Ta część ciała to zaskakujące źródło kompleksów Polek. Kobiety, pora uwolnić kolana

Ola Gersz
Kompleksy na punkcie piersi, nosów czy nóg nikogo nie dziwią. Ale kompleks kolan? Niektórym może się to wydawać absurdalne, ale to realny problem, co pokazała akcja #KolanemWOko na Instagramie. Wiele kobiet od lat poci się w upale w długich spodniach lub spódnicach, bo boi się pokazać kolana. Stylista Adam Chowański, inicjator akcji, bez ogródek mówi, dlaczego kolana są kontrowersyjne i kto jest winny naszego kolanowego kompleksu. I nie tylko tego.
Kolana to źródło kompleksów wielu kobiet Fot. Pexels / Karolina Grabowska
Jakie są kolana?

Kolana są najróżniejsze: duże, małe, odstające, z bielactwem, bliznami po operacjach, siniakami, łuszczycą. Kolana są również na cenzurowanym.

Dlaczego?

Między innymi dlatego, że wymyślne clickbaity w mediach zatruwają nam mózgi. Niedawno portale ekscytowały się zdjęciem Anny Lewandowskiej w szortach na trybunach podczas Euro 2020. Tytuły brzmiały: "Odważna kreacja". Czyli pokazywanie kolan wymaga odwagi? Do tej pory sądziłem, że odwagą można nazwać np. wstawienie się za kimś atakowanym w miejscu publicznym, a nie pokazanie normalnej części ciała. Niedługo potem na podobny gest "odważyła się" Beata Kozidrak i nagłówki były podobne. Nieważne, czy kolano jest młode, czy dojrzałe, kobiece, czy męskie – zawsze budzi kontrowersje. Ale skądś to się wzięło.


Starsze pokolenie uważa, że pokazywać kolan po prostu nie wypada. Ma to chyba związek z (głęboko zakorzenioną w naszej świadomości) "grzesznością” ludzkiego ciała. Również piewcy zasad rodem z dworów królewskich wmawiają nam, że to jest niestosowne. Specjalistki i specjaliści od savoir-vivre, którzy próbują nakłaniać Polaków do stosowania kodów ubioru panujących w wyższych sferach, głoszą m.in., że krótkie spodnie nie przystoją eleganckim mężczyznom. W mojej ocenie to absurdalne, nieżyciowe zasady. Umysły osób mających problem z krytycznym myśleniem są zatruwane głupotami i stąd lęk przed, chociażby odsłonięciem kolan. Ale istnieje też inna jego przyczyna.

Jaka? Chociaż chyba domyślam się odpowiedzi.

Standardy piękna i wyidealizowane ideały. Patrzymy na wyretuszowane zdjęcia kolan bez zmarszczek, fałdek, zgięć i potem uważamy, że perfekcyjne kolana są jak odlane z plastiku u lalki Barbie. Gdy porównujemy się z fikcyjnymi wzorcami, rodzą się w nas kompleksy. Jesteśmy na straconej pozycji, bo nigdy nie wygramy z fikcją. Mamy wdrukowane, że coś jest nie tak, a przecież kolana są po prostu różnorodne.

Często to słowa bliskich – matki, rodzeństwa, przyjaciół – mogą wyrządzić krzywdę i przez całe życie borykamy się z problemem, którego tak naprawdę nie ma. W szafie jednej z moich klientek rzucił mi się w oczy brak spódnic i sukienek. Gdy zapytałem ją o powód, odpowiedziała, że wstydzi się pokazywać kolan. Zdradziła mi, że jako dziecko usłyszała od siostry, że jej kolana są brzydkie i odstające. Przez 30 lat je ukrywała, mimo że miała najzwyklejsze, najbardziej "kolanowe" kolana na świecie.

Twoja akcja #KolanemWOko na Instagramie zachęciła kobiety do pokazania kolan. Przeglądając zdjęcia na InstaStories na Twoim profilu byłam zaskoczona, że aż tak wiele Polek ma kolanowy kompleks.

Ja też! Jako osoba z zewnątrz uważałem czepianie się kolan za jakiś absurd. Akcja #KolanemWOko powstała spontaniczne, gdy zaobserwowałem jak wiele kobiet latem zasłania swoje kolana. Nie zdawałem sobie sprawy ze skali tego kompleksu, zanim nie zainicjowałem hasztagu i nie otrzymałem dziesiątek zdjęć oraz historii. Nie spodziewałem się, że trafię na eksplodującą bombę. #KolanemWOko zachęciło kobiety do odsłonięcia kolan?

