"Chciał pan odpowiedź, ma pan odpowiedź". Starcie z Tuskiem nie poszło po myśli pracownika TVP

Jakub Noch
Udział w niedzielnej konferencji prasowej Donalda Tuska raczej nie poszedł po myśli TVP Info. Pracownik stacji Jacka Kurskiego chciał zagiąć nowego przewodniczącego Platformy Obywatelskiej w sprawie 500+ oraz rzekomego nepotyzmu w gdańskiej PO, ale Tusk miał na to kilka odpowiedzi w swoim stylu.
Fot. Piotr Molecki/East News
W niedzielne południe Donald Tusk przez ponad półtorej godziny odpowiadał na pytania dziennikarzy z najróżniejszych redakcji. Gdy pierwsza konferencja po powrocie do polityki krajowej dobiegała końca i Tusk już odchodził od mikrofonu, z pytaniami zgłosił się jeszcze pracownik stacji Jacka Kurskiego. – Bez TVP Info nie ma konferencji! – stwierdził wymownie Tusk, wrócił na mównicę i wysłuchał pytań.


Tusk kontra pracownik TVP Info

– Chciałbym zapytać przede wszystkim o słowa prof. Rzońcy, który kilka miesięcy temu mówił o tym, że 500+ powinno zostać zlikwidowane. Pan teraz się z tych słów wycofuje, pan mówi, że nie powinno być zlikwidowane. Czy pan prof. Rzońca będzie dalej doradcą? – zapytał Michał Dudzik z TVP Info.

– Czy mógłby pan powtórzyć pytanie? Bo mam kłopoty ze zrozumieniem frazy, że "wycofałem się ze słów prof. Rzońcy". Moje nazwisko: Donald Tusk. Jestem skromnym magistrem, gdzie mi tam do profesora... Nie mam żadnego prawa wycofywać się z jego słów, bo są jego słowami – odparł Donald Tusk.
Wtedy pracownik TVP Info zwrócił uwagę, że prof. Andrzej Rzońca był doradcą Platformy Obywatelskiej. Na to Tusk odpowiedział, że jego doradcą ten ekonomista nie jest. – Ale był Platformy doradcą – kontynuował Dudzik. – Chciał pan odpowiedź, ma pan odpowiedź – skwitował nowy szef PO.

"Czy łajdactwa, które się dzieją na naszych oczach, można przykryć i zmanipulować tego typu technikami dziennikarskimi?"

To nie było jednak ostatnie pytanie przygotowane przez pracownika TVP Info. – Pana syn Michał Tusk pracuje w spółce w Gdańsku, w ZTM-ie. Skoro tam w Gdańsku rządzi Platforma, czy to też nie jest nepotyzm w pana mniemaniu? – usłyszeliśmy z ust Dudzika.

– A niech pan spróbuje sam odpowiedzieć na to pytanie. Jakby pan to pytanie uzupełnił jakąś szczegółową informacją – gdzie pracuje mój syn, z jakimi kwalifikacjami, czy to jest spółka Skarbu Państwa, ile zarabia... Czy może pan mi powiedzieć, ale tak z ręką na sercu, ile pan zarabia miesięcznie? Ja mogę powiedzieć, ile ja zarabiam. Nie ma problemu – odpowiedział Donald Tusk.

– To nie jest kwestia – ripostował Dudzik. – Wydaje mi się, że to jest kwestia... Mój syn z wyższym wykształceniem – uniwersytet, studia na politechnice, socjolog 20 lat zajmujący się transportem w Gdańsku – jest de facto urzędnikiem ds. merytorycznych dotyczących spraw komunikacji w Gdańsku. Zarabia netto poniżej 3 tys. zł miesięcznie. Chce pan to nazwać nepotyzmem? – pytał szef PO pracownika TVP info.

– Ja się pytam pana... – ciągnął Dudzik. – A ja się pytam pana! – naciskał Tusk. Wówczas przedstawicielowi TVP jakby zabrakło argumentów, a polityk tylko wykorzystał jego milczenie.

– Właśnie o tym mówię cały czas, o tym niewiarygodnym wręcz zakłamaniu. Czy naprawdę myśli pan, że łajdactwa, które się dzieją na naszych oczach, można przykryć i zmanipulować tego typu technikami dziennikarskimi? Jeśli ma pan naprawdę takie poczucie zawodowej przyzwoitości, proszę zrobić uczciwy, drobiazgowy i szczegółowy materiał o tym, w jaki sposób mój syn został urzędnikiem w Gdańsku – mówił Tusk.

Dowiedz się więcej o powrocie Donalda Tuska do polityki krajowej: