Dokonał niemożliwego i pogodził kluby w Sejmie. Kim jest prawnik, który ma zastąpić Bodnara

Katarzyna Zuchowicz
Pięć razy Sejm podchodził do wyboru Rzecznika Praw Obywatelskich i za każdym razem kończyło się porażką. Tym razem ma być inaczej. Prof. Marcin Wiącek, prawnik z UW i jedyny kandydat na to stanowisko, został wybrany przez Sejm na następcę Adama Bodnara. Wybór posłów musi jeszcze zatwierdzić Senat. Kim jest i jak to się stało, że właśnie jego nazwisko znalazło się w grze?
Kandydat na Urząd Rzecznika Praw Obywatelskich profesor Marcin Wiącek Fot. Sławomir Kamiński / Agencja Gazeta


Przypomnijmy. Kadencja prof. Adama Bodnara upłynęła we wrześniu ubiegłego roku. Miesiącami kluby parlamentarne nie były w stanie porozumieć się w sprawie nowego RPO, a polityczne kandydatury zgłaszane przez PiS za każdym razem budziły strach i kpiny, nie mówiąc o tym, że kończyły się tak, jak w przypadku senator Lidii Staroń – niedowierzaniem, że takie polityczne propozycje w ogóle padły.


Dr hab. Marcin Wiącek, kandydat opozycji, w połowie czerwca poległ w starciu z senator Staroń. – To wyrok demokracji. Demokracja zadziałała tak, jak trzeba, kandydat, który uzyskał większość głosów, zwyciężył – zareagował na porażkę, co ujęło szefa klubu PiS, bo Ryszard Terlecki stwierdził potem, że zachował się z klasą.

Dziś profesor Uniwersytetu Warszawskiego, ekspert ds. praw człowieka i spraw konstytucyjnych, wrócił na pole bitwy o stanowisko RPO i wygrał ją bez problemu. Największe kuby parlamentarne, łącznie z PiS, które forsowało Lidię Staroń, zgodnie, jak nigdy, udzieliły mu poparcia. Jedynie Konfederacja do końca była sceptyczna.
6 lipca Marcin Wiącek został pozytywnie zaopiniowany przez sejmową Komisję Sprawiedliwości i Praw Człowieka, co już wtedy wywołało falę euforycznych komentarzy.

PiS: Nie jest to kontrowersyjny kandydat


– Poparcie większości klubów w Sejmie gwarantuje, że na pewno parlament wybierze pana Marcina Wiącka na Rzecznika Praw Obywatelskich. Myślę, że w sytuacji, kiedy poparcie dla niego jest z wielu stron, daje to rękojmię dobrego sprawowania tej funkcji, jednocześnie w sposób, który nie będzie budził kontrowersji – mówił nam we wtorek Marek Ast, poseł PiS, przewodniczący Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka.

Profesora oceniał w samych superlatywach, choć poprzednim razem PiS przecież go odrzuciło. Jeszcze kilka dni temu Ryszard Terlecki zapowiadał, że PiS go nie poprze.

– Nie jest to kontrowersyjny kandydat, który w jakiś sposób dzieli. Do tej pory nie było z jego strony śladu zaangażowania w politykę po jednej, czy drugiej stronie. Jeśli chodzi o kompetencje i przygotowanie to kandydatura pana profesora jest bardzo dobra. Dobrze wypadł na Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka. Wyczerpująco odpowiadał na poruszone kwestie. Nie ukrywał pewnych kontaktów i współpracy z dotychczasowym rzecznikiem, ale to też może być atut przy wykonywaniu tej funkcji – komplementował go w rozmowie z naTemat Ast.

Dlaczego PiS zmieniło zdanie? – W poprzedniej turze mieliśmy zgłoszoną kandydaturę pani Lidii Staroń i w naturalny sposób ją popieraliśmy. Gdyby nie było zgłoszenia jej kandydatury, to kto wie, czy już wówczas nie doszłoby do porozumienia? – odpowiedział poseł PiS.

Ta zmiana wielu jednak zaskoczyła. Tak jak sam fakt, że kandydat na Rzecznika Praw Obywatelskich, połączył polityków obu stron, co w dzisiejszej Polsce wydaje się niezwykłe i kompletnie nierealne. – To małe zwycięstwo całej opozycji. I porażka Konfederacji – podkreśla w rozmowie z naTemat posłanka KO Katarzyna Lubnauer.

O prof. Wiącku mówi: – Jest kompetentny, ma wiedzę prawniczą, jest fachowcem, z którym wcześniej nie współpracowaliśmy. Jego plus polega na tym, że on dla nas wszystkich jest człowiekiem z zewnątrz, ze świata nauki i uczelni, niezależnym. On nie ma być rzecznikiem żadnej z partii politycznych, tylko rzecznikiem ludzi. Wierzę, że daje nam gwarancję, że będzie niezależny.

PSL zgłosiło kandydaturę prof. Wiącka


I za pierwszym razem, i teraz, kandydaturę prof. Wiącka zgłosił klub KP-PSL. Poparły go wszystkie ugrupowania opozycyjne z wyjątkiem Konfederacji. – Mówiłem konsekwentnie, że prof. Marcin Wiącek jest najlepszym kandydatem na Rzecznika Praw Obywatelskich. Dziś okazuje się, że w trakcie poprzedniego głosowania w Sejmie w sprawie  RPO to Porozumienie miało rację – stwierdził też teraz Jarosław Gowin.

Skąd w ogóle się wziął? Jak PSL go "wynalazło"? Według przekazów medialnych to Marek Sawicki z PSL, który współpracował z nim przez lata, miał zaproponować rozważenie jego kandydatury.

Krzysztof Paszyk, poseł PSL, który forsował kandydaturę Wiącka, i został sprawozdawcą Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka, opowiada nam, że w ubiegłym roku jego partia rozesłała do wszystkich uczelni w Polsce pisma w sprawie kandydata na RPO.

– Dążyliśmy do tego, żeby środowisko akademickie wskazało kandydata na Rzecznika Praw Obywatelskich i oficjalnie, jako klub, prezes Władysław Kosiniak-Kamysz zwrócił się z taką propozycją do wszystkich uczelni w kraju. Nie szukaliśmy spośród polityków. Chcieliśmy odwołać się do autorytetów wywodzących się ze świata nauki, a konkretnie z wydziału prawa. Prof. Wiącek, po pani mecenas Zuzannie Rudzińskiej-Bluszcz, od samego początku był wskazywany jako ten, który ma bardzo dobre kwalifikacje, aby być RPO. Podkreślano zwłaszcza jego dorobek związany z kierowaniem Zakładem Praw Człowieka – mówi naTemat.

Poseł PSL twierdzi, że prof. Wiącka wskazał Wydział Prawa UW jako jedną z osób z najlepszymi kwalifikacjami. – Od samego początku byliśmy konsekwentni, że to wydziały prawa i administracji uczelni wyższych powinny wskazać kandydata. Po tym, jak kandydatura pani mecenas kilkukrotnie nie zdobyła większości, podjęliśmy starania, by prof. Wiącek stał się kandydatem na RPO. Za pierwszym razem było blisko. Teraz dobrze, że odpowiedzialność zwyciężyła ponad rachuby, interesy i uprzedzenia poszczególnych partii politycznych – opowiada. Podobno prawnika nie trzeba było namawiać. – Jest człowiekiem niezwykłej odpowiedzialności i za własne decyzje, i za to co dzieje się w przestrzeni publicznej. Jeśli taką propozycję otrzymał, zachował się niezwykle odpowiedzialnie. Możemy być pewni, że będzie rzecznikiem spraw Polek i Polaków, a nie idei, czy nurtów politycznych. On będzie skupiał się na tym, by rozwijać ten urząd i czynić go jeszcze bardziej przyjaznym, by zwiększyć liczbę delegatur, ta aby urząd był dostępny na rubieżach Polski. Nie mam wątpliwości co do tego, że będzie niezależny – podkreśla Krzysztof Paszyk.

Ekspert od praw człowieka i spraw konstytucyjnych


Marcin Wiącek, rocznik 1982, od 2009 roku jest nauczycielem akademickim na Wydziale Prawa i Administracji UW. W latach 2009–2017 był zatrudniony w Katedrze Prawa Konstytucyjnego WPiA UW. Od 2017 roku pełni tam funkcję Kierownika Zakładu Praw Człowieka. Mówiąc bardzo ogólnie jest ekspertem od praw człowieka i spraw konstytucyjnych.

– Z prof. Bodnarem reprezentują ten sam wydział prawa tej samej uczelni. Myślę, że doskonale się znają – przyznaje poseł Paszyk.
Marcin Wiącek zapowiedział pełne poszanowanie zasad niezawisłości i bezstronności. – Jeżeli pojawi się wakat na stanowisku zastępcy RPO, będę się kierował wyłącznie kompetencjami. Dla mnie obojętne są poglądy polityczne – mówił. Podczas posiedzenia Komisji Sprawiedliwości i Praw Człowieka powiedział: – Będę korzystał ze swoich kompetencji w taki sposób, aby Polki i Polacy, a także cudzoziemcy podlegający polskiej jurysdykcji, byli przekonani, że w Biurze RPO posiadają niezależnego adwokata swoich spraw.

Mówił też, że zwróci się do komendanta głównego policji z prośbą o spotkanie w sprawie standardów zabezpieczania zgromadzeń, zwłaszcza w kwestii zatrzymań podczas pokojowych demonstracji. Zorganizuje cykl seminariów i konferencji nt. aktualnych problemów ochrony środowiska i klimatu. Obejmie "szczegółowym monitoringiem problematykę deficytu pomocy społecznej udzielanej osobom z niepełnosprawnościami, ludziom w kryzysie bezdomności i seniorom".

– Oceniam go bardzo pozytywnie. Proszę przyłożyć go do poprzednich kandydatów. Przecież to jest bardzo pozytywna postać. Nie jest posłem, nie jest senatorem, nie był ministrem, ani wiceministrem. Nic z tych rzeczy. Ma kwalifikacje. Czego jeszcze można chcieć? Dlaczego ma politykować? Jest normalnym człowiekiem. U mnie nie budzi żadnych kontrowersji. Trzymam za niego kciuki. Moim zdaniem będzie dobrze. Miejmy taką nadzieję – mówi nam jeden z prawników z UW.

– W życiu uniwersyteckim konkretny, obowiązkowy, punktualny, spokojny, merytoryczny – wymienia jeszcze cechy profesora. – Nie sądzę, żeby studenci go nie lubili. Gdybym był jego studentem, to bym go lubił – śmieje się nasz rozmówca.

Uważa, że to polityka skłoniła PiS do poparcia prof. Wiącka. – Myślę, że wizerunkowo byłoby im ciężko ponieść taką porażkę. Chcą się od tego jakość uchronić – uważa.

KO: Nie jest upolityczniony


Przypomnijmy, w pierwszej turze glosowań Wiącka poparły kluby Koalicji Obywatelskiej, Lewicy, PSL, a także koła Polska 2050 i Polskie Sprawy. Teraz jest podobnie. "Jako Kolegium Klubu podjęliśmy decyzje o poparciu prof. Marcina Wiącka na kandydata na Rzecznika Praw Obywatelskich" – poinformował na Twitterze szef klubu Cezary Tomczyk. Klub KO zaprosił nawet prof. Wiącka na spotkanie wyjazdowe. – Był na tym spotkaniu i kompetentnie odpowiadał na wszystkie pytania posłów. Oczywiście nie jest tak, że ze wszystkimi jego odpowiedziami w 100 proc. byśmy się zgodzili. Ale pan Wiącek jest przykładem kandydata kompromisu, nie jest kandydatem politycznym. Nikogo w pełni nie zachwyca, ale wszyscy będą mieli poczucie, że zapewnili obywatelom Rzecznika Praw Obywatelskich, który nie jest upolityczniony, nie jest zaangażowany po którejś ze stron i będzie bronił ich interesów – podkreśla w rozmowie z naTemat posłanka KO Katarzyna Lubnauer.

Czy zaskoczyło ją poparcie PiS dla kandydata opozycji? – Myślę, że nie. PiS chyba dojrzało do myśli, że jest to jeszcze jeden front, który otworzyliby w sporach z instytucjami UE, że kiedy jest powiązanie praworządności z funduszami jest to ryzykowne – uważa.

Wskazuje, że nie wiadomo, jakie prof. Wiącek ma poglądy w sprawach światopoglądowych. – Nie był aktywny w strefie PR-owej, nie chodził po mediach, więc PiS zdecydował się, że może go poprzeć bez szkody w swoim twardym elektoracie. Mnie to cieszy, bo zadaniem polityków jest czasami iść na kompromisy, jeśli jest to interes obywateli. W przypadku panów Wróblewskiego i Wawrzyka oraz pani Staroń, byłoby to działanie na niekorzyść obywateli. W przypadku pana Wiącka wierzę, że będzie to działanie dobre – ocenia posłanka KO.