Ta akcja ośmiela kobiety. Niektóre pierwszy raz od 10, 20 lat założyły latem szorty. Piszą do mnie w wiadomościach, że odważyły się je kupić, ale na początku z obawą wychodziły w nich z domu. Najpierw robiły krótkie wycieczki, żeby wyrzucić śmieci, a potem szły na dłuższe spacery w ciągu dnia. Okazało się, że świat się nie zawalił i można mieć kolana na wierzchu.

Z kolei kobiety, które nie mają takiego kompleksu, uświadomiły sobie dzięki #KolanemWOko, żeby nie patrzeć na świat przez pryzmat swoich uprzywilejowanych kolan i dostrzec realny problem, który może dotykać innych. Łaskawszym okiem spoglądają teraz na różnorodność.

Ale nie tylko o kolana tutaj chodzi, prawda?

Kolana to wierzchołek góry lodowej. To tylko jeden z elementów ludzkiego ciała, który jest na cenzurowanym. Ludzie mają wiele kompleksów, bo standardy piękna są bardzo wyśrubowane, szczególnie jeśli chodzi o kobiety. Mężczyźni mogą być zawstydzani przez media i otoczenie co najwyżej przez brak muskulatury albo wielkość członka, a kobiety? Oceniane są: ich waga, wzrost, stopy, cera, piersi, paznokcie, brzuch, uda, pośladki, łydki, ramiona, dłonie, szyje, obojczyki, nosy, kolana... Wszystko! Media, poradniki, świat mody i beauty wmawia im masę problemów. Kobiety są nieustannie zawstydzane. Czujemy się w obowiązku chować i krygować. Słyszymy, że mamy ukrywać "niedoskonałości" i podkreślać "atuty".

Od ponad 11 lat pracuję jako stylista. Na samym początku mojej działalności sam byłem rygorystyczny, mówiłem o eksponowaniu atutów i tuszowaniu "mankamentów". Zatruwałem umysły ludzi wykluczającymi poradami, ale świat się zmienił, ludzie się zmienili i ja się zmieniłem.

Niektórzy zostali jednak w przeszłości i wciąż pielęgnują nieżyciowe, krzywdzące zasady. Wmawiają ludziom, głównie kobietom, domniemane problemy z ciałem. Tymczasem czy to komuś się podoba, czy nie, moda się liberalizuje. Skostniałe zasady dress code’u to archaiczny element przeszłości. Nikt ich nie aktualizował, dlatego cały czas powielamy zasady i schematy sprzed dekad.

Moim zadaniem jest zmienić to myślenie i normalizować ludzkie ciało. Chcę, aby ludzie dostrzegli, że każdy z nas jest odrębnym kanonem piękna. Nie musimy dążyć do żadnego wzorca, który podsuwają nam media. Jako stylista dostaję wiele pytań, jakie kolana i nogi można pokazywać latem. Zawsze odpowiadam tak samo: "Każde kolana kwalifikują się do szortów, krótkich spódnic i sukienek”. Normalizacja ciała nie jest łatwa.

To nie jest bezbolesny proces. Za każdy razem, gdy pokazuję na Instagramie np. kolana z bliznami czy schorzeniami dermatologicznymi, budzę kontrowersje. Dostaję wiadomości od oburzonych, że te kolana są brzydkie i promuję np. "grube kolana". Tymczasem normalizacja ciała właśnie tak musi wyglądać – budzić zaskoczenie, niesmak, obrzydzenie.

Ideały piękna są tak mocno wdrukowane w naszych głowach, że szokuje nas wszystko, co od nich odstaje. Wiele osób – nawet świadomych i otwartych – wciąż nie może zrozumieć, jak można pokazywać coś, co jest w ich mniemaniu nieestetyczne. To nie jest moda na brzydotę, to normalizacja rzeczywistości. Nasze ciała są normalne.

Uświadomienie sobie tego to długi i niełatwy proces, ale warto go rozpocząć.

Tak. Pamiętajmy, że moda nie jest po to, by ukrywać ciała. Każdy z nas ma elementy ciała, które mu się nie podobają, ale to nie znaczy, że musi się chować i skazywać na niedogodności. Akceptacja nie polega na lubieniu – to wyrażenie zgody na stan obecny. Nie muszę kochać swojego ciała, ale mogę je akceptować. Każde ciało zasługuje na to, żeby nie pocić się w 30-stopniowym upale.
Czytaj także: Nie mów nikomu: "Ściągnij to, bo się zgrzejesz". To dlatego ludzie zakrywają nogi i ręce w upał