalać żelazem. Podstawą jest cięta riposta. – A czy może chcesz zaproponować, w jakiej pozycji ten wnuk powinien być robiony? Może chcesz uczestniczyć w akcie prokreacji, żeby na bieżąco dawać cenne wskazówki? – podaje przykłady odpowiedzi.Dla mnie pytania w stylu: "Kiedy dziecko? " albo "Kiedy wnuk?" brzmią tak samo, jakby ktoś się zapytał: "Przepraszam, czy się bzykacie?" albo "Przepraszam, czy twoje dzieci się bzykają dostatecznie często?". To jest dokładnie ten sam poziom braku taktu i wpieprzania się w nie swoje sprawy.
Bywa jednak, że trudno zareagować, gdy coś się dzieje. Tak było w przypadku Marty mieszkającej na co dzień w Berlinie, która przyjechała odwiedzić mamę. Gdy poszły razem do sklepu, wpadły na dawno niewidzianą, daleką znajomą mamy. Znajoma najwyraźniej uznała, że miejsce publiczne jest odpowiednie do tego, by rozpocząć dyskusję o intymnej sferze życia kobiety, której wcześniej nie widziała na oczy. Marta zaniemówiła.
Przywitały się, ja powiedziałam dzień dobry i się nie odzywałam, w końcu ja jej nie znam, to znajoma mojej mamy.
No i ta znajoma w drugim zdaniu od razu, czy mama ma wnuki i ile. Moja mama ma dwoje dzieci po trzydziestce, bezdzietne. Widać było, że pytanie ją skrępowało, coś tam odpowiedziała, że nie.
A ja się czułam chyba jeszcze gorzej, bo stałam obok traktowana jak ściana, kiedy jakaś obca baba wypytuje moją mamę o moje prywatne życie.
Strasznie miałam ochotę jej odburknąć, że mam ciekawsze rzeczy do robienia w życiu, ale nawet na mnie nie patrzyła, więc mnie zatkało z oburzenia.
Wnuki niepoczęte
Aneta (imię zmienione), mieszkanka stolicy, niejednokrotnie była pytana o to, kiedy jej latorośl zostanie matką. Córka Anety ma 23 lata i w najbliższej przyszłości w ciążę zachodzić nie zamierza. A ponieważ ciekawskim zdarza się nagabywać Anetę przy córce, córka odpowiada im sama.Młoda kobieta zamyka im usta stwierdzeniem, że przebywanie w towarzystwie 6-letniego brata jest najlepszym środkiem antykoncepcyjnym.
Ewa ze Szczecina, mama trójki dorosłych dzieci, jest asertywna bez żartów. Na pytania o wnuki odpowiada, że to sprawa jej dzieci. Jednak niektórzy życzliwi nie odpuszczają. Drążą. Objaśniają Ewie – powtórzmy: matce trójki dzieci, która co nieco o tym wie – że "zegar tyka".
Monika z Bielska-Białej, również mama trojga dorosłych dzieci, przyjęła podobną strategię. Na pytania ciekawskich, kiedy zostanie babcią, szczerze odpowiada, że czeka na wnuki, jednak decyzja o tym, czy i kiedy się pojawią, należy do jej dzieci.Czy chciałabym być babcią? Bardzo! Ale jestem przygotowana na to, że nie będę. Ważniejsze jest szczęśliwe życie mojej kochanej trójcy, niż moje marzenia czy widzimisię otoczenia.
Niekończąca się opowieść
Agnieszka z Poznania, matka dwóch dorosłych synów, na pytanie o wnuki jest już przygotowana. – Mój starszy syn planuje z dziewczyną dzieci, więc szczerze mówiąc nie mogę się doczekać. Młodszy nie planuje, więc tematu nie podnoszę. A gdyby ktoś zapytał, odpowiedziałabym zgodnie z prawdą – mówi kobieta.Następnie czyni ważne zastrzeżenie. – Gdyby były jakieś problemy z zajściem w ciążę, uzgodniłabym z synowymi, co mam odpowiadać, by nie czuły dyskomfortu – dodaje.
Olga jest babcią, ale dobrze pamięta czas, gdy rodzina i znajomi dopytywali, kiedy będzie miała wnuka. Otoczenie uznało, że zielonym światłem dla wyrażania tej ciekawości jest ślub syna Olgi. Bo skoro młodzi się zaobrączkowali, to już można pytać. – To ich prywatna sprawa – powtarzała im jak mantrę.
Wydawałoby się, że teraz, gdy Olga jest babcią małej dziewczynki, powinna mieć to z głowy. Nic bardziej mylnego. – Czasem słyszę komentarze, że "młodzi, zdrowi, powinni mieć drugie" – irytuje się kobieta. Reaguje podobnie jak przed narodzinami wnuczki. – Odpowiadam, że to nie moja sprawa. Ani nikogo innego – kwituje.
Czasami dopytywanie mam o plany rozrodcze ich dorosłych dzieci toczy się za ich (dzieci) plecami. Tak jest w rodzinie Marii (imię zmienione) z Podkarpacia. Maria nie znalazła nikogo, z kim chciałaby zajść w ciążę, ale też – podkreśla – nigdy nie miała parcia na macierzyństwo. Wykonania zadania nie zamelduje też raczej jej trans siostra, która ma już za sobą uzgodnienie płci. Siostra ma też narzeczoną. – Na dzieci się nie zanosi. Mają koty – opisuje Maria.
Cierpliwość, która się kończy
Małgosia z łódzkiego, która uważa, że młodsze kobiety pytaniem o wnuki czasami próbują jej dopiec, traci już cierpliwość: – A co komu do tego? Mam ochotę odpowiedzieć "g**no cię to obchodzi".Mama trzydziestoletniej Iwony z Kaszub jest już babcią, ale za sprawą innego dorosłego potomka, a nie wolnej od dzieci (childfree) córki. Do akcji wkroczyła krewna.
– Niedawno dostałam serię pytań od ciotki w obecności mamy, kiedy uczynię matkę babcią drugi raz i czy już ktoś się do mnie zaleca. Ucięłam temat: ja absolutnie żadnych dzieci mieć w tym wieku nie zamierzam, poza tym od ponad 5 lat jestem w związku z kobietą, o czym mama wie – relacjonuje Iwona. Ciąg dalszy nie nastąpił.
Anna z Czeladzi – ta, która na pytania o pojawienie się wnuka odpowiadała "Jak mi zrobią, to będę mieć" – teraz już jest babcią. Jednak pojawienie się malucha nie ucięło pytań ciekawskich. Nieco zmieniła się tylko ich forma.
– Teraz pytają, kiedy będzie następny wnuk... – mówi kobieta. Ale odpowiada niezmiennie: – Jak mi zrobią, to będę mieć.
Napisz do autorki: anna.dryjanska[at]natemat.pl