Ile gwiazdy disco polo biorą za koncert? "Czasem ktoś się targuje, ale nie schodzimy z ceny"
Polskie gwiazdy disco-polo nie zmniejszyły swoich stawek koncertowych z powodu pandemii. Te największe wciąż inkasują olbrzymie pieniądze za pojedynczy występ – część z nich zdradziła dokładne kwoty "Super Expressowi".
Niezaprzeczalnym królem disco polo jest Zenek Martyniuk, który za pojedynczy koncert dostaje od 25 do 30 tys. złotych. W tym sezonie będzie grywał zarówno w klubach, jak i w plenerze – podobno ma już zajęte wszystkie najbliższe weekendy.
Lider zespołu Boys Marcin Miller powiedział "SE", że zespół nie cieszy się aż takim zainteresowaniem jak przed laty, ale nie ma powodu do narzekania. "Są koncerty, ale nie takie jak kiedyś, nie taka ilość, ale my nie narzekamy. Jest dobrze" – powiedział Miller "Super Expressowi". Za pojedynczy występ jego zespół życzy sobie 30 tys. złotych.
Grupa Mejk ma niższą stawkę za jeden koncert, wahającą się od 16 do 18 tys. złotych, jednak w ich przypadku żadne negocjacje cenowe nie wchodzą w grę.
"Czasem ktoś się targuje, ale nie schodzimy z ceny. Koncerty odbywają się normalnie, więc staramy się nie obniżać zbytnio stawek za występy. Cena za nasz koncert zawiera podatki. Ze stawki musimy opłacić innych muzyków, zatankować busa, wynająć nocleg" – wyliczał Mariusz z zespołu Mejk w rozmowie z "SE".
Do grania za niższe stawki przyznaje się jedynie Sławek Świerzyński z Bayer Full. Przed pandemią wyjściową stawką zespołu było 25 tys. złotych za koncert, jednak teraz mogą wystąpić nawet za "skromną" połowę tej ceny.
"Organizatorzy bardzo się targują. Ceny spadły o połowę. Nie każdy chce się do tego przyznać, ale prawda jest taka, że gra się za dużo mniej niż kiedyś, żeby tylko grać. (...) Występuję za mniej, bo wiem, że muszę przetrwać. Przetrwałem już różne rzeczy i wiem, że napinanie się i trzymanie się sztywnych stawek za wszelką cenę nic nie daje" – powiedział.
"Jedyne co się u mnie nie zmieniło, to wypłaty dla członków zespołu. Dostają swoje sto procent i to się nie zmieniło. To, że dla mnie zostaje 500 zł, nie ma znaczenia, bo mam m.in. Zaiksy i nie narzekam. Mnie zależy, żeby moi ludzie dostawali wypłatę bez względu na to, za jaką kwotę gramy. Zespół jest najważniejszy, a ja zawsze śpiewam z wielką przyjemnością" – dodał.
Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut