"Powinnyście dostać wpier***". W Krynicy trzeba było ratować dwie nastolatki na różowym materacu
Trzy dni to dużo czy mało? Odpowiecie, że zależy – i słusznie. A co jak powiemy, że od początku wakacji były zaledwie trzy dni, gdy ktoś w Polsce się nie utopił? W sobotę w Krynicy Morskiej ta statystyka mogła się powiększyć. Dwie nastolatki wypłynęły wieczorem beztrosko na różowym materacu i nie były w stanie wrócić. Tylko przytomność ludzi na plaży je uratowała.
W wodzie siedziało trochę osób, wśród fal wyróżniał się jaskraworóżowy materac. Taki najzwyklejszy, nie za duży. Trzymały się go dwie dziewczyny, które zaczęły powoli odpływać od brzegu.
Minuty leciały, ludzie z wody się zbierali, bo wiatr i fale zaczynały być już typowo wieczorne. A różowy materac nadal majaczył na horyzoncie, niestety powoli coraz dalej niż bliżej od brzegu. Po pierwszych minutach sytuacja zaczęła robić się coraz mniej wesoła. Pierwsze złośliwe i ironiczne komentarze o tym "gdzie ci ludzie pływają, co oni robią" zaczęły zamieniać się w autentyczny niepokój, bo minął kolejny kwadrans, a różowy materac nie był ani trochę bliżej brzegu.
Tak właściwie to oddalił się już za boję graniczną, która sama w sobie i tak jest bardzo daleko. Ewidentnie było widać, że jakakolwiek sensowna kontrola nad różowym materacem została stracona, a nastolatki od ok. 45 minut nie są w stanie ani trochę zmienić swojej pozycji.
Fale co jakiś czas przykrywały materac, że z plaży ledwo było widać jedynie głowy nastolatek.•Fot. naTemat
– Wejście numer 26? Różowy materac, dwie dziewczyny? Mamy już kilka zgłoszeń, zespół już wypływa, ale na miejsce z bazy mamy ok. 20 minut płynięcia. Proszę obserwować sytuację, jeśli to możliwe wysłać parę zdjęć i pilnować, by nikt nie próbował płynąć do nich sam – mówił operator, który potem co kilka minut dzwonił jeszcze parę razy informując o postępach akcji i pytając o aktualny stan na wodzie.
Nastolatki próbowały dopłynąć do bojki, będącej punktem granicznym, by się jej złapać, ale im się to nie udawało. Z plaży było widać jedynie jak coraz mocniej próbują machać nogami, ale na niewiele się to zdało.
Nastolatki próbowały dopłynąć do bojki granicznej, ale nie były w stanie tego zrobić.•Fot. naTemat
Po chwili okazało się, że na skuterze wodnym wcale nie pływali ratownicy, ale dwóch mężczyzn, którzy zostali powiadomieni o sytuacji i zdecydowali się pomóc. Łódź WOPR przypłynęła na miejsce kilkadziesiąt sekund później. Centrala ratowników obserwowała natomiast sytuację przez kamery na plaży.
Fot. naTemat
Grze najczęściej topią się Polacy? W 2020 wyglądało to następująco. Wbrew pozorom nie w morzu (25 ofiar), ani nie w jeziorze (111). Na pierwszym miejscu są rzeki (118). Niechlubne podium zamykają stawy (84), a dalej są zalewy (37). To oficjalne dane zbierane przez Policję, które są aktualizowane na bieżąco.
Uważajcie na siebie i włączcie myślenie. Nie chcecie być w tej statystyce.