Prezydent Poznania publicznie podczas debaty powiedział "wy***ć". Jest decyzja policji

Agata Sucharska
Prezydent Poznania Jacek Jaśkowiak publicznie użył niecenzuralnego słowa "wy***ć". Słowo padło podczas debaty "Język w kryzysie", która odbyła się pod koniec lutego. Wulgaryzm posłużył samorządowcowi do opisu haseł, które pojawiły się podczas ubiegłorocznego Strajku Kobiet. Wiele osób chce jego ukarania, jednak policja nie zdecydowała się skierować sprawy do sądu.
Prezydent Poznania powiedział "wy***ć" podczas debaty. Nie zostanie ukarany. Fot. Agata Grzybowska / Agencja Gazeta
Sprawa użycia przez Jacka Jaśkowiaka niecenzuralnego słowa w przestrzeni publicznej była badana przez policję. Debata "Język w kryzysie" dotyczyła wypowiedzi kobiet, które padały podczas Strajków Kobiet jesienią ubiegłego roku. Podczas transmisji programu w mediach społecznościowych miasta wulgaryzm prezydenta Poznania nie został wyciszony.

– Wielu z nas towarzyszy poczucie, iż żyjemy, nie czując pod stopami ziemi, dławiąc się słowami jak ciężkim powietrzem. Kiedy więc jesienią ubiegłego roku na placach i ulicach rozległy się gniewne "wy***ć", odniosłem wrażenie, że to nie tylko kobiety bronią się przed bezlitosnym prawem, ale broni się również język – mówił wówczas.


– Wulgarną ekspresję zrozumieć można jako rozpaczliwe wotum nieufności wobec kompletnie zużytych języków publicznych, z których pomocą nie da się już niczego wynegocjować. Jako nieomal jedyne słowa o wyraźnym znaczeniu, niezrakowaciałe pod wpływem władzy, propagandy, mediów – dodał samorządowiec.
"Gazeta Wyborcza" dowiedziała się, że policja nie zdecydowała się w związku z tą wypowiedzią na skierowanie sprawy do sądu. Funkcjonariusze argumentowali, że była to telewizyjna debata na temat języka polskiego, jego wulgaryzacji w przestrzeni publicznej, a prezydent w ramach swojej wypowiedzi użył cytatu.

– Policjanci z komisariatu na Starym Mieście przeprowadzili analizę prawnokarną. Uznali, że nie można tego zakwalifikować jako wykroczenia, ponieważ forma cytatu nie podlega karalności. Dlatego policja odstąpiła od skierowania wniosku do sądu – powiedział gazecie rzecznik wielkopolskiej policji Andrzej Borowiak.

To postanowienie zostało zaskarżone do komendanta miejskiego policji, a ten uznał, że postępowanie w komisariacie zostało przeprowadzone prawidłowo, zaś decyzja policjantów miała oparcie prawne i wobec tego oddalił skargę. Oficjalne pismo z rozstrzygnięciem sprawy nie zostało jeszcze przesłane do Urzędu Miasta.

Sprawa żony prezydenta Jaśkowiaka

Problemy prawne w związku z publicznym użyciem wulgaryzmów miała też żona prezydenta Poznania. W 2017 r. Joanna Jaśkowiak podczas Strajku Kobiet słowami "jestem wkur..." podsumowała rządy Prawa i Sprawiedliwości.

Jaśkowiak została oskarżona o publiczne wykrzykiwanie wulgarnych słów w miejscu publicznym. Sąd pierwszej instancji wyznaczył grzywnę w wysokości 1 tys. zł, ale żona prezydenta Poznania odwołała się od tego wyroku. Sąd Okręgowy uniewinnił ją. Obecnie Joanna Jaśkowiak jest radną w swoim mieście, zdobyła 30 tys. głosów.
Czytaj także: "Wulgaryzm był jedynie środkiem". Sąd Okręgowy w Poznaniu uniewinnił "wkur..." Polki

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut