Anglicy biją rekordy i chcą wygrać Euro 2020. Niezwykły wyczyn, tylko Polacy ich zaskoczyli

Krzysztof Gaweł
Reprezentacja Anglii jako pierwsza drużyna w historii nie straciła gola w pierwszych pięciu meczach finałów mistrzostw Europy. Od kiedy turnieje finałowe odbywają się w rozbudowanej formule, nikt nie był w stanie grać tak skutecznie w defensywie. Nic więc dziwnego, że na Wyspach widzą w drużynie Garetha Southgate'a głównego faworyta do zwycięstwa w turnieju.
Anglicy uchodzą za wielkich faworytów Euro 2020 i spodziewają się triumfu Fot. ALESSANDRO GAROFALO/AFP/East News
Anglicy swój udział w Euro 2020 rozpoczęli od wygranej z wicemistrzem świata Chorwacją na Wembley 1:0. To był długo wyczekiwany mecz i długo wyczekiwane zwycięstwo, które otworzyło marsz Trzech Lwów do półfinału ME. W drugim spotkaniu fazy grupowej zespół miał pod górkę, ale udało się zremisować 0:0 ze Szkotami, którzy wychodzili z siebie, by pokonać odwiecznego rywala.

Później przyszło kolejne cenne zwycięstwo - 1:0 z Czechami - które dało triumf w grupie i awans do fazy pucharowej. Tutaj dopiero zobaczyliśmy siłę zespołu Garetha Southgate'a, który ograł na Wembley Niemców 2:0 (pierwszy raz od 55 lat na dużej imprezie), a później ruszył do Rzymu, gdzie w ćwierćfinale efektownie ograł Ukrainę aż 4:0. To był pokaz siły.


Reprezentacja Anglii jako pierwsza w historii nie straciła gola w pięciu pierwszych meczach finałów ME. W przeszłości zdarzało się już, że zespół docierał do finału Euro bez straty gola, ale to było przed epoką, gdy w turnieju nie rozgrywano jeszcze fazy grupowej. Dziś impreza znacznie się rozrosła, do złota prowadzi siedem kolejnych gier, Trzy Lwy pięć mają za sobą. Bilans? Cztery zwycięstwa, jeden remis i opinia wielkiego faworyta.

I to nie tylko dlatego, że oba półfinały i finał odbędą się na Wembley, nie dlatego, że zespół gospodarzy gra znakomicie, a Harry Kane wreszcie zaczął trafiać. Tylko dlatego, że ma żelazną defensywę, która w 2021 roku tylko raz pozwoliła rywalom trafić do siatki. Co ciekawe, zwłaszcza dla polskich fanów, działo się to na Wembley 31 marca 2021 roku.

Anglicy podejmowali w ramach eliminacji MŚ Polskę, prowadzili 1:0, ale w 58. minucie fatalny błąd popełnił John Stones. Piłkę przejął Arkadiusz Milik, zagrał do Jakuba Modera, a nasz 21-letni pomocnik trafił do siatki Trzech Lwów. Biało-Czerwoni przegrali ten mecz 1:2 - gola strzelił nam w końcówce inny defensor, Harry Maguire - ale jak pisały media "wstydu nie było".

Nikt nie mógł się wówczas spodziewać, że trzy miesiące później nasz wynik będzie miał wymiar symboliczny. Anglia wygrała w 2021 roku 9 z 10 rozegranych meczów, straciła raptem jednego gola i zmierza po finał ME. Po raz ostatni piłkarze Trzech Lwów przegrali w listopadzie 2020 roku (0:2 z Belgią), spisują się znakomicie i celują w tytuł. W finale Euro nie grali jeszcze nigdy w historii.
Czytaj także: "Yes we Kane!". Anglia fetowała do bladego świtu awans do półfinału Euro 2020