Na Muchę wylał się hejt za krytykę obiadu za 700 zł. Aktorka prowokuje krytyków
Narzekania Anny Muchy na obiad za 700 złotych w jednej z warszawskich restauracji wywołały fale krytycznych komentarzy w internecie. Aktorka zdaje się jednak nie przejmować hejtem. Na Instagramie zamieściła zdjęcie zadedykowane "hejterom, które okrasiła prowokacyjnym wpisem".
Narzekania Muchy na obiad "na bogato" nie spodobały się internautom, a aktorkę zalała fala hejtu. Celebrytka postanowiła odpowiedzieć krytykom w specyficzny sposób. Na Instagramie zamieściła swoje zdjęcie i podpisała je po angielsku: "Zdrowie wszystkich moich hejterów! Bądźcie cierpliwi, nadchodzi o wiele więcej".
Prowokacja aktorki tylko zaostrzyła nastroje w sieci. "Klasy, skromności i pokory brak. Przerost formy nad treścią Pani Aniu. Szkoda" – stwierdził jeden z użytkowników Instagrama. Ktoś inny zasugerował z kolei, że Mucha… lubi prowokować ludzi.
"Moim zdaniem, ty lubisz mieć tych hejterów, lubisz ich wkurzać i czerpiesz z tego energię. Można być zabawnym i jednocześnie trochę złośliwym, ale jeśli czasami jest to tylko po to, by ludziom dokuczyć i przeradza się w podłość, to już przesada. Widzę, jak nieraz wkurzasz wegan, wierzących, teraz też dałaś ludziom powód z tym narzekaniem na obiad za 700 złotych" – czytamy na Instagramie.
Anna Mucha kontra restauracja
Przypomnijmy, że na publiczną krytykę Muchy odpowiedziała właścicielka luksusowej warszawskiej restauracji Aleksandra Kołtko. W rozmowie z "Faktem" stwierdziła, że Mucha "najwyraźniej nie do końca wiedziała, dokąd się udaje".– Tak, jesteśmy najdroższą restauracją w Polsce… Serwujemy homary, kraby królewskie, langusty, które żyją w naszych siedmiu akwariach morskich oraz kawior, ostrygi (w sezonie 12 gatunków) i inne owoce morza, które od lat sami importujemy do Polski, przywożąc je własnym transportem jeszcze w dniu połowu – tłumaczyła Kołtko.
– Co do jakości ostryg ciekawi nas jakie ostrygi i gdzie jada Pani Anna, u nas zamówiła Gillardeau, Tsarskaya, Pearl Noir oraz specjalnie hodowane ostrygi letnie, wszystkie ostrygi przyjechały tej nocy, więc z całym szacunkiem, nie zjadłaby świeższych ani w Paryżu, Berlinie czy Mediolanie… – przekonywała restauratorka.
Właścicielka lokalu zaznaczyła, że "wszystkie zamówione przez celebrytkę dania są w karcie menu i ceny są widoczne, wiec dziwi nas zaskoczenie kwotą rachunku". – Co do zarzutów odnośnie przesuszenia ryby to ciężko nam się w tej chwili do tego odnieść, gdyby celebrytka zgłosiła uwagę na miejscu moglibyśmy zareagować. Niestety, nie miała odwagi i kelnerowi mówiła, że wszystko smakuje – dodała.
Restauratorka zapowiedziała również w "Fakcie", że może "wystawić korektę faktury", o którą poprosiła Mucha. – Cóż, jesteśmy tylko ludźmi i również popełniamy błędy, być może tym razem się przytrafiło – przyznała. Nazwala również relacje Muchy "klasycznym hejterskim materiałem".
Czytaj także: Anna Mucha niezadowolona z obiadu za 700 zł. Lokal odpowiada: Kelnerowi mówiła, że wszystko smakuje
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut