Powrót do pracy z wakacji ostro daje ci w kość? Nie jesteś sam – to zespół napięcia pourlopowego

Ola Gersz
Koniec urlopu – zmora każdego pracującego człowieka. Na myśl o powrocie do pracy, czyli codziennej rutyny, którą wyznaczają nam telefony, maile i nadgodziny, robi nam się słabo. I wcale nie jest to przenośnia. Napięć, stanów lękowych, a nawet ataków paniki doświadcza po wakacjach wielu z nas. Ma to nawet oficjalną nazwę: zespół napięcia pourlopowego. O tym, jak sobie z nim radzić i kiedy możemy mówić o poważniejszym problemie, mówi psycholożka i psychoterapeutka Zuzanna Butryn, założycielka Centrum Psychoterapii SENSE w Warszawie.
Powrót do pracy po wakacjach może być stresującym przeżyciem Fot. Pexels / Polina Zimmerman
Dlaczego doświadczamy zespołu napięcia pourlopowego?

Podczas urlopu mamy okazję odetchnąć i odpocząć od codziennych problemów. dlatego powrót do pracy, czyli codziennych obowiązków i rutyny, może być niezwykle stresujący. Możemy doświadczyć stanu napięcia czy stanów lękowych, które mogą objawić się rozdrażnieniem, złością, smutkiem, przygnębieniem czy obniżeniem nastroju. To powszechna reakcja na koniec wakacyjnego odpoczynku – każda praca, nawet jeśli jest naszą pasją, jest w jakimś stopniu męcząca.

Niektórzy skarżą się również na ataki paniki. Czy wtedy powinna zapalić się w naszej głowie czerwona lampka?


Jeśli doświadczamy ataków paniki, to niewątpliwie dzieje się coś poważniejszego. Nie są one już bowiem normą, ale patologiczną reakcją naszego organizmu. Oczywiście taka reakcja niekoniecznie musi być związana z pracą, ale jeśli pojawia się tuż po powrocie z urlopu, to warto to przeanalizować. To dobra okazja, aby przyjrzeć się naszemu środowisku pracy. Co się w nim dzieje, skoro jesteśmy aż tak bardzo zestresowani powrotem? Być może niekoniecznie dobrze radzimy sobie w pracy psychicznie i emocjonalnie albo mamy za dużo obowiązków i czujemy się obciążeni? Ataki paniki są więc sygnałem, żebyśmy zweryfikowali, co dzieje się w naszej pracy.

Jak radzić sobie w takich sytuacjach?

Jeśli doświadczamy stanu napięcia, możemy skorzystać z różnego rodzaju treningów relaksacyjnych: treningu Jacobsona, czyli progresywnej relaksacji mięśni, treningu bezpiecznego miejsca (możemy je znaleźć na YouTube) czy medytacji. Warto jednak pamiętać, że treningu autogennego Schulza, czyli skanowania naszego ciała, nie wykonujemy w przypadku zaburzeń lękowych. Każdy ma inne sposoby na złagodzenie swoich gorszych stanów emocjonalnych i zrelaksowanie się, np. rozmowę z bliskim. Pomocne może być również przyjrzenie się przyczynie naszego napięcia. Może stresuje mnie jakaś relacja zawodowa? Przed powrotem do pracy warto zwrócić uwagę na swoje emocje.

Czy można przygotować się do powrotu do pracy?

Ważne, aby rozplanować urlop na dłuższy czas. Dwa dni nie są urlopem, a jedynie krótką przerwą, podczas której nie zawsze się zregenerujemy. Czas urlopu powinien trwać powyżej tygodnia. Oczywiście zależy to od naszych różnic indywidualnych i tego na ile potrafimy "wyłączyć" naszą głowę. Niektórzy z nas nie potrafią odpoczywać nawet na dwu- czy trzytygodniowym urlopie, bo cały czas jesteśmy mentalnie w pracy.

Czyli kluczowe jest, aby wyłączyć się na wakacjach?

Jest to niezwykle ważne. Nie każdy z nas to potrafi, ale warto przygotować się do tego jeszcze przed urlopem. Oczywiście nie wszyscy możemy nagle zostawić firmę i wyłączyć telefon, ale jeśli wcześniej rozplanujemy naszą pracę czy oddelegowujemy obowiązki, będzie nam łatwiej. Dbajmy o to, żeby nie odbierać telefonu na urlopie i nie sprawdzać cały czas maili. Nie bierzmy ze sobą służbowego komputera. Jeśli pierwszą rzeczą, którą robimy na wakacjach po przebudzeniu jest sprawdzenie skrzynki pocztowej, to nie będzie to urlop. Rozplanowanie pracy wcześniej pomoże nam zrelaksować się na wakacjach, dzięki czemu wrócimy do firmy z nową energią.
Czytaj także: Budzisz się... i wiesz, że będzie źle. Z porannymi napadami lęku zmaga się wielu z nas
Czy pomóc może powrót z urlopu dzień lub dwa przed pierwszym dniem pracy?

Taki moment "pomiędzy" to świetny pomysł. Unikajmy sytuacji, że lądujemy samolotem o 8 rano, a już o godzinie 10 jesteśmy w firmie. Nie mamy wtedy czasu na rozpakowanie walizki czy przygotowanie się pracy. Taki czas na adaptację do nowej-starej sytuacji naprawdę warto zaplanować.

Istnieje przekonanie, że powinniśmy wrócić do pracy wypoczęci i gotowi do działania. To mit?

Nie możemy od siebie wymagać, że zawsze będziemy produktywni, wypoczęci i mieć dużo energii do pracy. Pamiętajmy, że mamy gorsze dni, dlatego lepiej nie zaczynać pracy po urlopie, z, mówiąc potocznie, "grubej rury". Nie planujmy na pierwszy dzień 30 zadań, ale stopniowo intensyfikujemy pracę – początkowo pomyślmy raczej o pięciu zadaniach. Powoli się rozkręcajmy i wdrażajmy, nie rzucajmy się od razu na głęboką wodę.

Czy jeśli nie radzimy sobie z napięciem po urlopie, powinniśmy zwrócić się do specjalisty?

Absolutnie tak. Jeśli stan powakacyjnej chandry trwa powyżej dwóch tygodni i dezorganizuje nasze codzienne funkcjonowanie w obszarach poznawczym, behawioralnym i emocjonalnym, warto zastanowić się, czy nie skorzystać z pomocy terapeuty. Pamiętajmy, że możemy mieć do czynienia z wypaleniem zawodowym. Jego symptomy mogą się uaktywniać właśnie w sezonie urlopowym, gdy mamy chwilę wytchnienia. Wtedy problem jest znacznie poważniejszy.

Zuzanna Butryn – psycholożka i psychoterapeutka, założycielka Centrum Psychoterapii SENSE w Warszawie. Profil na Facebooku: @ZuzannaButrynPsycholog.

Posłuchaj "naTemat codziennie". Skrót dnia w mniej niż 5 minut